Gdy wszyscy już rozsiedli się w salonie jej willi, Carolina rozpoczęła spotkanie:
- Jak wszyscy wiecie – Carolina nie dopuszczała do siebie sytuacji, w której Toreadorzy nie interesują się polityką – za 14 dni odbędą się wybory prezydenckie. Jednakże tutaj pojawił się niewielki problem, ponieważ ktoś – potoczyła wzrokiem po zebranych – zdecydował się zorganizować nieudany i niechlujny zamach na faworyta tych wyścigów. Powiązania o wpływ kogoś ze spokrewnionych są wnioskiem nasuwającym się bezsprzecznie. Księżna w swej łaskawości dała termin 7 nocy na ustalenie, czy ktokolwiek z klanu Róży maczał palce w tym wydarzeniu.
Po chwili kontynuowała:
- Po upływie tego czasu, problem ulegnie eskalacji. Zanim zacznę formalne śledztwo, chciałam dać szansę na wypowiedzenie się każdemu z was.
Carolina spojrzała na każdego z obecnych studiując ich reakcje. Jej wzrok padł również na Devona i prześlizgnał się po nim, jak gdyby nigdy nic. Jeśli nawet zrozumiała jego znaki, nie dała po sobie poznać
- Andrew, bądź łaskaw rozpocząć. – dodała z niewielkim uśmieszkiem. |