Plaża ocalałych, kilka mil na wschód od Marsember. Trzy dni temu
-
Nie powinnyśmy się tu zapuszczać. Ojciec mówi, że to niebezpieczne miejsce.
-
Przestań marudzić! Sama widziałaś, że ścieżka jest opustoszała.- Słońce ospale zbliżało się w stronę horyzontu. Miejsce zwane Plażą ocalałych z zasady nie miewało gości, lecz tego ciepłego wieczoru dwie młode dziewczynki postanowiły odwiedzić okolice i przekonać się na własne oczy, o tajemniczej aurze połamanych masztów, postrzępionych żagli i wystających z wody wielkich partii kilkunastu okrętów, które w przeciągu dekady zakończyły w tym miejscu swoje ostatnie rejsy. Jedni mówili o niebezpiecznej mieliźnie, czy potworach, które testowały umiejętności załogi statków. Inni mówili o ogromnym szczęściu w nieszczęściu, albowiem procent ocalałych z tonących statków był dość spory, jakby w tym miejscu jakaś dobra moc czuwała nad rozbitkami.
-
Spójrz Lauro, jak pięknie.- syknęła z zapartym w piersi tchem dziewczynka odsuwając gałąź krzewu, który zasłaniał widok na plażę z wąskiej ścieżki. Druga dziewczynka nawet nie skomentowała. Mimo świadomości niebezpieczeństw tutaj czyhających nie mogła zaprzeczyć przyjaciółce. Widok był powalający.
-
Masz rację- odezwała się w końcu po chwili -
Lecz powinnyśmy wracać. Zaraz zajdzie słońce a do domu daleka droga.- podkreśliła Laura.
-
Jeszcze chwila. Jesteśmy tak blisko, nie możemy zawrócić. Choć tylko kawałek na plażę, będzie fajnie zobaczysz.-
Nagrzany od słońca piasek był miły w dotyku. Zdradliwe fale zdawały się delikatnie tylko muskać plażę. Wiatr kołysał na boki koronami drzew, porastającymi na około okolice.
-
Wracajmy!- zaapelowała Laura, lecz jej przyjaciółka jakby w jakimś transie stała przy samym brzegu wpatrując się w toń wody kompletnie ignorując drugą dziewczynkę.
-
Marie...-
-
Cho no. Zobacz tylko jak pięknie...-
-
Marie... Zaczynam się bać. Wracajmy do domu.-
-
Spójrz tylko na chwilę. Zupełnie jakby ktoś tam był po drugiej stronie pod wodą i na mnie spoglądał.-
-
Marie! Odsuń się od wody! Marie!-
~***~
Postawny człowiek o pucułowatej twarzy ściskał prawą dłonią nadgarstek lewej ręki za plecami tak, że obie ręce już zdążyły posinieć.
-
Vincent...- małżonka na próżno próbowała pocieszać zdenerwowanego człeka.
-
Tak dostanie po dupie, że do końca życia odechce jej się wymykać z domu!-
-
Vincent uspokój się. Pewnie zaraz wróci. Wiesz jaka jest ciekawa świata.-
-
Nauką miała się zajmować! Nie spacerami po za miastem!- krzyk mężczyzny rozniósł się echem po całym domu.
-
Panie!- wzrok małżeństwa skupił się na słudze, który wbiegł do izby mocno zdyszany.
-
Laura. Córka Benitezów również nie wróciła do domu.- zameldował człek.
-
Wezwij tu każdego.-
-
Ale jak to każdego?-
-
Każdego!- Vincent krzyknął tak głośno, że obrazy na ścianach zadrżały.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~ ~~~~~~~~~~
Witam serdecznie. Ostatnimi czasy mogę sobie pozwolić znów na udział w sesji RPG. Długo się zastanawiałem jaki system wybrać i zdecydowałem się na D&D.
Krótko i na temat. Sesja od zera do bohatera. Rasy i Klasy podstawowe z Podręcznika Gracza. Karty postaci w formacie pliku dokumentu, lub formacie PDF. Innych nie przyjmuję. Poziom 1, ekwipunek startowy z podręcznika. Atrybuty PB 32, zgadzam się na atuty regionalne. Akcja dzieje się w Marsember, miasteczku nieopodal Suzail (Cormyr). Bohaterowie pracują dla dość wpływowego kupca, tak więc moim warunkiem nie jest długa historia dla każdej z waszych postaci a jedynie kilku zdaniowy opis charakteru, oraz powód dla którego osoba pracuje dla pana Vincenta.
Czas na zgłoszenia i podsyłanie postaci do piątku. W sobotę startujemy. Jeśli uzbiera się 5 chętnych wcześniej to zaczniemy wcześniej.
Co do odpisywania mam teraz sporo czasu a i na wenę już nie narzekam tak więc myślę 3 dni dla was i 2 dni dla mnie na odpisywanie. Awans jak najbardziej przewidywalny. Tych, którzy nie znają mojego stylu prowadzenia informuję, że każda z postaci może liczyć na wątki indywidualne, lecz potrzebne mi są jakiś zahaczki i smaczki z życia bohatera. Czy zatem znajdą się chętni do gry?