Wątek: Rozdarcie
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 16-11-2015, 10:52   #10
valtharys
 
valtharys's Avatar
 
Reputacja: 1 valtharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputację
Lodowy Upiór był wypełniony dość mocno tego dnia. Nie przeszkadzało to jednak znaleźć wolne miejsce w środku. Przy osobnym stoliku, przy samym oknie od którego wiało niemiłosiernie, siedziała licząca ponad wiek istota. Jednak długi, ciężki kaptur który okalał jej lico uniemożliwiał dokładne przyjrzenie się jej. Przyglądając się jednak górnej części materiału, można było dostrzec wypustki i wypuklenia, które wskazywały by że ów nieznajomy posiada rogi. Istota zdawała się nie przejmować wchodzącymi i wychodzącymi gośćmi, pochłonięta była paleniem fajki. Gęsty, wręcz ciężki dym, unosił się z niej zastygając w powietrzu. Popijał przy tym jakieś piwo, z ciężkiego szklanego kufla.

Mało kto z zebranych mógł zauważyć by był to któryś z kolei kufel, a pijący był już wstanie wskazującym na mocne odurzenie tym trunkiem. Zioło tylko potęgowało to uczucie, bowiem tylko tak istota mogła być szczęśliwa. Wówczas wtedy przeszłość gdzieś nie powracała. Tylko wówczas nie zadawał sobie pytań. Tylko wówczas ogarniał go spokój i cisza.

A potem wszystko zaczęło dosłownie pieprzyć. Drzwi gdzieś na górze wyleciały wraz z futryną, a zaraz za nimi buchnęły języki ognia. Większość stanęła gotowa do walki. Szczęk oręża, wychodzący z pochew rozległ się w sali karczemnej, i nastała cisza. Taka jaką można “usłyszeć” przed zbliżającą się bitwą. Taka, którą… przerwał ciśnięty jakąś nieludzką siłą człowiek w dymiącym płaszczu. Walka nie trwała długo, lecz ani człowiek w płaszczu ani minotaur, który wybiegł za nim nie wyszedł z niej zwycięsko. Obaj polegli.

Tahel zdjął z głowy kaptur, ukazując wszystkim swoje diabelskie oblicze. Długie, srebrne włosy sięgały mu aż za barki. Twarz jego nie wyrażała absolutnie niczego, a pustka w jego szarych oczach tylko pogłębiała to wrażenie. Twarz poznaczona trzema bliznami. Dwie przechodziły wzdłuż oczu, a trzecia szła od nosa w kierunku czoła. Kąciki jego ust delikatnie uśmiechały się w lekkiej drwinie lub kpinie. Każdy z jego palców zakończony był ostrym, cienkim szponem, a same dłonie poznaczone były bliznami od oparzeń. Rogi jego nie były długie, i szły one ku górze.

Ciężki płaszcz jaki miał na sobie skrywał skrzętnie jego posturę, maskując ją. Tahel był wysoki, bowiem mierzył ponad metr dziewięćdziesiąt, i gdy tylko wstał od razu było widać po nim że jest dość mocno podchmielony. Spoglądał na całą tą zbieraninę wnikliwie, choć na widok anioła skrzywił się kwaśno. Ruchy jakie wykonywał były ostrożne, a co jakiś czas musiał zatrzymać się by oprzeć swe dłonie na jakimś krześle. Było widać że ciężko oddycha.

Gdy w końcu wzrok kapitana padł na niego ten tylko uśmiechnął się i rzekł z rozbrajającym uśmiechem na ustach:
-Kapitanie. To wszystko da się wyjaśnić. Właśnie gdy sobie piłem - gdy wypowiedział te słowa beknął sobie, bowiem parę razy zaczynała łapać go pijacka czkawka -gdy tam ten tu no...trup się zaczął ścielić. I właśnie...właśnie...zupełnie nie wiem czemu...tak brutalnie przerwano mi picie...A rzeczy me...o tu - wskazał leżący w oddali tobołek -ale tam to może zdechłego kota znajdziecie. Same rzeczy potrzebne do drogi...No ale jak mi nie wierzycie - tu teatralnie złapał się za serce i wyszczerzył zębiska -możecie mnie przeszukać i ja to się nigdzie nie wybieram. Karczmarz piwa jeszcze, albo i dwa - a po tych słowach padł na najbliższym krześle. Dysząc mocno, i szukając wzrokiem jakiegoś kufla. Widać było gołym okiem że diabeł był pijany. Słowa jakie wypowiadał mówił głośno, wolno i z trudem

Złapał się za głowę, i podrapał po rogu jakby chciał o czymś powiedzieć, albo coś mu się przypomniało. Pokręcił jednak głową i opuścił ją na klatkę piersiową na chwilę zamykając oczy. Wydychał powietrze na tyle mocno, że gdyby ktoś przystawił mu ogień po usta, diabeł buchał by nim niczym smok.
 
__________________
Dzięki za 7 lat wspólnej zabawy:-)
valtharys jest offline