Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 24-12-2015, 12:57   #2
MTM
 
MTM's Avatar
 
Reputacja: 1 MTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputację
Wciąż nie mógł w to uwierzyć. On, Argen Warspine Alethi zwany Nocnym Kłem, potomek Czarnego Wilka, prekursora Rodziny Alethi, dowódca Trzeciej Warty i łowca bestii, on stracił wszystkich swoich podkomendnych w walce z jednym demonem. Pięć wilkołaków. Czterech padło, tylko on jeden, ich lider, przeżył. Nie docenił przeciwnika. Czart zdołał zbiec, a Argen wyruszył z Matr aż do Alezii, by go wytropić. Szukając zemsty.

Miasto Barduk było przypadkowym wyborem. Warspine działał w pojedynkę, ale choć był urodzonym myśliwym, w końcu zgubił trop swojego nemezis. Pozbawiony możliwości zdecydował się na zmianę taktyki. Alezia była za duża, by na własną rękę ją przeczesać. Jeśli chciał odnaleźć zaszytego gdzieś w tym królestwie demona, potrzebował wywiadu. A do tego musiał zasięgnąć języka.
I tak oto trafił do Kogucika...


Mieszanka zapachów drażniła nozdrza wilkołaka. Przekrój ras występujących na Zaris w tym jednym miejscu był dla łowcy zaprawdę zaskakujący. Wilczy węch nie mógł jednoznacznie stwierdzić, który odór spośród wszystkich był najgorszy. Jednak ghul i krasnolud na pewno walczyli o podium.
Nocny Kieł siedział na uboczu, kiedy rozgorzała się zacięta walka między jego rodakiem a krępym brodaczem. Argen był równie zaniepokojony co pozostali goście karczmy, widząc tyle wilkołaków w jednym budynku. Mimo to starał się ignorować pozostałych i skupić się na tym, co było powodem jego odwiedzin Kogucika. A były to informacje. Informacje, które pragnął uzyskać od swej towarzyszki, do której bez pytania przysiadł się jakiś czas temu. Nie przegoniła go od razu, co też wilkołak wziął za dobry znak.
- A więc… Jak cię zwą, demonico? - zapytał Argen, skupiając swój niski, ochrypły głos tak, by wspomniana istota mogła go zrozumieć. Wilkołak nigdy nie był najlepszym kompanem do rozmów, co też można było wywnioskować po sposobie, w jaki mówił.
- Inseri - odparła, skupiając pełną uwagę na wilkołaku, co niekoniecznie było miłe, biorąc pod uwagę że w jej spojrzeniu płonęła demonia czerwień, przynajmniej jednak go nie ignorowała, a to już było coś.
Nocny Kieł wytrzymał wzrok “czarta”, jak zwykł określać osobniki jej pokroju. Czerwień oczu przypominała jego własne, które rozpalały się podczas pełni. Choć wyglądał, jakby nie zdawał sobie z tego sprawy, to musiał przyznać przed samym sobą, że nie ma pojęcia, jak wyciągać od innych informacje. Zwykle wszystkie instrukcje podawano mu na tacy, on natomiast był od brudnej roboty.
- Inseri… - powtórzył, zapamiętując. Wydał przy tym mrukliwy odgłos, zwyczajny dla jego rasy. - Więc, Inseri, czy znasz tego demona, którego ci opisałem? - dopytywał dalej, akcentując każde słowo.
- Może tak, a może nie - odparła, po raz kolejny, wymijająco.
Następny pomruk, który wydobył się z paszczy wilkołaka na pewno nie był przyjazny. Łowca bestii potrafił pozbawiać czarty życia, ale nigdy nie zdarzyło mu się z takim dyskutować.
- Posłuchaj mnie… grrr… demonie. Ten pomiot… muszę go odnaleźć. To dla mnie ważne. - Do odgłosów Argena doszły powarkiwania. Krew rozlewana tuż obok i irytujący demon nie były najlepszym połączeniem. Tym bardziej, kiedy próbował zachowywać się cywilizowanie.
- Ten pomiot, jak go ślicznie nazwałeś, jest jednym z moich braci, wilczku. Zważaj swe słowa, a dostaniesz nagrodę. Zdenerwuj mnie, a także ją dostaniesz… Ta jednak może ci do gustu nie przypaść. - Demonica niewiele sobie z owych powarkiwań robiła. Jej jedyną reakcją poza słowami, było lekkie głową skinięcie. Czy jednak do jej towarzysza było skierowane, czy też do kogoś innego, to pozostało tajemnicą.
- Grrr… Dobrze. Czego potrzebujesz? - Pomimo twardej barwy głosu, wilkołak wysilił się na pojednawcze gesty.
- Tego i owego - odparła, a kąciki jej ust uniosły się nieznacznie. - Powiem ci jednak, co by mnie bardzo ucieszyło. Tak bardzo, że kto wie, może nawet pokusiłabym się podać ci głowę twego wroga na tacy. Co byś powiedział na taką nagrodę, wilczku?
Argen przeszył towarzyszkę podejrzliwym spojrzeniem, próbując wyczytać na jej demonicznej twarzy intencje. Kto jak kto, ale czarty znały się na zwodzeniu, to na pewno.
- Nie mogę się doczekać, by o tym usłyszeć.
- Cierpliwości - pogroziła mu palcem. Jej uwaga na chwilę przeskoczyła na salę, w której walka dobiegła już końca. - Zacznijmy delikatnie, co ty na to? Drobna przysługa za imię?
Wilkołak pokiwał pyskiem, rozmyślając nad przedstawioną propozycją.
- Niech będzie. Co to za przysługa? - Nocny Kieł rzucił szybkim spojrzeniem w miejsce, skąd przed chwilą dobiegały odgłosy walki. Wilk wygrał i Argen nie spodziewał się innego wyniku.
- Dołączysz do tej małej - ruchem głowy wskazała na schody. - Będziesz jej milutko pomagał. Zadbasz, by się jej udało. Chcę jednak wiedzieć, gdzie dokładnie się wybiera i kto zlecenie jej przekazał. Tylko za to dostaniesz imię.
- Umowa stoi - powiedział, odpychając natręta, który doczepił się do Inseri. Wystarczyło, że spiorunował go swoim spojrzeniem, by awanturnik sobie odpuścił. - Wydasz mi tego demona, a mała dopnie swego. Znam się na ochronie, możesz być o nią spokojna. - Wyciągnął łapę w jej stronę, chcą przypieczętować przyjmowane zlecenie.
- To czy przeżyje, czy też zginie, niewiele mnie obchodzi - sprostowała, niechętnie spoglądając na wyciągniętą łapę. - Możesz ją sobie nawet zjeść po drodze. Mi zależy na tym, by jej zadanie się powiodło, a ona do tego potrzebna nie jest. Skoro jednak takiś chętny do ochrony - przerwała, by ponownie spojrzeć na salę, gdzie walczono, a gdzie teraz dwa trupy leżały, w tym jeden, na którym siedziała Moonria. - Zadbaj, by jej kłaczek z uszów nie spadł - wskazała na małą i dopiero po tym, podała swoją dłoń. - Wtedy dostaniesz swego demona żywego, do wyłącznej dyspozycji.
- Przyjemnie robi się z tobą interesy - powiedział, posługując się zasłyszaną od kupców z Matr frazą. Warto dodać, że wyszczerzył przy tym swoje zębiska w istnym wilczym uśmiechu.
Jednym spojrzeniem omiótł Moonrię, zapamiętując jej sylwetkę. Następne padło na ciało pozbawione wilczego łba. W Argenie coś się skręciło, ale nie zareagował w żaden sposób. Nie był w Matr, tu żadne prawo go nie chroniło. Zamiast tego trzecie i ostatnie spojrzenie padło na mortola, którego zapamiętał dokładnie.
- Koniec zwlekania. Odnajdź mnie za jakiś czas, to powiem ci wszystko, czego się dowiedziałem - zwrócił się do demonicy, wstając od stołu.
- O to martwić się nie musisz - rzuciła, odwracając się nieco tyłem, gdy Moonria i jej towarzysz przechodzili obok, kierując się w stronę schodów.
Wilkołak nie potrzebował więcej pożegnań, więc skinął tylko na czarta i sam ruszył na piętro. Po drodze starał się nie patrzeć na jatkę, która była finałem dzisiejszego sporu w Koguciku.

Pomszczę was, bracia, pomyślał, wspinając się po schodach. Honor Rodziny jest najważniejszy.
 
__________________
"Pulvis et umbra sumus"
MTM jest offline