Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 06-01-2016, 01:43   #60
Marrrt
 
Marrrt's Avatar
 
Reputacja: 1 Marrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputację
Twierdza widziana z bliska ku jej zaskoczeniu, nie wzbudziła już w niej niechęci. Jakby zatraciła bezkształtność źródła siniaków i kolejnych nic jej nie mówiących dat z epoki świetności tego-tam Numenoru, którymi gotów był raczyć ich Malborn. Nabrała za to rysów… zagadki. Czegoś zapomnianego. Co więcej… Hilly poczuła coś na kształt zaintrygowania. Porośnięte mchem i porostami mury wzbudziły niezdrowe zainteresowanie, któremu hobbitka dawała wstępny upust zmysłowi dotyku, dłonią przejeżdżając po zimnej ścianie przedmurówek twierdzy. I nawet wyobraziła sobie przez chwilę, że bycie takim krasnoludem jak Thyri nie jest takie zupełnie niezrozumiałe i egzotyczne. A zbrojni mężczyźni za krenelażami to tylko podróżni w tej dzikiej krainie. Bliźni odkrywający te same sekrety…

Otrząsnęła się. Kierowana jakimś podejrzeniem, wzrokiem ruszyła w ślad za spojrzeniem mistrza Thyriego. I mimo iż już dwa razy wcześniej zdawało się jej, że ktoś z chaszczy obserwuje ich przemarsz, zastany widok zaskoczył ją niemożebnie i co więcej… trochę onieśmielił.
Elfka. Niby Hildegarda Oldbuck, mogła już śmiało stwierdzić, że elfki, owszem. Widziała. I to nic specjalnego. Chudzinki, wiotkie i właściwie niczym się od swym męskich rówieśników nie różniące. Ta jednak tutaj była inna. Zupełnie inna. Jeszcze bardziej kasztanowe niż u Thyriego włosy, kaskadą opadały na jej ramiona niby korzenie drążące skałę skórzni, a oczy błyszczące pośród zieleni jak gwiazdy na nocnym niebie, choć nie wrogie, zdawały się wiercić duszę. Jakby zamiast na pozorach skupiały się na możliwościach nieznajomych, którymi dla niej byli. Nawet ujawniając się kamyczkiem i gestem przyjaźni, była jakby częścią dziczy. Łatwą do przeoczenia częścią krainy.
Kimkolwiek była, bez wątpienia, gdyby takie było jej życzenie, nadal byłaby przez nich niezauważona.

Hilly po chwili z uśmiechem pomachała do elfki. Tak to już jest w życiu hobbita, że spotkać elfa to jak znaleźć czterolistną koniczynkę i ile by się ich nie znalazło, to każda nastepna budzi tą samą ekscytację co pierwsza. Nawet jeśli ta koniczynka skrada się lepiej niż Ty i zostaje spotkana pod nosem żołdaków jakiegoś zgoła paskudnego Kapitana. A może tym bardziej wtedy. Tego Hilly nie wiedziała. Ale serduszkiem czuła, że to spotkanie na dobre się ich kompanii obróci.
- Może i przyjdzie kiedy przyjdzie ta wiosna, ale niech mnie licho jeśli znakiem wiosny nie sa elfy rzucające granatami! Hej tam w rozpadlinie!
Niebaczna na nawołujące do zachowania rozwagi gesty Malborna i może odrobinę zbyt głośny krzyk, który w większości ginął w szumie grzmiącej poniżej rzeki, ruszyła ku elfce.
 
__________________
"Beer is proof that God loves us and wants us to be happy"
Benjamin Franklin
Marrrt jest offline