Conn skinął głową.
- Rozumiem panią - powiedział. - Jeśli się nie mylę, to nie pragnie pani, by pani udział w tej sprawie był szeroko znany?
Elayne potwierdziła.
- Keiro? - Conn spojrzał na córkę.
- Tak, tato. Ani słowa nie powiem.
- Jeśli się potwierdzi - powiedział sołtys - że to są ci od napadów, to będzie na panią czekała nagroda. Dwadzieścia słońc.
- Odbiorę, jak będę wracała - odparła Elayne.
Parę chwil później, dopiwszy wino i wymieniwszy pożegnalne uprzejmości, elfka opuściła gościnna progi.
Po paru krokach minęła Firasa, który kierował się w stronę sołtysówki. |