Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 30-12-2015, 23:03   #17
Grave Witch
 
Grave Witch's Avatar
 
Reputacja: 1 Grave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputację
Karczma - pokój na piętrze

Pozostał tylko szponiastoręki, który jednak do zabrania głosu bynajmniej się nie palił. Chwile mijały, spojrzenie wróżki z coraz większą mocą świdrowało owego mężczyznę. Nawet Nana oderwała na chwilę swą uwagę od drzwi i przeniosła wzrok na niego. Ten zaś odczekał, aż Naresia sapnie, ponownie wściekła i dopiero wtedy, układając usta w kpiący uśmieszek, głos zabrał.
- Daske - przedstawił się, zaszczycając każdego z osobna niezbyt przychylnym ich osobom, spojrzeniem. - Wiemy co ci zlecono, wróżko. Jesteśmy tu by upewnić się, że zadanie wykonasz.
- Robota - zgodziła się z nim Moonria, klasnąwszy przy tym w dłonie. - Dzwonek pomoże. Dzwonek wie gdzie leży arte…
- Dzwonku - gniewne warknięcie, które wydobyło się z gardła jej towarzysza, skutecznie powstrzymało dalszą paplaninę istoty.
- Dzwonek już cicho - odparła posłusznie. Jej dłoń powędrowała do kociego ucha, które zaczęła raz za raz pocierać, budząc do życia przytwierdzony do niego dzwoneczek. - Mogę złapać kruka? - zapytała po chwili, śledząc swą ewentualną ofiarę wzrokiem.
- Nie - odpowiedź Daske padła natychmiast.
- Ale kruk zły…
Jej słowa zostały jednak zignorowane przez towarzysza, który zamiast odpowiedzieć, skierował swą uwagę na elfią księżniczkę, która z kolei uważnie przyglądała się Moonrii.
Zalisena zaś skinęła głową i zwróciła się do wróżki.
- Proponuję byś wyjawiła im swe zadanie Naresio, nie ma sensu zwlekać, skoro najwyraźniej chcą wziąć udział. Czar prawdy także wiecznie działać nie będzie, a szkoda marnować moc na zbędne go powtarzanie, prawda?

Wróżka przez chwilę wyglądała na wyjątkowo niezdecydowaną i chcącą się znaleźć w innym miejscu, osóbkę. Polecenie księżniczki spełniła jednak, aczkolwiek niechętnie.
- Tak więc… - Spojrzenie Naresii spoczęło po kolei, na każdym z zebranych. - Z pewnością pomoc wasza okaże się przydatną. Zanim jednak wyłożę karty na stół muszę ostrzec, że na tych, którzy jednak zrezygnują, zostanie rzucony czar zapomnienia. Nie mogę ryzykować, że wyjdziecie stąd i zaczniecie rozpowiadać wszędzie o tej sprawie. To by było ryzykowne dla życia, a ja zdecydowanie wolałabym pożyć jeszcze trochę.
- A teraz konkrety, o które tak wypytujecie - kontynuowała po tym jak wróciła do stołu, po krótkiej przy nim nieobecności związanej z przytaszczeniem do niego dwóch pergaminów. - Kilka dni temu skradziono koronę królowej Hasiry - zaczęła poważnym głosem. - Niby nic, błyskotka… Tyle, że korona ta wcale błyskotką nie jest. Dostałam zlecenie by ją odzyskać. Nie jest to pierwszy raz, gdy współpracuję z księciem Patorianem, bratem króla Orfusa. Poprzednie zlecenia były jednak pestką w porównaniu z tym.
Przerwała by rozwinąć pierwszy z pergaminów ukazując zebranym mapę.


- Wyspa Lust - wskazała na drobny punkt - jest siedzibą Sontii, samozwańczej królowej nekromantki. Wedle informacji, które otrzymałam, to właśnie ona odpowiada za kradzież. Zadanie polega na szybkim odzyskaniu korony i zwróceniu jej właścicielce. Nagroda na chwilę obecną wynosi sto tysięcy złotych riv’ów.
Po tych słowach przerwała na chwilę by każdy miał czas na przetrawienie jej słów. Kwota, którą wymieniła była wystarczająca by kupić sobie całkiem ładnych rozmiarów wyspę, wybudować na niej zamek i samemu ogłosić się królem.



- Jesteśmy tu - kontynuowała rozwijając drugą mapę i wskazując na punkt, ozdobiony nazwą miasta, w którym “Kogucik” się znajdował. - Jak widać droga czeka nas dość długa, a czas uparcie pędzi do przodu. Już i tak zmarnowałam go sporo szukając ochotników po cichu. Jeżeli wciąż w to wchodzicie to musicie się przygotować do tego, że wyruszymy wraz z nastaniem świtu. A teraz…
Nie dokończyła jednak, bowiem przerwał jej radosny pisk Moonrii, która korzystając z tego, że pozostali zajęci byli słowami wróżki i mapami, przeprowadziła atak na ptaka, który wleciał z nimi do środka. Atak udany, co widać było gołym okiem, bowiem kruk tkwił uwięziony w lśniącej bielą, półprzezroczystej bańce, która opadała właśnie łagodnie, wprost w czekające na nią dłonie istoty.
- Złapałam! Dzwonek złapała złego ptaka.




Amir

Nieznajomy, którego Amir śledził, zdawał się mieć ochotę na beztroski spacer przy blasku księżyca. Jego krok był leniwy, nie rozglądał się, nie sprawdzał czy aby uliczki które wybierał na pewno do celu doprowadzić go miały. Pogwizdywał nawet jakąś wesołą melodię, która popularna ostatnio była. Wreszcie przystanął przed wejściem do “Ponuraka”. Karczma ta sławą bez wątpienia się cieszyła, jednak nie tą, która zaszczyt przynieść mogła i skłonić co zamożniejszych do przekraczania jej progu. Chwilę trwał nieruchomo, po czym otworzył drzwi i zniknął w półmroku jaki panował w jej wnętrzu.
Amir, korzystając z dostępu do okien, mógł dostrzec jak nieznajomy rozgląda się po wnętrzu, ignorując rzucane w jego stronę spojrzenia, a następnie rusza w kierunku pogrążonej w mroku części karczmy, znikając mu z oczu.
 
__________________
“Listen to the mustn'ts, child. Listen to the don'ts. Listen to the shouldn'ts, the impossibles, the won'ts. Listen to the never haves, then listen close to me... Anything can happen, child. Anything can be.”

Ostatnio edytowane przez Grave Witch : 30-12-2015 o 23:24.
Grave Witch jest offline