Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 29-11-2015, 17:40   #17
Zuzu
 
Zuzu's Avatar
 
Reputacja: 1 Zuzu ma wspaniałą reputacjęZuzu ma wspaniałą reputacjęZuzu ma wspaniałą reputacjęZuzu ma wspaniałą reputacjęZuzu ma wspaniałą reputacjęZuzu ma wspaniałą reputacjęZuzu ma wspaniałą reputacjęZuzu ma wspaniałą reputacjęZuzu ma wspaniałą reputacjęZuzu ma wspaniałą reputacjęZuzu ma wspaniałą reputację
Przeciwnik się rozdzielił, a Abigal czekała cierpliwie aż trójka zwiadowców zniknie za zakrętem, zabierając ze sobą karabiny, obrzyna i swoją uwagę. Nie podobali się jej, nic a nic. Nie wyglądali na kogoś, kto znajdował się w obsadzie kompleksu badawczego - raczej na najemników, albo innych trepów. Znaleziona pod trupem notatka, imiennie zaadresowana do zagubionej blondynki, jasno wskazywała, aby nie ufać nikomu z zewnątrz.
Z zewnątrz, spoza kompleksu? A może chodziło o coś kompletnie innego?

Nie miała pojęcia kogo uznać za wroga, kogo za przyjaciela. Wszyscy mogli grać w drużynie przeciwnej i tylko sprawiać pozory koleżeństwa, usypiając tym czujność reszty. Chciała wierzyć, że William nadal jest kimś, do kogo odróci się plecami bez strachu o własne życie i nie zginie. Człowiek w chwilach stresu wyprawiał niesłychane głupoty, skupiając uwagę na własnej skórze i niczym poza tym. Nikt nie chciał przedwcześnie umierać, rzecz wiadoma.
Kurwa… umieranie samo w sobie było chujową opcją.

Przy nieznacznym puknięciu w ramię o mały włos nie podskoczyła i nie wydarła się jak zarzynane prosię. Napięte do granic możliwości nerwy udało się Ryan jednak jakimś niebywałym cudem okiełznać. Ograniczyła się do podskoczenia i wciśnięcia się w kąt.
- Eee...tak, jasne. Bierz - szepnęła, wciskając Sandersowi pochodnię i rzutując krótkie - Tylko uważaj na siebie i nie narób hałasu.

Kobieta poczekała aż ich oddziałowy tropiciel zniknie na dole, wzięła głęboki oddech i nim rozsądek zdążył zareagować, podniosła się z kolan.
- Słyszeliście? Mają mapę, wiedzą gdzie jesteśmy. I nie są tu sami. Wole do nich wyjść teraz kiedy są w mniejszej grupie i jest cicho, niż wylecieć im pod lufy gdzieś na piętrze. Przywitam się z ich dowódcą, najwyżej mnie zabije. Poczekajcie na Sandersa i… życzcie mi szczęścia. - zakończyła bez specjalnego optymizmu, wychodząc na korytarz.
Widziała że i Czart się podniósł, nie zatrzymywała go. Miał swój rozum, a ona za nikogo nie odpowiadała.
Zresztą zawsze lepiej umierać w towarzystwie.
 
__________________
A God Damn Rat Pack

Mam złe wieści. Świat się nigdy nie skończy...
Zuzu jest offline