Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-12-2015, 21:55   #19
abishai
 
abishai's Avatar
 
Reputacja: 1 abishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputację
Poranek, kawa śniadanie. Niby nic niezwykłego...


Idealny początek dnia. Usypiający czujność.
April, Aida i Ava siedziały przy śniadaniu. Mocna kawa pobudzała ciało o poranku i wprawiała dobry nastrój. Idealna okazja, by zapytać Aidę o…
- Słyszałaś może o rodzinie Luscipera?- gdy to pytanie padło z ust April, Aida zmarszczyła brwi i spytała.- Gdzie słyszałaś to nazwisko?
April była przygotowana na drążenie tematu ze strony matki, więc opowiedziała o spacerze i spotkaniu na nim Matta.
- Myślałam, że kustosze muzeów wycierają kurz… a tu nasz prowadzi śledztwo jak ci detektywi w telewizji.- skomentowała sprawę Ava i popierając April spytała.- To o co chodzi z tą rodziną Luscipera, babciu? -
- Cóż…-
przyparta do muru Aida nie miała wyboru.- To bardzo stara historia i raczej mało sensacyjna. Rodzina Luscipera, z tego co mówiła moja matka, spłonęła w pożarze, który “strega” Luscipera wywołała z własnej winy.Ponoć była wielką bałaganiarą. I stąd właśnie ten pożar… w każdym razie. Nie powinnaś chodzić w okolice domu i Matt Constantine też nie.
- A to czemu?-
zapytała April. A Aida rzekła żartobliwym tonem.- Bo duch tej kobiety nadal tam straszy.
Zapaliła papierosa i dodała.- A poza tym… obszar tego domu zarósł już dawno chaszczami i został wchłonięty przez las. To teraz dzicz w której łatwo się zgubić… zwłaszcza w nocy.- po czym zwróciła się do żądnej przygód wnuczki.- A więc Avo nie planuj nocnych wycieczek w tamte miejsce, zwłaszcza przy tej całej sprawie z niedźwiedziem. Poza tym marznięcie na leśnym pustkowiu w oczekiwaniu na ducha nie jest wcale takie ciekawe jak się wydaje o poranku. Zwłaszcza że są tam inne drapieżniki, których ciężko uniknąć.
- Jakie?- zapytała zaciekawiona Ava.
- Komary. Największe w całym lesie.- uśmiechnęła się ironicznie Aida.


Informacje dostarczone przez Aidę dotyczące rodziny Luscipera były bardzo skąpe i enigmatyczne. Matka jednak nie mogła wiedzieć zbyt wiele. Wszak była małym szkrabem, gdy ta tragedia się zdarzyła. Pozostało więc poszukiwanie informacji na własną rękę. Archiwum gazet w miejskiej bibliotece było więc oczywistym wyborem. Susan pomogła April w znalezieniu właściwych roczników i nie spytała się czemu nimi zainteresowała. Niestety nie miała czasu na to. Ważne sprawy zmuszały ją do wyjazdu do ratusza.
April została więc sam na sam ze stosikiem czasopism. Po przejrzeniu kilkudziesięciu z nich trafiła wreszcie na interesujący ją artykuł.


Kod:
Dzisiaj około godziny pierwszej w nocy nastąpiła straszna tragedia.
 Z nieustalonych jeszcze przyczyn nastąpił pożar w domu państwa Luscipera.
Ogień wybuchł nagle i gwałtownie. Wezwana natychmiast straż pożarna
zabrała się do ratowania  mieszkańców, lecz ściana ognia 
uniemożliwiła to. Pożar strawił niemal cały budynek, co ułatwiał fakt iż był to
obiekt o całkowicie drewnianej konstrukcji. Ofiarami tego nieszczęścia,
 byli nie tylko Giordano i Maria Luscipera, znani dobrze społeczności miasta. 
Ale także dwójka ich dzieci, Luigi i Laura. Pożar doszczętnie spalił budynek
i zwęglił zwłoki. Msza i pogrzeb całej rodziny odpędzie się 20 maja w 
nowo wybudowanym kościele zielonoświątkowców Bible Baptis Church, 
do którego to zmarli należeli. Prowadzący śledztwo w tej sprawie
 Henry Coppers nie wyklucza udziału osób trzecich w tym pożarze.
Śledztwo jest w toku i owe podejrzenia są nieoficjalnie. Niemniej jeśli
 ktokolwiek wie coś na temat kulis owego pożaru proszony jest o kontakt…
Coppers… znała to nazwisko. Więc Harry nie był pierwszym policjantem w rodzinie?
Niestety kolejne gazety nie informowały nic na temat pożaru domu Luscipera. Dopiero gazeta wydana tydzień później lakonicznie informowała o wypadku samochodowym w wyniku, którego Henry Coppers zginął na miejscu.


Godziny w sklepie upłynęły April na nudzie,sprzedaży kilku mieszanek ziołowych i plotkach z Hannah Richmonde. Niestety tym razem nie miała nic interesującego w zebranym przez siebie arsenale ploteczek, za to z zainteresowaniem rozpytywała o eks-szwagierkę Seana Juniora, Andrę. Przysłuchując się słowom April na jej temat, mruczała tylko “podejrzane”.
- Patrick ubzdurał sobie, że zapoluje na niedźwiedzia. Wyobrażasz to sobie?- zaśmiała się Hannah przechodząc na temat swego męża. -Wyciągnął tą flintę, z której to co roku płoszy kaczki na rzece i zaczął trenować strzelanie do puszek. Aż nie mam serca mu powiedzieć, że może sobie wybić te polowanie z głowy. Nie puszczę go na niedźwiedzia morde…-
Telefon przerwał jej wypowiedź. April odebrała go i usłyszała w słuchawce głos Emily Smithsson.- Mam małą prośbę. Wczoraj zamówiłam u was poprzez Aidę zioła na przyprawy i nie zdążyłam odebrać przed odlotem. Dziś jestem zapracowana po pachy w kawiarni, a na męża w takich sprawach nie można liczyć. Czy możesz podjechać do “Poetic Corner” po pracy i podrzucić mi mój zakup? Zapłacę ekstra za dostawę, obiecuję. Z góry dziękuję.
Cóż pozostało zrobić. Do zamknięcia i tak nie było już wiele czasu. April mogła sobie skrócić robotę i wyskoczyć z Hannah do kawiarni, przy okazji załatwiając sprawunki. Zabranie odpowiedniej paczuszki zajęło chwilę i… ruszyły rozmawiając na różne tematy.
- Hej… popatrz na tego elegancika.- Hannah wskazała na wysiadającego z czarnego forda mustanga mężczyznę.


- Wygląda na to, że dla odmiany Giotto wynajmą pokój biznesmenowi.- uśmiechnęła się z przekąsem Hannah, myląc się całkowicie. Sądzą po ruchach i wybrzuszeniu z lewej strony marynarki, mężczyzna nie był przedsiębiorcą, tylko agentem rządowym. Zapewne FBI.
Taaaak… czuć było od niego tajniakiem na odległość.


W “Poetic Corner” był akurat recital młodych talentów.

[MEDIA]http://www.youtube.com/watch?v=S2Ks06Al8c0[/MEDIA]

Oczywiście jego gospodarzem i prowadzącym, a przez to gwiazdą, był sam Love’sworth. Nic więc dziwnego, że nie miał czasu pojechać po zioła do kuchni.
Nic też dziwnego, że sama Emily się nie mogła wybrać. Kawiarenka była pełna. Głównie młodzieży i studentów, zazwyczaj w parach. Ale zdarzały się też większe grupki. Część mężczyzn przeżywała katusze słuchając kolejnych uduchowionych poetów recytujących natchnionym głosem kolejne rymy. Innym naprawdę podobało się słuchanie kolejnych poetów wraz z koleżankami.Reszta jakoś wytrzymywała, czasami z przylepionym uśmiechem. Tak jak... Eddie Ross, który najwyraźniej nie czuł się dobrze. To nie było jego miejsce, ani jego rozrywka. Eddie był prostym chłopakiem z sąsiedztwa. A wytrzymywał wszystko to z jednego powodu.
Nie był sam. Towarzyszyła mu Andrea… eks-szwagierka Seana Juniora. Samego Seana jednak tu nie było. A sam Eddie na widok wchodzących Hannah i April posłał pani eks-detektyw błagalne spojrzenie.
Wyglądał niczym smutny szczeniaczek wzrokiem wołający o pomoc.



“Jutro wieczorem zatem? Wpadnę po ciebie o siódmej, ósmej?“

Ósma właśnie się zbliżała. Wczoraj pod wpływem impulsu umówiła się z Mattem na kolację. Teraz ponosiła tego konsekwencje. Owszem wiedziała co sama zamierzała wynieść z tej kolacji. Ale nie wiedziała co zamierza wynieść Matt i co planuje. Constantine była osobą którego ledwo znała w szkole i nie bardzo znała teraz. Niuchał co prawda tam gdzie nie powinien, ale co poza tym?
Niewątpliwie był żartobliwy, chaotyczny i… nieprzewidywalny. A to mogło być wadą, mogło być i zaletą.
Dźwięk klaksonu.
Pod dom April podjechał samochód Matta, widać już go naprawiono. Sam Matt wyszedł z wozu i ruszył w stronę mieszkania rodziny Franklin.



Pewny siebie uśmieszek, zawadiacki krok i ta niechlujność stroju. Choć trzeba przyznać, że przynajmniej próbował się wystroić na tę randkę. Czysta biała koszula, czarna marynarka, szykowny krawat.
Z drugiej strony, to chyba dobrze, że nie brał tej randki aż tak poważnie, by się porządnie ogolić. Zresztą Constantine z gładkimi policzkami wyglądałby niepoważnie.
Tylko zdziwione spojrzenia Aidy i Avy przypominały April, że o tej randce “zapomniała” im wspomnieć.
 
__________________
I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny.

Ostatnio edytowane przez abishai : 05-08-2016 o 12:35. Powód: poprawki !
abishai jest offline