Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 06-11-2015, 23:07   #32
Googolplex
 
Googolplex's Avatar
 
Reputacja: 1 Googolplex ma wspaniałą reputacjęGoogolplex ma wspaniałą reputacjęGoogolplex ma wspaniałą reputacjęGoogolplex ma wspaniałą reputacjęGoogolplex ma wspaniałą reputacjęGoogolplex ma wspaniałą reputacjęGoogolplex ma wspaniałą reputacjęGoogolplex ma wspaniałą reputacjęGoogolplex ma wspaniałą reputacjęGoogolplex ma wspaniałą reputacjęGoogolplex ma wspaniałą reputację
Wszystko było nie tak jak powinno. Ziemia cierpiała w uscisku tej nienaturalnej zimy. Cierpiał i Thorendil dzieląc z lasem nie tylko moc lecz i po części duszę. Pragnął ulżyć ziemi lecz jego moc, o czym był przekonany, była zbyt mała i słaba by trwale rozwiać mroźną mgłę. Brnął więc dalej w głąb elfiej wioski.
- Muszę… muszę zobaczyć co tam się stało. - Odpowiedział kobiecie. - Tam może ktoś potrzebować pomocy.
- Nie, Thorendilu, nie… Tam już nie ma nikogo,kto potrzebowałby pomocy…
- Zaczekaj tu na mnie. - Nie było potrzeby ciągnąć jej za sobą kiedy drżała niczym osika. - Ja po prostu MUSZĘ się upewnić.
- Dlaczego?
To nie był głos kobiety, a kogoś, kto znajdował się ponad głową Thorendila, jednak gdy ten uniósł wzrok zobaczył tylko gęsto wyrośnięte i jeszcze pokryte liśćmi gałęzie drzew.
“Dziwne.” Przemknęło przez myśli elfa lecz nie zastanawiał się nad tym zbyt długo.
- Że też musisz pytać… - Zirytował się. - Inaczej nie uspokoję sumienia, to chyba oczywiste.
- To rozumiem, rozumiem… Niemniej kobieta ma rację. - kontynuował głos z drzew - Tam już nie ma nikogo.
Przez chwilę się zawahał. Młodość w Rashemenie wśród duchów i wiedźm sprawiała, że chętnie słuchał dobrych rad od bezcielesnych głosów. Co innego jednak słuchać a co innego być im posłusznym, zwłaszcza gdy owe głosy nie chcą by się czegoś dowiedział.
- Zobaczymy. - Rzucił zadziornie i przyspieszył kroku. Nie będą go tu jakieś duchy powstrzymywać.
W tym momenccie Thorendil usłyszał, jak coś ciężkiego spada na ściółkę w miejsce, w którym przed chwilą stał. Kiedy odwrócił głowę w tamtym kierunku zobaczył słonecznego elfa, którego okrywała zielona, elfia kolczuga, a który miał na głowę zarzucony kaptur bardzo ciemnego, choć wpadającego w zieleń, płaszcza. Twarz elfa była poznaczona ziemią, a oczy wyrażały, że pomimo widocznego zmęczenia jest on wciąż w sile kroczyć dalej. Miał miecz uczepiony pasa.
Thorendil w innych okolicznościach przywitałby krewniaka z naleznym mu szacunkiem. Teraz jednak nawet nie zwolnił kroku. “Bedzie czegoś chciał to sam polezie za mną” myślał.
Ciche kroki podążające za Thorendilem działały na korzyść jego teorii.
- Nie znajdziesz tam nikogo, ni żywego, ni umarłego.
- I dlatego starasz się mnie powstrzymać? - Odparł druid, przez ramię. - Nie zabierze mi tak wiele czasu bym musiał rezygnować z uspokojenia sumienia.
- Jeżeli tak wolisz… - odparł elf i spojrzał na Mavarin - Ale sądzę, że ona potrzebuje więcej uwagi niż pusta wioska.
- Mav jest silną kobietą i wytrzyma jeszcze trochę, niewiele jest wichur które mogą ją złamać.
Elf oparł się o drzewo nie podążając dalej za Thorendilem i rzucił tylko:
- Niech więc zostanie tutaj.
Druid rzucił jedynie podejrzliwe spojrzenie elfowi. Niewiedzieć czemu ale słowa tamtego przeszyły go dreszczem i napełniły niepokojem. Miały w sobie jakieś złowrogie zabarwienie.
- Mav chodźmy razem! - Zawołał kobietę i zmienił kierunek marszu by znaleźć się szybciej przy niej. - Pod wioską miałem coś co musimy zabrać. - Skłamał naprędce by stłumić jej protesty nim się pojawiły.
Mavarin jedynie skinęła głową nie protestując, za to elf uśmiechnął się krzywo.
- Twoja wola… nieznajomy. Twoja wola.
 
Googolplex jest offline