Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-11-2015, 15:06   #17
Sekal
 
Sekal's Avatar
 
Reputacja: 1 Sekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputację
- Czemu nie ty? - Keith spytał cię z ironicznym uśmieszkiem na ustach, otrzymując w zamian niezbyt przyjemne spojrzenia Beth i Marcusa. Tej pierwszej zależało pewnie na braku konfliktów, temu drugiemu, cóż, na czymś innym. Mimo wszystko otwarcie się nie przeciwstawił Russelowi, zamiast tego odpowiadając na wcześniejsze pytanie.
- Sporo czytałem i oglądałem - powiedział z dumą, czułaś ją wyraźnie. Och, jak on bardzo chciałby zaimponować. - Można się z tego mnóstwa rzeczy nauczyć, nawet nie wiesz ilu…
Zawahał się, w sumie to on sam nie wiedział wiele o tobie i chyba zdał sobie z tego sprawę. Przez krótki moment wszyscy przeżuwali w ciszy. Wreszcie to Lindt wstał i podszedł do okna, a raczej otworu okiennego, wyglądając na zewnątrz. Nie była to najlepsza pozycja wartownicza, ale za to musiał czuć tę odrobinę dawanego przez ogień ciepła. I wiatr nie był tu tak dokuczliwy, mimo że i tak miotał płomieniem i dymem we wszystkie strony.

Siły nie wracały. Ciało popadało w odrętwienie, mięśnie bolały i trudno je było zmusić do działania. Człowiek wchodził w ten stan, w którym chciało się jedynie położyć i usnąć. Nawet Malkins zapatrzyła się w przestrzeń, budząc się z tego co chwilę i omiatając was wzrokiem. Posiłek został zakończony, dawka odżywcza znalazła się w żołądkach. Nie było tego dużo, skondensowana masa miała zapewnić wszystko co trzeba przy jednoczesnym zajęciu jak najmniejszej przestrzeni. Cudowna minimalizacja.

Ciężko się myślało w tym pomieszczeniu z trzema innymi, równie zagubionymi osobami. Ciężko tobie, bo byłaś pewna, że oni nie mieli tego typu problemów. Nie czuli za dużo, nie odbierali emocji tak wyraźnie. Keith robił dobrą minę do złej gry, pod swoją powierzchownością krył znacznie więcej niż chciałby pokazać. Stereotyp silnego faceta musiał pozostać fasadą, na której opierał resztę. Czy był tchórzem? Raczej nie. Tu chodziło o coś więcej. Coś, przez co bez sprzeciwu pozwalał Bethany kierować ich krokami. Ciemnoskóra była zdeterminowana. Wymagała od siebie i od innych, lecz gdzieś pojawiała się obawa. O to, że wyda złe polecenie, że nie zdążą na czas, że… Wyglądało na to, że teraz jak nigdy ukierunkowała się na cel. Co ciekawe to Marcus wydawał się najtrudniejszy do odczytania. Strach mieszał się z ciekawością, realizm z marzeniami, których był pełen. Chciałbym, ale się boję. Pewnie to nie raz kierowało jego życiem.

Wpatrywałaś się właśnie w niego, kiedy drgnął, wydał stłumiony krzyk i uklęknął. Zbladł, poczułaś jego strach, teraz tak bardzo wyraźny. Zanim coś powiedział odezwał się męski głos gdzieś z dołu.
- Wy tam! Wyłazić, rączki w górze! Bo inaczej wystrzelamy jak kaczki!
Nie brzmiało to tak, jakby żartował.
- Facet, z karabinem i zasłoniętą twarzą! W jakichś dziwnych ciuchach! - wyszeptał Lindt na tyle głośno, że go usłyszeli. Najwyraźniej niezbyt uważnie się przyglądał, skoro zauważył go tak późno. Keith sięgnął do kabury z pistoletem i rozpiął ją drżącą dłonią, wyjmując broń.
 
Sekal jest offline