Hans tylko skinął głową i pochwycił miecz. Wspierając się na nim wstał i zarzucił łuk przez ramię. Dzierżąc miecz podszedł do Adolfa, łucznika którego kołczan wcześniej przygarnął. Ukląkł przy nim i wziął jego łuk który znalazł się na jego drugim ramieniu. Spojrzał do wnętrza faktorii.
W tym stanie w jakim był, był bezużyteczny. Jeśli napręży łuk, to zasklepiająca się rana otworzy się w nowej katatonii bólu i fontannie krwi. Coś czego nie chciał. Musiał odpocząć i dać ranie czas. Pośpiesznym krokiem krzywiąc się z bólu udał się do baszty, by stamtąd obserwować całą batalię i szacować drogi odwrotu.
__________________ Rozmowy przy kawie są mhroczne... dlatego niektórzy rozjaśniają je mlekiem! |