Drzwi od pomieszczeń, które zajmowała Nantrilla, niczym się różniły się od kilkunastu innych, znajdujących się w tym korytarzu. Nawet jelenie rogi na tych drzwiach nie różniły się ani wielkością, ani ilością odrostków.
- Kapłanka czeka - powiedziała akolitka, po czym otworzyła drzwi.
Gdy tylko Elayne i Seiki przekroczyła próg, akolitka zamknęła drzwi. Elfka usłyszała, jak dziewczyna pospiesznie odchodzi.
Nantrilla faktycznie na nią czekała. I nie okazała zdziwienia, że to nie wnuk, a właśnie jej wnuczka przybyła na jej wezwanie.
- Zamknij drzwi - poleciła.
Elayne spojrzała przez ramię, po czym przeniosła wzrok na babkę.
- Są zamknięte - powiedziała.
Babka obdarzyła ją niezbyt pochlebnym spojrzeniem.
- Na klucz - sprecyzowała polecenie.
- Chodź - powiedziała, gdy wnuczka posłusznie przekręciła klucz w drzwiach.
Po chwili znalazły się w skromnie urządzonym pokoju, gdzie wyposażenie stanowiło wielkie biurko, wysoka szafa i wiszące na ścianie, tuż nad podłogą, lustro.
- Będziesz musiała tam iść - powiedziała Nantrilla, wskazując na gładką powierzchnię zwierciadła.