Wątek: Rozdarcie
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 11-11-2015, 22:57   #6
Kerm
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Tiria słysząc wrzask, tylko głębiej się skryła za skrzydłami Gonaela. Ani myślała wychodzić przed niewielki tłumek zebrany w karczmie i skupiać na sobie wzrok wszystkich, w szczególności zaś owego człowieka, którego inni nazywali kapitanem. Miała cichą nadzieję, że jakimś cudem jej nie zauważy lub że, jak zwykle, jej towarzysz zajmie się załatwieniem tej sprawy, dzięki czemu ona będzie mogła tkwić bezpiecznie w jego cieniu.
Gonael przez moment zastanawiał się, czy lepiej będzie poczekać do końca w nadziei, że kapitan znudzi się przesłuchiwaniem wszystkich, i wypuści ich dwójkę machnięciem ręki, czy też iść od razu, póki wspomniany strażnik nie straci resztek ciekawości i nie wtrąci kogo się da do lochu, by zmiękczyć opornych.
Po sekundzie namysłu doszedł jednak do wniosku, że każdy, kto opuści Lodowego Upiora (nomen omen - pierwsza część nazwy zaczynała się spełniać), zacznie szukać innego schronienia, a to oznaczało, że ostatnich może czekać noc na dworze lub w jakiejś byle szopie.
- Chodź, idziemy - szepnął do Tirii. - Im szybciej będziemy mieć go z głowy, tym lepiej.
Miała ochotę dźgnąć go za te słowa, jednak udało się jej powstrzymać owe zapędy. W tej tylko, krótkiej chwili, była w stanie podać tysiące innych miejsc w których wolałaby się obecnie znajdować. Stanie przed twarzą kapitana nigdy nawet nie znalazło się w ich pobliżu. Skinęła jednak głową, gdyż nie chciała także, aby zmuszono ją do tego, by stanąć przed nim samotnie.
- Jak chcesz - mruknęła cicho, dręcząc różowy kryształ przypięty do końcówki prawego rogu. Drugą dłoń ściskała mocno na torbie, jakby bała się, że w każdej chwili ktoś może chcieć ją jej odebrać.
- Masz tam co zakazanego? - spytał z lekkim uśmiechem Gonael. - Wiem, że nie, więc się nie przejmuj. Jesteś ze mną i tyle.
- Łatwo ci mówić - mruknęła w odpowiedzi, zerkając niepewnie na Rollostr’a. - Miejmy to już za sobą - dodała po krótkiej chwili z miną człowieka, którego kat za chwil parę pozbawi głowy.
- Może teraz my, kapitanie? - Gonael zrobił kilka kroków w stronę przedstawiciela prawa.
Tiria, niezbyt chętnie co prawda, jednak podążyła za nim. W przeciwieństwie jednak do anioła, nie zabrała głosu.
- Oczywiście że możecie, siadajcie. Standardowe pytanie. Coś wiecie o tym co ty się tu działo? Pani może mówić, pan niech zaprezentuje co ma ze sobą. - dodał z lekkim uśmiechem na twarzy.
Gonael obdarzył swą towarzyszkę współczującym spojrzeniem.
- Może ja wszystko opowiem. Ona... - Raz jeszcze spojrzał na demonicę. - Tiria nie bardzo lubi rozmawiać. Szczególnie w takim tłumie.
Położył na stół plecak i zaczął wyciągać swój dobytek. Niezbyt wielki. Anioły zwykle latają, a nie noszą ciężary na grzbiecie.
Demonica podziękowała swemu towarzyszowi pełnym szczerej wdzięczności spojrzeniem. Czuła wzrok tych, którzy wciąż stali i czekali na pozwolenie opuszczenia karczmy, na swoich plecach. Uczucie to sprawiało, że miała ochotę zniknąć z powierzchni ziemi. Bynajmniej nie pomagał w tym kapitan wymagający od niej zadania, które w tej chwili zdawało się być ponad jej siły.
Gonael chwycił jej dłoń i uścisnął uspokajająco.
- A Pani rzeczy? - kapitan zapytał kobietę.
Nie miała nic do ukrycia więc zrobiła dokładnie to samo co jej towarzysz.
- A więc jak to było? - ponowił pytanie oczekując na odpowiedź nie ważne czy do demona czy anioła. Widać Edgar obyty z innymi rasami.
- Gdy zaczęło się zamieszanie - odparł Gonael - trzymaliśmy się z daleka. Anioły nie czują się najlepiej, gdy dochodzi do bitki w ciasnym pomieszczeniu, a Tiria jest medykiem. Pomaga, leczy. I unika bójek.
- Byliśmy dość daleko, gdy ta elfka wyszła. Nim zginęła, mówiła coś o kluczu i o sposobie zamknięcia portalu - mówił dalej Gonael. - Ale to pana ludzie, kapitanie, powinni wiedzieć lepiej, niż my. Paru strażników było tuż przy niej, gdy umarła.
- Rozumiem. Ale nie rozmawiam teraz z moimi ludźmi, tylko z panem. Jest pan w stanie sobie przypomnieć co mówiła? I o jakim portalu?
- Portal, czyli Rozdarcie. Miejsce, przez które przełażą te piekielne stwory. Mówiła, że znalazła klucz, którym ten portal można zamknąć. I było coś jeszcze, co brzmiało jak zimowy lew. To mi jednak nic nie mówi, ten lew.
- Było też coś o zapiskach - dodała Tiria, cichym, ledwie słyszalnym szeptem. - W jej torbie - dorzuciła po chwili.
Gonael spojrzał na nią zaskoczony.
- Nie słyszałem - powiedział.
Odległość stołu widocznie wystarczyła żeby słowa Tiri nie doszły do uszu kapitana.
- Zimowy Lew to taka wioska, dawno opuszczona i splądrowana, nie ma tam nic poza potworami. Czyli wariatka z tej elfki. Każdy wie że elfki nie da się zamknąć… - powiedział sam do siebie wskazując wam drzwi wyjściowe - Następni!
Gonael skinął głową, po czym, nie czekając, aż kapitan się rozmyśli, spakował swoje rzeczy do torby i ruszył w stronę wyjścia.
Również Tiria nie zamierzała zostawiać swojego dobytku w tej karczmie, nim jednak podążyła za aniołem, zdobyła się na czyn całkiem do niej nie pasujący.
- Jak dotrzeć do tej wioski, jeżeli wolno zapytać - zwróciła się do kapitana, tym razem upewniwszy, że jednak ją usłyszy.
Anioł, który się zatrzymał, by poczekać na demonicę, uniósł oczy ku niebu. A dokładniej ku sufitowi.
Kapitan nieco zaskoczony uniósł brew. Przyjrzał się dokładniej kobiecie.
- To spory kawałek drogi, a drogi niebezpieczne. Lepiej się tam nie zapuszczać. - skomentował.
Tiria skinęła głową w podziękowaniu i bez dalszego wypytywania ruszyła by dołączyć na czekającego na nią anioła.
Tuż za progiem gospody Gonael uprzejmie podał ramię Tirii, chcąc przeprowadzić ją przez tłum gapiów. Demonica skuliła się mocniej i głębiej nasunęła kaptur.
- Jaka karczma jest warta polecenia? - Gonael zaczepił jednego z licznych obserwatorów.
- Dawniej to bym Ci powiedzioł że Lodowy, ale teroz to chyba ino Pod Krukiem. - odpowiedział tamten.
- A w którą to stronę?
- W tamtą Panie. - wskazał ścieżkę wzdłuż kamienic.
- Dziękuję bardzo - odparł Gonael. Już miał ruszyć we wskazanym kierunku, gdy Tiria szarpnęła go za ramię.
- Koń został w stajni - zwróciła mu uwagę cichym głosem.
Według Gonaela spokojnie mógłby tam czekać do rana, ale... może i Tiria miała troszkę racji.

Droga do "Kruka" wiodła jak po sznurku i już po kilku chwilach koń znalazł miejsce przy kolejnym żłobie, zaś Tiria i Gonael weszli do głównej sali najlepszej w tym momencie gospody w mieście. Nieco pustej sali, bowiem wieści o tym, co się stało w Lodowym, wyciągnęło na zewnątrz część klientów.
- Pokój na noc - poprosił Gonael.
- I parę jabłek - dorzuciła cicho Tiria.
Teraz miała zamiar odpocząć i w spokoju odreagować wydarzenia, które miały miejsce w Lodowym, ale rankiem... rankiem panowała wypytać dokładnie o drogę do zrujnowanej wioski. I namówić Gonaela na wspólną tam wyprawę.
 
Kerm jest offline