Wątek: [Imaginica] ...
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19-04-2007, 22:50   #8
Latilen
 
Latilen's Avatar
 
Reputacja: 1 Latilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodze
Wpływ na ludzi? To chyba tylko tutaj, ale mi to bynajmniej nie przeszkadza. Ziewnęłam, ale tak, żeby tego nie zauważyła... Hmmm Kociak. Rzeczywiście do niej pasuje. Zaśmiałam się w myślach. Ciekawe, z którego komiksu... Zresztą, mnie obrazki z małą ilością tekstu nie interesują, to bym nawet nie skojarzyła. Chwila, Coś mi przeszkadza w rozmowie. Tylko co...? A, gorąco mi. Brawo Jasiu. Uśmiechnęłam się do siebie krzywo i szybkim ruchem ściągnęłam mój błękitno-szmaradowy sweter. Rzuciłam go obok siebie i poprawiłam ramiączko żółtego topu. Niech mi ktoś przypomni, czemu ja się dzisiaj tak ubrałam? Mój czerwony tatuaż na lewym ramieniu prezentował się całkiem nieźle - wąż połykający własny ogon. W końcu dotarło do mnie, że od dłuższej chwili dziewczyna opowiada o wczorajszym spotkaniu. Ciekawe, ile w normalnym świecie minęło czasu odkąd tu jestem? Odkąd oni tu byli? Znów moje myśli błądzą. Ech, jestem straszna. Skupmy się. Wczoraj, pojawili się na chwilkę, powęszyli i zniknęli. I dobrze. Jeden z moich problemów właśnie się rozpłynął. Wystarczy, że muszę znaleźć książkę, która gdzieś tu biega wolna i radosna... O i znów straciłam wątek. Cholera.
- Jeśli zrobisz puste zdjęcie, to możesz wyimaginować tę książkę na kliszę i gotowe. Co prawda trzeba by jeszcze zdjęcie wywołać, no chyba, że masz cyfrówkę? Zresztą, ja się na fotografii nie znam, więc to ty coś wymyśl.
Że też na to nie wpadłam. Chociaż to logiczne, że na to nie wpadłam. Łysego też o nic nie zapytałam. Ha! Po po prostu dałam się znów ponieść impulsowi. Uśmiechnęłam się pod nosem, grzebiąc w torbie. Jak zwykle, potem przez to same problemy. Ale nie da się ukryć, że w ten sposób jest o wiele ciekawiej. No w końcu trafiłam ręką na aparat. Ta moja torba to jak jedna wielka, czarna dziura. Ech. Kociak mówił coś o anomaliach. Co jest ze mną? To pewnie przez tą pogodę tutaj. To musi być to. Zresztą używała za trudnych słów, jak na mój skołowany umysł. A może się mylę? A, nic mi się nie chce. Zresztą deformacja rzeczywistości nie brzmi wesoło i nazbyt przyjemnie. Może po prostu lepiej niektórych rzeczy nie wiedzieć?
- Spójrz na tego ptaka, rzeczywistość łata na szybko te dziury w logice i zwykle pojawiają się błędy.
Popatrzyłam na biedne zwierzątko spychane w bok przez nieistniejący wiatr. Musiałam przysłonić oczy, żeby nie oślepić się słońcem. Westchnęłam. Mechanizm kompensacji spowodowany Naszą ingerencją? Ledwo się tu pojawiłam, a już mi przygotowali takie coś. Ja myślałam, że się uwolnię od praw Newtona, a tu proszę: Akcja równa się reakcji. Cholerna fizyka, wszędzie się wepchnie. Wróciłam do zabawy aparatem. Mój ukochany, kupiony za ciężko zarobione pieniądze (przez dwa miesiące walczyłam ze sobą i co dzień na wakacjach pracowałam twardo w hotelu jako recepcjonistka) cyfrowy Canon 520... Dopadł mnie błogostan, ale szybko go pokonałam i nacisnęłam mały przycisk ON. Nie takie cudo z niego, ale jest mój. MÓJ. A to się liczy.
- Nazywamy te błędy anomaliami, to lepiej brzmi. Zwykle są niewielkie... - głos Kociaka przybrał takie delikatny zimny odcień, jakby szczypta niepokoju gdzieś tam, skrzętnie ukrywanego. Spojrzała mi w oczy. Tak, niepokój i może cień strachu?
- ...i niegroźne. Czasami jednak zmiany są tak wielkie, że anomalie wykrzywiają okrutnie rzeczywistość. Wtedy dzieją się rzeczy naprawdę dziwne, często niebezpieczne... Czytałaś może "Piknik na skraju drogi" Strugackich? Tutaj potencjalnie wszędzie jest Strefa...
Zmarszczyłam brwi. Coś mi ten tytuł mówił. Oprócz tego, że autorzy to najlepsi rosyjscy pisarze SF i moja matka za nimi przepada. Chyba zaczęłam nawet czytać (i jak zwykle nie skończyłam), wiem że "Ślimak na zboczu" mi się podobał. Chwila. Strefa? I nagle zapaliła mi się czerwona żaróweczka. To nie tam przypadkiem ginęli stalkerzy, kiedy dotykali tego, czego nie powinni? Zepsuł mi się humor. No to po moich mrzonkach, że "nic mi nie będzie" i "umrzeć tu się nie da". Pies to brał... Zagryzłam wargę. W międzyczasie Kociak zaczął uprawiać coś na kształt gimnastyki. Skojarzenia z wiecznie opuszczanym WF-em w szkole były nieodparte. No dobrze, bez salt i wychwytów. Dziewczyny w mojej klasie to przeciętne panny, a nie mistrzynie w karate.
A tak, włączyłam aparat. Spojrzałam na niego. Hm, a gdyby to tak trochę ubarwić? Odłowiłam jeszcze notatnik i ołówek z torby i pieczołowicie wyrysowałam na kartce w linię schematyczny, ale dokładny szkic książki. Gruba oprawa, z miedzianymi okuciami. Kartki szyte, grzbiet wygięty w łuk. Pomyślmy. Zamknęłam na chwilę oczy. Przypomniałam sobie lekko zatęchły, specyficzny zapach knajpy Łysego. Jego głos. Wyobraziłam sobie, jak musiał siedzieć przygrabiony przy ladzie i delikatnie odwracać zżółknięte karty starej księgi. Może były tam stare ryciny, miniatury i inicjały kolorowym tuszem wyrysowane? Albo coś bardziej prozaicznego - błyszczące, barwne zdjęcia? Okładka na pewno pachniała starą książką - ten specyficzny, lekko gorzkawy posmak, jak dobra kawa i... pstryknęłam zdjęcie.
- Masz może jakiś pomysł, gdzie mogła uciec książka? Nigdy nie byłam książką. Co one lubią?
Przez chwilę nie bardzo rozumiałam, co usłyszałam. Kociak coś powiedział, ale właściwie do mojego umysłu dotarł tylko jej psotny, barwny głos. Spojrzałam na nią, jakby starając się sobie przypomnieć, czy rzeczywiście tu przy mnie jest.
- Że co? - zapytałam inteligentnie, po czym w końcu otrzeźwiałam. I zaczęłam się śmiać. "Nigdy nie byłam książką?" Po czym szybko się zreflektowałam, że "tu" to może rzeczywiście możliwe... O czym może myśleć zszyta i oprawiona hałda papieru? Logicznie rozumując, jeśli się przestraszyła pewnie wróciła do miejsca, gdzie czuje się bezpiecznie. Gdzie ma inne książki, które dotrzymają jej towarzystwa i gdzie nie będzie czułą się wyobcowana. No i pewnie muszą zostać spełnione odpowiednie warunki. Ciepło, sucho, zero zagrożenia pożarem. Logicznie myśląc jak na człowieka. A jak może myśleć książka?
- Toś mi zabiła ćwieka. - podrapałam się po głowie. No tak, trzeba było zapytać Łysego skąd wziął to nieszczęsne tomiszcze i o czym było... To ułatwiłoby sprawę. O wiele. Klepnęłam się w czoło. Aż plasnęło. Telefonu w życiu nie wyimaguję, bo nie wiem, co to ma w środku. Ech.
- Kociak, nie ma tu jakiegoś telefonu? - plan był prosty, znaleźć telefon i ruszyć za tropem. Spojrzałam na dziewczynę. - Albo czegoś, żeby skontaktować się z Łysym?
Nie chciało mi się wracać z powrotem, poza tym obiecałam, że wrócę dopiero z książką... Spojrzałam na aparat. Ciekawe, czy udało mi się zdjęcie? Przeszłam z trybu "Zdjęcie" na tryb "Pamięć", a na ekranie pojawiło się...
 
__________________
"Women and cats will do as they please, and men and dogs should relax and get used to the idea."
Robert A. Heinlein
Latilen jest offline