Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 29-12-2015, 11:38   #4
Asmodian
 
Asmodian's Avatar
 
Reputacja: 1 Asmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputację
- Nie wydaje mi się Osbern - Reinmar wstał nonszalancko odstawiając kufel z piwem i położył rękę na rękojeści pałasza. Tłumiona wściekłość z powodu przerwanego posiłku była wyczuwalna w jego podobnym do warkotu wilka głosie. - Nie przypominam sobie, abym cokolwiek ostatnio do ciebie przegrał - rzezimieszek taksował spojrzeniem górnika i widocznych za jego plecami ochroniarzy. - Bądź więc łaskaw się oddalić, zanim będę zmuszony ukarać cię za twój kłamliwy bełkot.

Przy barze leniwie gaworzyła z kilkoma posługaczkami para wykidajłów - bliźniaków w brązowych spodniach, czarnych koszulach i skórzanych beretach; każdemu zwisał z ucha kolczyk, okrągły klejnot na złotym łańcuszku. Gdy tylko powietrze nabrzmiało od nerwowego oczekiwania, smukli jak węże zabijacy położyli dłonie na wiszących u pasów tötschlagerach.

- Na zęby Taala! Tylko zapaskudźcie nam podłogę, a dopilnuję, żebyście skończyli w tubie wąchając nawzajem swoje jaja - warknął jeden z braci. Który? To nieważne, przecież byli identyczni. Plotka głosiła, że podobno nawet żyli z tą samą kobietą.

Korzystając z nieuwagi wykidajłów, jakiś stary ramol złapał jedną ze służek za kuperek tak gwałtownie, że ta aż podskoczyła.

- Myślą, że są twardzi, Dieter - syknął jeden z bywalców karczmy, wskazując na awanturników. Posiadał pokryte bliznami oblicze pojedynkowicza - takiego, który walczy, by zdobywać nowe blizny i w ten sposób zwiększać swój prestiż. W tamtej chwili zbierał zakłady, których faworytami z pewnością nie byli bohaterowie tej opowieści.

Reinmar wolnym krokiem podszedł do Osberna na odległość wystarczającą do wyciągnięcia miecza. Ostrogi zabrzęczały o podłogę, kiedy stanął pewnie w postawie szermierczej, gotowy do walki. Rzezimieszek położył lewą dłoń na pochwie pałasza, jednocześnie kładąc kciuk pod jelec broni, gotując się do błyskawicznego jej dobycia w razie potrzeby. Zapowiadało się, że taka potrzeba wkrótce zajdzie bo Osbern sprawiał wrażenie, że nie zamierza rezygnować ze swojego łupu. Reinmar widział już w swoim życiu niejedną szumowinę aby wiedzieć, że okazanie słabości przed tym człowiekiem nie jest żadnym wyjściem. Pozostawało grać twardziela do końca albo od razu brać nogi za pas. Ucieczka z krasnoludami, i czeredą "inteligentów" bez koni w obcym mieście....to nie mogło się udać. Siekanina była ryzykiem, które mógłby podjąć mając za plecami sprawdzonych ludzi. Miał wielką nadzieję, że Rudi nie zardzewiał i w razie czego, będzie mógł liczyć na jego topór. Stanie w gotowości nic nie kosztowało rzezimieszka, który postanowił poczekać nieco dłużej na rozwój sytuacji
 

Ostatnio edytowane przez Asmodian : 29-12-2015 o 12:42.
Asmodian jest offline