Noc upłynęła spokojnie - nikt nie stukał do drzwi ani nie zaglądał przez okno. Ranek ani podróż również nie przyniosły żadnych rewelacji. Gdy nie wcześniejsze zdarzenia, Elayne uznałaby całe podróżowanie za dość nudne i zdecydowanie przereklamowane.
Do Mesk Elayne i jej towarzysze przybyli nieco po południu.
- W sam raz na obiad - powiedział Firas, gdy zatrzymywali się przed "Dzbanem".
Jednak obiad w "Dzbanie" nie interesował Elayne. Wolała nawet nie myśleć o tym, co powiedziałaby babka, gdyby jej wnuczka traciła czas w gospodzie, miast przyjść od razu do niej.
Pożegnawszy się z Firasem i Parosem (który rzucił krótkie "Skontaktuję się") Elayne pospieszyła do świątyni. |