Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 22-12-2015, 22:12   #2
dzemeuksis
 
dzemeuksis's Avatar
 
Reputacja: 1 dzemeuksis ma wspaniałą reputacjędzemeuksis ma wspaniałą reputacjędzemeuksis ma wspaniałą reputacjędzemeuksis ma wspaniałą reputacjędzemeuksis ma wspaniałą reputacjędzemeuksis ma wspaniałą reputacjędzemeuksis ma wspaniałą reputacjędzemeuksis ma wspaniałą reputacjędzemeuksis ma wspaniałą reputacjędzemeuksis ma wspaniałą reputacjędzemeuksis ma wspaniałą reputację
Blask płomieni rozrzucał po ścianach groty długie, chyboczące cienie czwórki odpoczywających przy nim postaci: Cwanego, Skarbka, Schielego i Kłykacza. W powietrzu rozchodził się specyficzny zapach smoczego ozora, nabitego na zmajstrowany naprędce rożen i opiekanego nad ogniskiem. Skapujący raz po raz tłuszcz donośnie skwierczał i wyzwalał fontannę iskier.

Grota stanowiła przedsionek kompleksu jaskiń, w którym wcześniej skrywała się ubita gadzina. Gdzieś w głębi znajdowało się jej leże oraz niezbyt okazały skarbiec: trochę zabytkowego żelastwa po ubitych w przeszłości niedoszłych pogromcach, z którego dało się wytrząsnąć ledwie parę garści kosztowności. Do tego jeszcze należało liczyć oczywiście smocze trofea: skóra, łuski, zęby i pazury miały wszak nielichą wartość. Ponadto zabójcy smoka mieli też otrzymać swoją dolę od mieszkańców górskiego miasteczka, przez których zostali wynajęci do tego zadania.

Tymczasem zostali jednak na noc w smoczej jaskini. Walka była zażarta i trwała niemal do zmroku. Ponadto Cwany zawsze w takich sytuacjach liczył się z tym, że na poturbowanych i umęczonych bohaterów wyskoczą znienacka ich zleceniodawcy, chcący przytulić skarb po odwaleniu za nich czarnej roboty. Dlatego nalegał, by zostać tutaj nie narażając się na zasadzkę, spokojnie sprawić smoka i dopiero nazajutrz wrócić do miasteczka. W blasku dnia trudniej o zdradziecki cios w plecy.

Tymczasem Cwanego naszła chuć okrutna. Zawsze jego ciało odreagowywało w ten sposób walkę, ale nigdy wcześniej nie miał okazji pofolgować temu w najbardziej naturalny sposób. Aż do teraz. Patrzył na swojego Skarbka i zastanawiał się, jak by tu się pozbyć na jakiś czas kompanów i zostać sam na sam ze swoją piękną żoną w celu rozładowania napięcia.

- Musimy być czujni - powiedział. - Wystawimy warty przy wejściu do groty. Ale ognisko musi się palić całą noc. Potrzeba nam więcej drewna. Kłykacz, Schile, nie skoczylibyście do lasu nazbierać trochę badyli? Poszedłbym sam, ale chyba skręciłem kostkę. - Cwany skrzywił się teatralnie ściskając lewą stopę.
 
dzemeuksis jest offline