Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-12-2015, 17:53   #5
Kerm
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Jeśli w takiej karczmie, jak "Kogucik", trafia na siebie dwoje elfów, to bez wątpienia nie dzieje się to za sprawą ślepego trafu.
Tak przynajmniej sądził Silyen, który zastanawiał się, jaki z bogów maczał w tym swe palce. Jednak pytanie, co skłoniło Zalisenę do tego, by "Kogucika" odwiedzić, musiało poczekać.
- Od dawna jesteś w Alezji, Zaliseno? - spytał Silyen, gdy służąca postawiła na stole dzban z winem i kielichy, a potem zniknęła, jakby ją wywiał podmuch wiatru.
- Przebywamy w tym królestwie niecały tydzień - odpowiedziała uprzejmie, rzucając jedno, krótkie spojrzenie na siedzącą przy kominku parę. - To piękne miejsce - dodała, powracając do obserwacji Silyena.
- Też tak uważam - odparł Silyen. - Chociaż Nemeria jest piękniejsza.
Obrzucił spojrzeniem innych gości gospody, po czym nalał do kielicha wino i podsunął siedzącej naprzeciw niego elfce.
- Twoje zdrowie - powiedział, unosząc kielich.
Ta w odpowiedzi skinęła głową i lekko uniosła naczynie, spełniając toast i upijając niewielki łyk trunku.
Z pewnością nie było to wino godne królewskiego stołu, ale najlepsze z tych, jakie znajdowały się w piwnicach "Kogucika".
- Coś ciekawego dzieje się w naszych stronach? - spytał, spełniwszy toast i odstawiwszy kielich.
- Nie byliśmy w domu od dłuższego czasu - wyjaśniła.
- Przyjemności, czy obowiązki?
- Jedno i drugie - odparła, a na jej usta, po raz pierwszy od chwili ich spotkania, wypłynął lekki uśmiech.
- Ciężkie jest życie tych, na których spadł ciężar władzy - stwierdził z poważną miną Silyen. - Tak w każdym razie słyszałem - dodał z uśmiechem.
- Bez wątpienia na ów temat mógłbyś rozmowy z mą matką prowadzić. Szczęściem mnie owe uroki póki co ominęły i nie planuję kosztować ich w najbliższym czasie.
Silyen wiedział, równie dobrze jak jego rozmówczyni, że członkowie rodziny królewskiej na brak obowiązków nigdy nie narzekali, nawet jeśli do korony dzieło ich kilka miejsc.
- Zaiste, prawdą jest to, co powiadają o twej mądrości. I pomyśleć, że są tacy, co myślą, iż być władcą to najwspanialsza rzecz na świecie. - Pokręcił głową z niedowierzaniem.
- Są takiej pozycji plusy. Władza bywa przydatna - rzekła, gubiąc uśmiech. - Niestety nie każdy urodził się by zasiadać na tronie i zasługiwać na noszenie korony. Czy też może na szczęście… - urwała, ponownie przenosząc wzrok ku kominkowi i odpowiadając ciepłym uśmiechem i skinięciem głową, siedzącej tam istocie. - Nie jest to jednak najlepszy temat do rozmów.
- Znasz któreś z tej pary - Silyen powiódł wzrokiem za spojrzeniem elfki - czy po prostu cieszy cię widok Moonrii?
Wspomniana przez niego istota pałaszowała właśnie ciasteczko z czekoladą. Zamiłowanie Moonrii było równie znane, jak popularna była wiara w to, że przynoszą szczęście.
- Mieliśmy okazję spotkać oboje przy różnych okazjach - odpowiedziała jego towarzyszka.
Silyen nie zamierzał wypytywać. Skinął kotouchej istotce głową i bezgłośnie powiedział 'smacznego', na co posiadaczka ozdobionych dzwonkami uszu pomachała mu ręką.
Jej towarzysz wyglądał na mniej zadowolonego, niż Moonria - obrzucił elfa podejrzliwym, zahaczającym o wrogość spojrzeniem.
Wszak jej nie ukradnę, pomyślał Silyen. Nie jestem z Vole Kes. Nie przerobię twojej towarzyszki na amulety przynoszące szczęście.
Nie wypowiedział jednak tej myśli na głos. Nie chciał denerwować szponiastorękiego kompana Moonrii.
A to, że w Kes mieli okropne pomysły? Na to nic nie mógł poradzić.
Śmiech elfki wdarł się w chwilę ciszy jaka między nimi zapanowała. Był to dźwięk cichy i zdecydowanie wesoły. Słysząc go jej strażnik odwrócił na chwilę spojrzenie od sali i przeniósł je na elfkę, a następnie na towarzyszącego jej elfa by wreszcie spocząć na obiekcie ich zainteresowania. Z jego ust nie padło jednak żadne słowo, a po krótkiej chwili jego wzrok powrócił do wypatrywania zagrożeń.
- Jak widzę przypadłeś do gustu Daske. - Wytłumaczyła swą nagłą wesołość.
- Jeśli mówisz o nim, to z pewnością masz rację. Bez wątpienia mnie polubił. Od pierwszego spojrzenia. - Silyen zdawał się nie przejmować tym brakiem sympatii. - Ale nie mam zamiaru plątać mu się pod nogami. Za to zawsze będę uprzejmy dla pań - dodał w uśmiechem.
- O ile do owych pań nie zaliczysz jego Moonrii, nie powinno być problemów - poinstruowała go, nadal wesoło się uśmiechając.
- No, postaram się... - W głosie Silyena nie było zbytniej pewności. - Spróbuję...
Stosunek Daske do Moonrii wydał mu się nieco zbyt zaborczy, ale jeśli tamtej to odpowiadało, to on z kolei nie zamierzał się w to mieszać.
- Nieco mu współczuję...
Chciał jeszcze coś dodać, gdy nagle trójstronny dialog zamienił się wielką awanturę.
To, że wilkołak i krasnolud wzięły się za łby - to nie było nic dziwnego. Żadna z tych ras nie była zaliczana do spokojnych. Znacznie bardziej interesująca była oferta złożona przez wróżkę.
Zwracając uwagę na zbrojne starcie tylko na tyle, by nie stać się przypadkową ofiarą, Silyen skupił się na wspomnianej propozycji.
Od wiek wieków wiedziano, że wróżki to kłopoty. Ale, z drugiej strony, wróżki zazwyczaj nie rzucały na prawo i lewo ofert, skierowanych do mniej czy bardziej zwykłych istot innych ras.
Coś się za tym kryło. Możliwe, że nie tylko kłopoty.


Silyen skinął z uznaniem mortolowi, doceniając jego sprawność we władaniu bronią, po czym zwrócił się do Zaliseny.
- Pozwolisz, że cię na chwilę zostawię? Chciałbym się dowiedzieć, co się kryje za tą dziwną ofertą.
- Kłopoty - odparła, wstając z cichym westchnieniem. - To ona - zwróciła się do swego sługi, którego odpowiedzią było skinienie głową. - Pozwolę jednak byś mi towarzyszył - dodała, słowa te kierując do Silyena.
- Będzie to dla mnie przyjemność - odparł elf, który również wstał. Pytania w stylu "kto, co, dlaczego" postanowił pozostawić na później.

Gdy przechodzili obok Katupira ten skłonił się elfce.
Albo Zalisena bywała tu wcześniej, albo też otworzyła swą sakiewkę bardzo szeroko.
Ochroniarz elfki najpierw sprawdził schody, a dopiero później pozwolił im na nie wejść, podczas gdy sam zajął się zabezpieczaniem tyłów.
 
Kerm jest offline