Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 24-12-2015, 20:55   #21
Komiko
 
Komiko's Avatar
 
Reputacja: 1 Komiko jest po prostu świetnyKomiko jest po prostu świetnyKomiko jest po prostu świetnyKomiko jest po prostu świetnyKomiko jest po prostu świetnyKomiko jest po prostu świetnyKomiko jest po prostu świetnyKomiko jest po prostu świetnyKomiko jest po prostu świetnyKomiko jest po prostu świetnyKomiko jest po prostu świetny
Chociaż moce McWolf'a zdążyły go zaciekawić, to Cable nie zdążył poświęcić na rozważanie o nich zbyt wiele czasu. Do pomieszczenia wparowała pewna siebie kobieta, która na pierwszy rzut oka sprawiała wrażenie typu korporacyjnej kierowniczki.
- Przejebane... -
Summers mruknął do siebie pod nosem, i najprawdopodobniej nikt nawet tego nie usłyszał, głównie przez to, że w tym samym momencie, Hawkeye i pani Hand prowadzili dużo głośniejszą dyskusję. Nathaniel musiał przyznać, że kobieta była ładna, jej pewność siebie nawet mu imponowała, ale po prostu nie podobała mu się perspektywa przyjmowania rozkazów od cywila. Od razu przypomniały mu się jego pierwsze dni w Instytucie. Bez wątpienia Profesor X był jego przyjacielem, i chociaż mógł napić się z nim herbaty, albo zagrać w szachy, to jego liberalne poglądy i pacyfistyczne nastawienie sprawiały, że Cable czasami miał ochotę zrzucić go z wózka inwalidzkiego na podłogę, a później okładać tym samym wózkiem, aż do śmierci. I pewnie tak by zrobił, gdyby z natury nie był człowiekiem opanowanym. Kiedy kobieta dogryzła Deadpoolowi, Cable ze znudzeniem popatrzył na kolegę, jakby spodziewał się, że ten, coś jej odpysknie.

Chwilę później atmosfera popsuła się jeszcze bardziej. W sali pojawił się portal, a z niego wyszedł Doctor Strange i jakiś jego przydupas. Cable nie wiedział kim on jest, ale jego ubiór przypomniał mu rolę Davida Husselhofa w serialu Słoneczny Patrol. Było to co najmniej dziwne, zwłaszcza, że mieli grudzień. Kiedy tak sobie stał i myślał o głupotach, sytuacja z nieprzyjemnej, stała się niebezpieczna.

Wszystko działo się bardzo szybko, cudem zdążył uskoczyć przed wielką łapą zmutowanego Hawkeya. Nie należał do ludzi, którzy w obliczu zagrożenia stanęliby jak wryci i nie wiedzieli co robić, nie musiał nawet myśleć, wystarczała mu pamięć mięśniowa. Kiedy odskoczył, jeszcze zanim jego stopy opadły na ziemię zrzucił z siebie z siebie prochowiec, a zebrani mogli zobaczyć go w pełnej okazałości. Jeżeli ktoś teraz na niego patrzył to mógł zauważyć, że Nathaniel o czymś im nie wspomniał, cała jego ręka wykonana była z czegoś w rodzaju metalu, nie wyglądało to jednak na zwykłą protezę, gdyż metal idealnie odzwierciedlał zarys każdego mięśnia.



Opcji działania było kilka, ale po ułamku sekundy poświęconym na analizę sytuacji, wybrał najprostszy, tak długo jak Hawkeye na nich szarżował, nie było czasu na wdrożenie w życie szerszego planu. Nie poruszył ustami, jednak mimo tego, Jack Jones usłyszał w swojej głowie jego wyraźny głos.
- Jazzman! Łap medalion i spierdalaj! -
Sugestia, a może raczej rozkaz, został wydany w czasie pojedynczej myśli. Zdążył więc w tym samym czasie sięgnąć za plecy, wyciągnął stamtąd coś co przypominało strzelbę, ta zaczęła wydawać z siebie dziwaczne odgłosy, przypominające nieco transformację filmowych transformersów i dosłownie rosła w oczach, do rozmiarów przypominających małą armatę, miniaturyzacja i sam wygląd sprzętu, nawet ćwierćinteligentowi dałby do zrozumienia, że nie jest to normalna technologia. Cable bez słowa wycelował giwerą w klatkę piersiową napierającego na nich ogromnego mutanta i pociągnął za spust. Lufa armaty buchnęła niebieskim światłem a ze środka wydobyła się ciągła, skondensowana wiązka bliżej nieokreślonej błękitnej energii, przypominającej coś w rodzaju skrzyżowania znanej z gier komputerowych plazmy, promienia lasera i technologi repulsorów, których używał Iron Man, z tym, że tutaj kaliber był nieco większy.
 

Ostatnio edytowane przez Komiko : 24-12-2015 o 21:02.
Komiko jest offline