Wstaję. Patrzę z politowaniem na biegających po plaży ludzi. Ich zachowanie coś mi przypomina...
Ach tak, wczorajszy wieczór na statku, tam było takie zamieszanie...
Po chwili docieram pamięcią do na wpół zatartych wspomnień.
Z moich ust wypływa wiązanka wulgarnych wyrazów, następnie wykrzykuję:
- Jesteśmy rozbitkami! - przyłączam się do spanikowanej społeczności. - Musimy znaleźć słodką wodę i jedzenie, i sposób na wezwanie pomocy! - stopień trudności zadania mnie przeraża, przysiadam na rozgrzanym piasku, spoglądam na stopy obute w tenisówki - ...potrzebujemy też, butów do golfa. Bez butów do golfa zginiemy...
__________________ Znowu boli (blog)... |