Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 11-01-2016, 23:47   #2
Stalowy
 
Stalowy's Avatar
 
Reputacja: 1 Stalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputację
Powaga obu kryzysów jakie wybuchły w tym momencie sprawiła że Pan Rysio nie miał zielonego pojęcia czy najpierw układać plan infiltracji tej cholernej willi czy rozwiązać problem skończonej srajtaśmy. Kawałek szarego papieru zwisał mu smętnie w dłoni. Spojrzał na komórkę, potem na papier. Potem znów na komórkę. Kusiło, aby zadzwonić po Obszczyfurtka, bo w końcu był Panem i chuj. Jak se zażyczy to mają mu przynieść.
Z drugiej strony miał ważniejsze rzeczy na głowie.
Wziął do łapy tekturową rolkę rozdarł ją ostrożnie. Miał teraz trochę więcej materiału do podtarcia. Z kieszeni spodni wyjął zasmarkaną chustkę. Powinno wystarczyć.

***

Ucieszony Pan Ryszard umył kawałkiem szarego mydła dłonie w letniej wodzie. Prowizorycznymi materiałami zdołał się podetrzeć i nie ubabrać sobie łap. Nie no... jaki byłby z niego Pan gdyby nie potrafił sobie poradzić z brakiem sraj taśmy. Gorzej dla tego kto przyjdzie po nim i nie zauważy. Dłoni wolał nie wycierać w publiczny ręcznik bo cholera jedna raczyła jakie cholerstwo można było przez to złapać. Zamiast tego po prostu wytarł ręce w spodnie.

Powolnym krokiem, intensywnie myśląc przeszedł do swojego mieszkania.
Prawdziwy luksus.
Jeden cały pokój zasłany flaszkami i duperelami. Stół, dwa krzesła, meblościanka, okno na świat, kaloryfer i parę innych mebelków skrytych pod stertami papierzysk. Pod sufitem rozciągnięto kilka sznurków.
No... prawie jak za studenckich czasów, pomyślał po raz enty Pan Ryszard wkraczając do swojej meliny.
Jedną ze ścian zdobiła mapa miasta. Zwykła turystyczna na której flamastrem namazano gdzie są ziemie Pana Ryszarda i tereny pozostałych Panów w mieście. Obok wisiał już pożółkły kalendarz (nieaktualny rzecz jasna) z gołymi modelkami.
Zdjął mapę ze ściany, zwalił ze stołu flaszki i przyjrzał się. Krakowski jakby specjalnie na złość wybudował swoją warownie, akurat między terytoriami Pana Bolesława i Pana Aleksandra. Negocjacja przemarszu wojsk przez którekolwiek z tych miejsc ogołociłaby skarbiec domeny (no dobra... co najwyżej kieszenie Pana Ryszarda i wisiałby cholernie wielką przysługę). Właśnie dlatego jedyną metodą była infiltracja, ale jak zaraportował Marian zanim go schwytali maskowanie się w tym przegniłym do cna towarzystwie było piekielnie trudne.
Musiał to uradzić z Radą... albo przynajmniej grupą uderzeniową, wszak przykład Mariana pokazał, że bez wsparcia nie ma co się tam ładować. Niestety było południe i wszyscy dopiero zaczęli wstawać. Takie było właśnie utrapienie Pana - jako jedyny musiał wstawać wcześnie i pilnować tego całego pierdolnika.
Szybko doszedł do wniosku że trzeba zacząć kompletować drużynę. Obszczyfurtek wydawał się dobrym wyborem. Z tego co wiedział i wyczuwał Bimbromanta w tym człowieku drzemała wielka moc. Na pewno trzeba było też zgarnąć Złomokletę - ten i tak pewnie by nie odpuścił jakby usłyszał że Kocięba wybiera się walczyć ze zboczeńcem, które na sto dwa należy do mafii, a co za tym idzie - jest jedną z Lam.
Złożył mapę i wsadził ją do kieszeni. Wystukał numer do Obszczyfurtka i czekając na połączenie zaczął zbierać znajdujący się w mieszkanku sprzęt i artefakty, które zgromadził. Zarzucił też na siebie swój bimbromantyczny płaszcz i zapiął pas za który wsadził Berło Władzy.
- No odbież, kurwa. - wymamrotał do komórki czekając aż jego sąsiad raczy odebrać.
 
Stalowy jest offline