Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 30-10-2015, 18:08   #16
corax
Krucza
 
corax's Avatar
 
Reputacja: 1 corax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputację
Carolina zaparkowała swojego ukochanego chevy’ego z piskiem opon. Była rozdrażniona całą sytuacją i dodatkową robotą jaka na nią spadła.
Jakbym mało miała obecnie na talerzu! „– fuknęła gniewnie. Jej wściekłość w niewielkim stopniu ostudził cukierek w postaci długu „Markizy”. „To akurat na pewno się przyda” – pomyślała wysiadając. Na samą myśl o Hanriet, odruchowo pomyślała o Devonie. Musiała przyznać, że to on z trójki jej podopiecznych martwił ją najbardziej. Ale według oceny samej Caroliny, ani Kasadian ani Hanriet, nie nadawali się na wychowawców jej papito. Nie lubiła fuszerek, ale miała wrażenie, że wychowywanie Szaleńca może być porywaniem się z motyką na słońce. Z niesmakiem wykrzywiła swoje pełne usta na samo porównianie.
Stukając zamaszyście obcasami wmaszerowała jak burza do środka willi, spodziewając się usłyszeć standardowe już przytyki między młodymi wampirami.
Lepiej, żeby się zachowywali, bo nie ręczę dzisiaj za siebie”.
Przyjrzała się z namysłem swojemu trio. Łączyło ich więcej niż tylko bycie kainitami: wszyscy przystojni, wysocy, charyzmatyczni, nawykli do posłuchu, majątku, zwracania na siebie uwagi i... rozpuszczeni. Wielokrotnie zastanawiała się, jak poradzą sobie w nowej rzeczywistości – szczerze mówiąc, martwiła się.
Zdecydowała, że obecna sytuacja będzie dobrą lekcją i początkiem do odstawienia ich od piersi. Jeśli nie wyciągną właściwych nauk i nie wykorzystają jej, cóż byłoby szkoda... ale...ma ich trzech. Opieka nad mniejszą trzodką byłaby z pewnością łatwiejsza.
Przez dłuższą chwilę trzymała całą trójkę w napięciu, a następnie streściła im obecną sytuację. Poczekała aż wszystkie informacje wskoczą na swoje miejsca i kontynuowała:
- Mam 7 nocy na odkrycie, czy ktokolwiek z klanu Torreador maczał palce w tym, pożal się boże, nieudolnym zamachu, inaczej posypią się głowy – oparła się biodrami o barek z alkoholami i założyła ramiona na piersi. – Nie ma czasu do stracenia.
- Leonie, Davidzie, tutaj macie listę numerów pozostałych członków klanu, pomijając księżną. Obdzwońcie wszystkich w moim imieniu i każcie się stawić tutaj za godzinę. Termin nie podlega dyskusjom. Sami też bądźcie gotowi, to wasze pierwsze spotkanie klanowe. – spojrzała na dwójkę swych potomków znacząco. – Tak, Leonie, to oznacza, że musisz się ubrać. Wróćcie tu, gdy skończycie.
- Devonie, z Tobą chcę pomówić na osobności. – gdy zwracała się do swojego pappi, jej ton nieco złagodniał - Teraz.
Odczekała aż pozostała dwójka wyjdzie i spojrzała z namysłem na Devona.
- Pappi, chcę, abyś podczas spotkania pilnie obserwował zebranych, również przy pomocy swego talentu. Obserwuj co mówią ich ciała, a szczególnie czego nie mówią. Potem powtórzysz mi co zaobserwowałeś. – pogłaskała Malkavianina po twarzy czułym gestem. – Wiem, że sobie poradzisz i mnie nie zawiedziesz.– z premedytacją zagrała na jego uczuciach do niej.
 

Ostatnio edytowane przez corax : 01-11-2015 o 20:33.
corax jest offline