- David, mój as w rękawie - żart generała wywołał gorzki uśmiech na sinych ustach Akermana - Powiedz mi, próbowałeś może ostatnio zabić prezydenta?
Mógł się domyśleć, że o to chodzi. Zrobiło się naprawdę gorąco w związku z tą aferą. Ale dotychczas David sądził, że to były typowe, ludzkie przepychanki. - Jedzie tu Dwerryhouse z swoimi pupilkami, będą mi wciskać kit że nie mają pojęcia o czym do nich mówię. Plan jest taki: zrobię z was zespół, a ty będziesz w nim bo stary Neema ci kazał.
Zgrzytnął zębami. Nie lubił się z nikim zwąchiwać. Był solistą. W jego mniemaniu Dwerryhouse to kolejny, nienasycony stołkami dupek. Tudzież jego "pupilkowie" niespecjalnie go obchodzili. Ale cóż, wiedział że ma dług u generała i kompromisy były wpisane w jego spłacanie.
Kiedy pod knajpę zajechał wóz na długich światłach, David wiedział kto znajduje się w środku. Odruchowo poprawił swój "look" w lustrze i przeszedł do przedsionka, aby przywitać się z gośćmi. Nie pozwolił sobie (jeszcze) na jawną butę wobec Dwerryhousa, ale jego towarzyszy taksował drapieżnym wzrokiem. Obserwuję was i oceniam - zdawały się mówić oczy hazardzisty. - Sir Amos, to dla mnie zaszczyt - powiedział zupełnie nieszczerze - Panowie - skinął głową na jego ludzi.
W sąsiednim pomieszczeniu, przez uchylone okno ulatywała właśnie woń spalenizny. Jedyny ślad po nowej wiedzy Davida. Pomimo jej posiadania wciąż niewiele wiedział o jednym z nowych gości. Persona drugiego była trochę jaśniejsza. Prawdopodobnie sztukmistrz. Ciekawe.
Postanowił poczekać aż tyradę rozpocznie dwóch nestorów, a chwilowo sam ograniczył się do obserwacji tamtej dwójki. Dokładnie śledził każdy ich gest, sposób poruszania się i mówienia. Wbrew pozorom z takich rzeczy można było wyczytać więcej niż z niejednej biografii. Sam starał się zdradzać jak najmniej.
W pewnym momencie zamierzał wtrącić: - Mamy jakikolwiek punkt zaczepienia w tej sprawie, czy zasuwamy z partyzanta? - wykrzywił się sardonicznie. |