Cas zaczęła odciągać Marcusa od łazienek i Ady. Jedno spojrzenie na wkurwioną wilczycę jej wystarczyło by zacząć się wycofywać:
- Chodź stąd... - pociągnęła Fiannę za rękę.
Przeszła zaledwie parę kroków, gdy z jej ust zaczął dobywać się śmiech. Z każdym krokiem śmiech narastał aż w końcu przeszedł w histeryczne łkanie, gdy kruczyca spazmatycznie łapała powietrze. Z szeroko otwartych oczu spadło parę łez, gdy do młodej dotarło to co się stało z wilkołakiem, który parę godzin temu uratował jej życie.
- No dalej! ... - wycharczała przez łzy i histeryczny śmiech - ... Pozabijajcie się... na co czekacie... mało śmierci dokoła, co nie?...
Po czym na oślep wybiegła z pomieszczenia.
Ostatnio edytowane przez corax : 25-11-2015 o 13:28.
|