Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 24-11-2015, 10:56   #3
sunellica
tajniacki blep
 
sunellica's Avatar
 
Reputacja: 1 sunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputację
O tak! Więcej, więcej kasy! Ravnoska dzisiejszej nocy bawiła się znakomicie. Wszak niedługo Nowy Rok, trzeba było uzbierać pieniędzy na nowe ciuszki i… ewentualne mieszkanie w nowym mieście. Dobrego humoru nie popsuł jej nawet spłukany typek, który postanowił wyżyć swoją frustrację na jej osobie. Mężczyźni… słabi, naiwni i szowinistyczni. Można ująć, że prawie przywykła do takiego typu, a przynajmniej… najchętniej takich zabijała.
Niemniej noc była jeszcze młoda i nie przestawała zaskakiwać wampirzycy. Czujnym spojrzeniem, czarnych jak noc, oczu, Mohini zlustrowała tajemniczego wybawiciela. Kobieta nie była do końca pewna zamiarów owego rycerza w srebrnej zbroi. Chciał ją poderwać, okraść czy może…
- Doprawdy? Mamy o czym rozmawiać? - spytała sceptycznie swoim melodyjnym głosikiem o mocnym hinduskim akcencie.
- Uważam, że faktycznie mamy, a jest to kwestia nie lubiącą odwlekania, a mogącą być w gruncie rzeczy bardzo przyjemna. Powiedz mi, pani, lubisz Nowy Rok?
Niezadowolona ściągnęła usta w dzióbek. Wprawdzie nie miała nic przeciwko męskiemu towarzystwu, ale wolała sytuacje, kiedy to ona wybierała z kim chce rozmawiać.
- Ach… przepraszam… - uśmiechnęła się wesoło - … Mohini jestem. Mohini Patel. - czy wyciągnęła rękę na przywitanie? Oczywiście, że nie. Wiedziała, że biali lubili tak przełamywać pierwsze lody w zanjomości, ale ona lubowała się w swojej własnej, tradycyjnej kulturze.
- Nowy Rok ma w sobie coś ujmującego… podobnie jak narodziny czy śmierć. - odparła przyjaznym tonem.
- Taka tradycja, jak i wiele innych, a my mamy jakąś chęć do ich spełniania… - powiedział, po czym dodał tak cicho, że tylko Mohini to usłyszała - A niektóre tradycje wręcz są jakby… święte.
...no i tak jak myślała. Książulek nasłał na nią swoich poganiaczy, kiedy ona nawet nie zdążyła zwiedzić głównych ulic miasta. Taka dola Ravnosa.
- Nie wiedziałam Panie Crawford, że jest Pan takim tradycjonalistą. - zaśmiała się wesoło, ruszając powoli w kierunku wyjścia.
- Tak się złożyło, droga pani. - stwierdził mężczyzna oferując ramię kobiecie - Ale wszyscy jesteśmy dalecy od tego, żeby ten nowy rok był nieprzyjemny.
- Are? Czyli jednak przeszło wam to przez myśl. - odparła żartobliwie, przez chwilę przyglądając się zapraszającemu gestowi. Rozbój… rozbój w biały dzień albo raczej czarną noc. Sodoma i Gomora i inne przypisy z Biblii, które nadawałaby się na dobry bollywoodzki film. - Czy mam rozumieć, że teraz dopełnimy tradycji? - Mohini oplotła się wokół ramienia towarzysza.
Crawford poczekał, aż wyjdą z kasyna, po czym kontynuował.
- Nie teraz, droga pani, do takich spotkań trzeba się wszak przygotować, prawda? Pytałem o Nowy Rok nie bez powodu. Sylwester. Czy przyjęłabyś na jeden zaproszenie?
“A czy mam jakiś wybór?” prychnęła w myślach, przewracając nieznacznie oczami.
- Jeśli zapewnicie mnie, że atmosfera nie będzie drętwa, to czemu nie… wolałabym jednak uniknąć stypy w tak radosną noc…
Crawford uśmiechnął się półgębkiem jakby z żartu.
- Proszę się o to nie martwić.
Wampirzyca szła przez chwilę lekko zamyślona. Wprawdzie, jeszcze nie pogoniono ją bandą rozwścieczonych Brujah jak to miało miejsce pare tygodni temu, w miasteczku, którego nazwy już nie pamietała, ale… nie wiązała także większych nadziei z Portsmoutch. Prawdopodobnie, gdy tylko przyjdzie na owe sylwestrowe spotkanie, dowie się, że ma zabierać dupę w troki, albo nie zostanie z niej nawet mokra plama.
- Gdzie i o której... - Mohini zebrało się na bardziej rzeczowy ton - ...odbywa się przyjęcie? - dodała nieco milej, reflektując się.
- Zacznie się ono około ósmej po południu w Wieżowcu Gunwharf mieszczącym się na Nabrzeżu Gunwarf. W środku już będą osoby, które poprowadzą.
- Okej. - Mohini wzruszyła ramionami odsuwając się od przymusowego partnera. Nie widziała sensu w dalszej rozmowie. Formalności, zwane przez niektórych tradycją, były dla niej istną mordęgą, a towarzyszące im niepewność i strach, sprawiały, że w głowie pojawiały się dziwne, natrętne myśli, nie dające się w żaden sposób przegonić. Jedyne czego teraz chciała to skryć się w bezpiecznym miejscu, gdzie przebunkruje pozostały jej czas do Sylwestra.
 
__________________
"Sacre bleu, what is this?
How on earth, could I miss
Such a sweet, little succulent crab"
sunellica jest offline