Wątek: Rozdarcie
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 12-11-2015, 11:30   #8
Fearqin
 
Fearqin's Avatar
 
Reputacja: 1 Fearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłość
Blady mężczyzna lekko podsypiał z nogami założonymi na stół. Jego okryta siwymi włosami głowa kiwała się powoli do dołu i góry, gdy próbował opanować znużenie. Jedna ręka zwisała do ziemi, druga leżała na opartym o krześle mieczu bastardowym w pochwie. Zza włosów na czubku głowy wystawały leciutkie, starannie spiłowane rogi, raczej niewidoczne, gdy demon czesał gęste włosy. Tego mu się jednak robić nie chciało.
Masywne nogi, w metalowych nogawicach ześlizgnęły się nagle ze stołu, gdy z góry gospody rozległ się odgłosy walki. Azriel potrząsnął głową i przetarł czerwone oczy. Stary i zmęczony demon zaciągnął kołnierz czarnego, startego i porwanego płaszcza mocniej na szyję, opatulając się przed zimnem, którego nie znosił, a które w tych rejonach były niezwykle dotkliwe.
Jakby na jego życzenie, ktoś zaczął rozpalać pokaźne ognisko w gospodzie. Wstał mocno wciągając powietrze. Podniósł miecz do góry i oparł skryte ostrze o ramię, trzymając klingę jedną ręką.

Wszystko działo się szybko, stosunkowo szybko znaczy się. Można było się szybciej zabijać. Azriel wystawiał co chwilę głowę w bok i w górę, by lepiej przyjrzeć się wszystkiemu, chętnie stając w pierwszym szeregu i z uśmiechem obserwując każdą rozrubę.
Mniej mu było nastroju do uśmiechania się z przybyciem zasranej gwardii miejskiej. Odsunął się do tyłu, wiedząc, że z racji masywnej postury i swojego wzrostu i tak się nie ukryje. Nie żeby chciał, wcale na to nie liczył, ale był to naturalny odruch, którego nauczył się przez swoje już całkiem długie życie.
Strażnicy jak to strażnicy, uwielbiali być okrutnie wścibscy i uprzykrzać życie porządnym obywatelom i nieporządnym demonom.
Azriel westchnął ciężko, przekładając miecz na drugie ramię, przez przypadek potrącając jakiegoś przechodnia, ale niespecjalnie się tym przejmując. Udał, że tego nie zauważył, ale uśmiechnął się szeroko pod nosem.

Zaczęła się masowa spowiedź, która i jego czekała. Co takiego niby widział? Trochę śmierci i jak jakaś elfka wciska swoje klamoty dla elfiego babochłopa w zbroi. Nie bardzo miał co ukrywać to i chciał jak najszybciej powiedzieć co widział i mieć z głowy. Przyglądał się innym, krzywo patrząc na pobliskiego anioła, który napawał go wrodzonym niepokojem i odrobiną wstrętu. Przypadkiem i ze sporym opóźnieniem dostrzegł kryjącą się za nim, drobną demonicę, która swoim doborem towarzystwa napawała go jeszcze większym wstrętem niż skrzydlaty. Od mieszanki rasowej, która zebrała się przed kapitanem straży, bolały go i tak już zmęczone oczy. Przecierał je nagminnie, wzdychając i zbliżając się do swojej pory na spowiedź.
Chciał się z tego miasta jak najszybciej wyrwać. Z dala od zimna, z dala od upierdliwych strażników. Z dala od okropnej, wszechogarniającej nudy, przez którą robił się diabelnie senny. Musiał go dopadać starczy wiek, co z drugiej strony napawało go strachem. By wyzbyć się tych idiotycznych, niepotrzebnych myśli potrzebował celu pod miecz i szlaku pod nogami.
 
__________________
Pół człowiek, a pół świnia, a pół pies

^(`(oo)`)^
Fearqin jest offline