Pierwszy odruch Kieski był logiczny i prawidłowy, po prostu odwrócić się i nie widzieć, co się z towarzyszem broni dzieje. Ale w chaosie bitwy rozum czasem szwankuje, czy może jakaś lepsza strona mytnika górę wzięła? A może coś mu cicho powiedziało, że przyjaciel, co chroni dupę to na wagę złota?
Jakiekolwiek przemyślenia Hansa były, zadziały się szybko, bo zaraz potem Kieska podbiegł do zielonoskórego i wpakował mu w kałdun bełt niemal z przyłożenia. A potem dorżnął mieczem.
To znaczy... taki był plan.
__________________ Bez podpisu. |