Mira prędzej czy później zobaczy co tu się wyprawia i zgarną nas za tą zoofilię i nekrofilię.
Znaczy się, dzema zgarną.
Cytat:
Możemy pociągnąć fabułę dalej bez przeskoków.
Cwany zniknął w czeluściach jaskiń. Schiele poszedł w las szukać chrustu. Skarbek położył się do drzemki przy ognisku. Kłykacz widzi to wszystko zza głazu i postanawia wykorzystać swoją szansę - wystarczy tyciutko, tyciuteńko przesunąć gałąź wystającą z płomieni, żeby zajęły się szaty Skarbka, albo koc, którym się nakrył... Albo inaczej, skoro Cwany sobie poszedł, to Skarbek postanawia dogonić Schielego i poflirtować z nim. Czy go znajdzie w ciemnościach? A wszystko zza głazu widzi Kłykacz, który może zrobić jakiś ruch.
Albo jeszcze inaczej: Skarbek zaczyna się odmieniać, musi szybko łyknąć porcję eliksiru nim stanie się to za bardzo widoczne i ktoś zdąży odkryć jego prawdziwą naturę. Rozgląda się za swoim plecakiem aż odkrywa, że któryś z kompanów omyłkowo go zabrał, zostawiając swój.
Albo po prostu eliksir się gdzieś wyturał zza pazuchy (może podczas szamotaniny z Cwanym) i teraz trzeba go szybko znaleźć, uważając, żeby nie nadepnąć flakoniku.
Co sądzicie? Macie inne propozycje? Może jednak coś zupełnie z innej beczki, z innego czasu?
|
Wyróżniony fragment mi się podoba, bo mój heros ma w nim co robić. Natomiast jedynka byłaby okej, ale gdyby na miejscu Skarbka był tam Schiele, bo w zabiciu Skarbka Kłykacz interesu nie ma.