Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-11-2015, 20:58   #31
Anonim
 
Reputacja: 1 Anonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputację
Spotkanie z Eugenio de Voltau

Taksówką podjechał do posiadłości w Berre L’Etang, kilka kilometrów od Marsylii. Posiadłość była niezbyt duża ale malowniczo położona. Obok wiejskiego domu rozciągała się niewielka winnica.

Spotkanie z Eugenio de Voltau nie należało do najprzyjemniejszych. Krewny Castora okazał się być człowiekiem fizycznie ułomnym, który poruszał się na wózku pod czujnym okiem opiekuna. Eugenio nie miał obu nóg i prawej dłoni, a sadząc po wieku, kalectwo było efektem zmagań na froncie Wielkiej Wojny. Utrata kończyn zasiało w duszy de Voltau ziarna gniewu, który wyładowywał na otoczeniu i ludziach. Przyjęcie Marca było, delikatnie mówiąc, oschle, a w dość stanowczych słowach Eugenio oznajmił, że nie życzy sobie mieć nic wspólnego z de Overneyesami i ich szaleństwem i odmówi spadku lub przekaże go kościołowi.

W tym dość nieprzyjemnym tonie Marc i Eugenio rozstali się. Wynikało to w znacznym zakresie z ostatnich słów Verniera, który nie przegapił okazji, żeby wbić szpilę w potencjalne źródło informacji i obudzić go do działania:
- Szanowny Panie. Ja też walczyłem w tej przeklętej wojnie, a pana kalectwo to nic w porównaniu z górami mięsa jakie pozostały po moich towarzyszach i po moim bracie - gnijącym mięsie. Pan żyje. Owszem - Castor de Overneyes był szalony, ale znał jeszcze bardziej szalone osoby - jedna młoda dziewczyna, również spadkobierczyni, już została zamordowana w związku z jego sprawami. Ja osobiście nie jestem na tyle szalony, żeby czuć się bezpiecznym, ale mimo tego pragnę rozwiązać te sprawy, aby odpowiedzialny za śmierć tamtej dziewczyny odpowiedział za te potworne zbrodnie. Jeżeli pan nie wie kim ja jestem to proszę sprawdzić kronikę towarzyską z 1914 roku to dowie się pan kim byłem wtedy. Jeżeli pan zmieni zdanie i będzie chciał ze mną rozmawiać - między innymi o szaleństwach Castora de Overneyesa to proszę się ze mną skontaktować przez Luisa Deullina albo telefonicznie przez mojego współpracownika albo proszę przyjechać do posiadłości Castora - przez najbliższe dni będę tam się zatrzymywał. - starzec spoglądał na Marca zastanawiając się, a Vernier w tym czasie rzucił kartkę papieru z numerem telefonu jego zaufanego współpracownika z uczelni na stół i wychodząc dodał jedynie - Żegnam.

Posiadłość Castora.

Marca Verniera w zakresie kóz nie interesowało zdanie innych spadkobierców. To on je kupił i były jego. Jedną zaprowadził do piwnicy, przywiązał tam, zostawił zapalone światło i pozostawił wodę, a drugą (miał nadzieję przy pomocy Luisa albo innej osob) zaprowadził na strych i pozostawił jej wodę. Trzecią kozę pozostawi w ogrodzie, też przywiązaną. Nie wiedział co się stanie, ale miał nadzieję, że po nocy pozostaną mu co najmniej dwie kozy na kolejną noc.

Ottonowi doradził zgłoszenie sprawy na policję, ale jak zrobi - jego sprawa.

Następnego dnia miał zamiar zadzwonić do swojego współpracownika i ostrzec go o możliwości przyjęcia połączenia telefonicznego od Eugenio de Voltau. Poinformował go, żeby zebrał jak najwięcej wiadomości od tej osoby i podał numer telefonu w Marsylii, pod którym byłby kurier który następnie znajdzie Marca na terenie tego miasta.

Następnego dnia postanowił pomóc Sophie. Nie miał wcześniej zbyt wiele do czynienia z tą osobą. Dobrym pomysłem było sprawdzenie biblioteki.
 
Anonim jest offline