Mariusz Leszczyński Rad jestem takiego towarzysza mieć u boku w tej wyprawie Panie Bracie Władimirze. Szczegulniem rad, że mam kogoś zaufanego gdyż kozacka chołota często bywa nieprzewidywalna.
Po chwili zwrócił się do gospodarza Oczywiście przyjmuję propozycję i rad jestem iż obdarzasz mnie takim zaufaniem. Będę czuwał nad tą wyprawą i tak mi dopomóż Bóg Mości Panie Potocki przejdźmy do konkretów zatem Mariusz zastanowił się przez moment, na jego czole i gdzieś w błądzącym wzroku można było wyczytać mocne skupienie. Ilu ludzi mam wziąść pod swoją komęde, iluż z nich ma zaprawę wojenną ? Czy to sami kozacy mości Panie i jak dobrze są uzbrojeni ? Wyruszę z tym co będę miał jednak w razie jakichś braków lepiej je uzupełnić tu w mieście niż później szukać na obszarze wroga. Tam szukajmy lepiej skarbów !
Wzniósł kielich, odczekał chwilę aż i pozostali kompani chwycą i podniosą po czym wypił zawartość do dna za pomyślność wyprawy i bogate łupy. Uśmiechnął się zadowolony po czym kontynuował. Ile mamy czasu Mości Panie Bracie nim ruszymy ?
Dziesiątki pytań krążyły mu w głowie ponad połowa z nich z obszaru taktyki i wojskowości, niby wszystko proste wyprawa, łupienie, powrót lecz Mariusz - zaprawiony w boju towarzysz pancerny wiedział dobrze , że nie sztuka jest wyruszyć po łupy byle gdzie i byle jak ale sztuka jest tak zaplanować i poprowadzić wyprawę tak żeby zwielokrotnić zyski i pomniejszyć straty. Postanowił jednak przerwać na chwilę i pozwolił wypowiedzieć się gospodarzowi, reszta pytań i tak nie miał juz znaczenia - czas pokaże. |