Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 29-12-2015, 01:32   #27
Noraku
 
Noraku's Avatar
 
Reputacja: 1 Noraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputację

Dziewczyna z lubością wspominała reakcje jakie wywołał jej pokaz na zebranych. Sączyła delikatne winko obserwując ściany pokoju, gustowne meble i obrazy. Z chęcią przeprowadziłaby się ze swojego małego mieszkanka do tak pięknie wystrojonej rezydencji. O ile będzie to możliwe. Czuła rosnącą ekscytację. Nie przerwało tego nawet przybycie kolejnej przedstawicielki płci pięknej. Zafina stwierdziła po prostu, że niepotrzebnie martwiła się o swoje pojawienie. Najwyraźniej pojęcie punktualności było tutaj rzadkością. Wewnątrz jednak poczuła rosnące niezadowolenie. Za dużo było już kobiet w towarzystwie, a ona zdecydowanie lepiej dogadywała się z mężczyznami. W końcu przez całe swoje życie obcowała zazwyczaj z nimi. Kobietą okazałą się być jakaś Hand. Dziewczynie wydawało się, że coś o niej słyszała, jakieś przebłyski informacji, spekulacje i ogólne zamieszanie związane z Avengers. Nie zaplątała sobie teraz tym głowy. Uznała, że wszystko wyjaśni się z czasem. Potem sprawy przybrały zaś zdecydowanie za szybkie tempo by martwić się takimi drobnostkami.

Zaczęło się spokojnie, niczym muśnięcie palców kochanka. Poczuła na karku delikatne mrowienie. Zignorowała je zasłuchana w odczytywany list. Potem było pierwsze pochwycenie w ramiona. Nagłe pojawienie się medalionu poderwało ją na równe nogi. Na zakończenie zaś namiętny i elektryzujący pocałunek. Poczuła delikatne wyładowanie na palcach gdy dotknęła oparcia fotela wpatrując się w dłoń Hawkeye. Rozpoznała je momentalnie. Wielokrotnie czytała o nim i jego właścicielu z wypiekami na twarzy. Ale skoro Oko znalazło się tutaj to oznaczało, że i on powinien być niedaleko. Zafina nie myliła się w takich sprawach, ale tego dnia pożałowała tego. Postać wychodząca z portalu nie była tą samą, z którą spotkała pewnego dnia w Central Parku. Patrząc na jego bezwzględny wyraz twarzy poczuła dziwny ucisk w żołądku. Krwawa aura przenikała na wskroś. Miała wrażenie jakby się dusiła, a jednocześnie płonęła żywym ogniem. W oczach arcymaga dojrzała coś, co kojarzyło się z płomieniami pożogi, krzykiem zarzynanych dzieci i płaczem gwałconych niewiast. Ujrzała coś, na co nie była jeszcze przygotowana. Zimny pot zrosił jej czoło, a ona sama zachwiała się pod wpływem takiej ilości doznań. Gdyby ktoś zwrócił w tym momencie na nią uwagę, zauważyłby, że dziewczyna mimowolnie blednie i cofa się w kierunku okna. Wtedy narodził się Chaos…

Czar przeciął powietrze wywołując pulsujący ból skroni dziewczyny. Sytuacja wymknęła jej się spod kontroli. Trenowała wiele lat by móc reagować na zagrożenie automatycznie. Sprawdziła już swoją wiedzę oraz zdolności z nielicznymi manifestacjami zła, ale nigdy z czymś takim. Clint rósł jak ciasto ze zbyt dużą ilością drożdży, Lady Europa wyfrunęła przez okno z potężną siłą, Jazzman ruszył jakby go goniły same biesy piekieł, Cable wyciągnął skądś olbrzymiego gnata, Jack waliła jakimiś dziwnymi promieniami energii w towarzysza Strange, a Deadpool... rzucił właśnie coś co wyglądało jak kilka gran...
Podmuch cisnął nią o fotel i wywrócił razem z nim pod ścianę. Nie wiedziała czy to dzięki granatom Deadpoola czy atakowi Jack’a ale zadziałało jak kubeł zimnej wody.
Do jasnej cholery dziewczyno, weź się w garść. Rób to do czego zostałaś przeznaczona” – pomyślała, a głos w jej głowie brzmiał zupełnie jak zgryźliwy głosik starej Kali, jej nauczycielki. Spojrzała zza prowizorycznej osłony na pobojowisko w jakie zamienił się salon. Wstała na równe nogi, rękoma wykonując już skomplikowane figury. Woda z pomieszczenia, kieliszków, dzbanków i innych cudem ocalałych naczyń zafalowała i popłynęła ku niej niczym rzeka. Stworzyła przed nią półprzeźroczystą sferę, niczym tarczę. Kontynuowała taniec przybierając pozycję baletową. Wciągnęła głęboko powietrze. Jej uwagę przykuł szept arcymaga. Wyczuwała, że szykuje się do kolejnego zaklęcia. Nie mogła do tego dopuścić. Wykonała piruet, a powietrze dookoła niej odpowiedziało. Stopy oderwały się od podłoża, a ona kontynuowała już swój balet pod powałą sufity. Z dala od, miała nadzieje, zbłąkanych pocisków i granatów. Tam zaś skupiła się na zbieraniu mocy żywiołów. Do rzucania zaklęć potrzeba było dużo skupienia. Zamierzała pozbawić Doktora, a raczej to co nim zawładnęło, tego luksusu na tyle by uniemożliwić mu rzucenie kolejnych zaklęć. Skupiła się na ruchach i posłała falę skumulowanego powietrza mającą przyszpilić go do ściany albo przynajmniej wywrócić.
 
__________________
you will never walk alone
Noraku jest offline