Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 03-12-2015, 02:34   #12
-2-
 
Reputacja: 1 -2- jest jak niezastąpione światło przewodnie-2- jest jak niezastąpione światło przewodnie-2- jest jak niezastąpione światło przewodnie-2- jest jak niezastąpione światło przewodnie-2- jest jak niezastąpione światło przewodnie-2- jest jak niezastąpione światło przewodnie-2- jest jak niezastąpione światło przewodnie-2- jest jak niezastąpione światło przewodnie-2- jest jak niezastąpione światło przewodnie-2- jest jak niezastąpione światło przewodnie-2- jest jak niezastąpione światło przewodnie
W niewielkim neoklasycystycznym apartamencie nie było wielu ścian działowych. Patrząc od wejścia, lewa jego ściana przy którym wejście się znajdowało sąsiadowała z drugą częścią mieszkalnego bliźniaka, całościowo zbyt małego by uchodzić za jednorodzinny dom, mimo iż parterowego. Naprzeciwko, przedmiejski krajobraz widoczny był z przestronnych, wysokich prawie pod sufit, prostokątnych i obramowanych białym drewnem okien - na krajobraz ten składała się pobliska poprzeczna ulica przesłonięta korowodem niewysokich, owalnie przyciętych krzewów otaczających podwójną posesję bez ogrodzenie.

Vis a vis okna na prawej ścianie, na lewej nie było obrazów, ani plakatów, ani niczego co mogłoby zdradzać poglądy, sny czy gusta mieszkańca. Po środku była znajdowała się tablica korkowa, przestronna, przynajmniej dwumetrowa na metr, dwuczęściowa. Była pusta a z kominka na samym końcu prostokątnego pomieszczenia, na ścianie pomiędzy tę pustą a tę z oknem znajdował się zdobny marmurem niewielki kominek, przesłonięty w tej chwili, z tlącymi się jeszcze kawałkami drewna i świeżymi popiołami palonych kartek.

Więcej jeszcze popiołów znajdowało się w czarnym koszyku na beżowej płytce podłogi, do którego i z zapalonego papierosa Ian strzepywał wypaloną końcówkę. Paląc nie wstawał nawet ze składanego łóżka-kanapy ułożonego wzdłuż wielkich okien o podniesionych żaluzjach.

Leżał na przestronnym rozłożonym i pedantycznie zasłanym łóżku w czarnym jak noc garniturze, którego marynarka okrywała liliową koszulę i kontrastowała z czarnym krawatem. Zapach delikatnej wody kolońskiej - nie, męskich perfum, ale nie inwazyjnych, kwiatowych, liliowych może mieszał się z agresywnym popiołem i dymem krążącym pod sufitem. W pełni przyodziany wampir leżał na łóżku jak gdyby nigdy nic i żaden element jego wyglądu, ani zabarwienie skóry ani nic innego nie wskazywały że nie jest człowiekiem. Jednak ciało nie zostawiało śladów, a w mieszkaniu ciężko byłoby odnaleźć ślady kurzu - przynajmniej tego naturalnego...

Elegant zaciągnął się papierosem ostatni raz nim flegmatycznie wypuścił niedopałek do kosza. Nie przemieszczając się zbytnio z leżenia na wznak podniósł z posłania obok komórkę, ewidentnie zerkając na telefon, na godzinę.

Piętnaście po dobranocce. Twarz zastygła w masce spokoju z subtelnymi znakami świadczącymi może nie o burzy, a raczej o równo i gładko urosłym do pełna napięciu wewnątrz. Schował aparat do kieszeni wewnątrz garnituru wstając równie niechętnie i leniwie, co sięgał po komórkę przed chwilą. Nawet nie zerkając na broń w kaburze leżącą po przeciwnej jego stronie niż telefon przeszedł całe pomieszczenie przy donośnym akompaniamencie obcasów z obuwia, tak jak reszta jego stroju, wydających się być całe klasy społeczne wyżej niż miejsce w którym przebywał i wyciągnął wieszak by ubrać się w tym razem również czarny prochowiec i pasujące rękawiczki, dobierając elementy stroju do reprezentatywnego wyglądu w sposób mechaniczny i wyuczony bez sekundy zastanowienia.

Jeden ruch by otworzyć drzwi i drugi by zamknęły się za nim i odgłos obracanego klucza w zamku i przesuwanego mechanizmem rygla, i potem jeszcze jeden dla dolnego i pomieszczenie zniknęło w zupełnej ciemności i ciszy.
 
-2- jest offline