Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-01-2016, 19:08   #4
Wila
 
Wila's Avatar
 
Reputacja: 1 Wila ma wspaniałą reputacjęWila ma wspaniałą reputacjęWila ma wspaniałą reputacjęWila ma wspaniałą reputacjęWila ma wspaniałą reputacjęWila ma wspaniałą reputacjęWila ma wspaniałą reputacjęWila ma wspaniałą reputacjęWila ma wspaniałą reputacjęWila ma wspaniałą reputacjęWila ma wspaniałą reputację
Mieszkanie Daniela, Mokotów, ul. Braci Pillatich, ranek
Aromat parującej kawy nie pozwalał jej trzeźwo myśleć. Sięgnęła po kubek i dmuchnęła kilka razy nim upiła upragnionego łyka. Za dużo myśli na raz, pytań i miliona scenariuszy odpowiadających na nie zaprzątało jej głowę. Postarała więc skupić się na najważniejszej dla niej. Co było najważniejsze? Bezpieczeństwo. Jej, Daniela… tak, innych miała gdzieś. No i tak bardzo chciałaby zagrać tej bitch na nerwach i nie dać się złapać. Zwłaszcza dziś. Pierwsze co przyszło jej do głowy, to sprawdzenie kamer z ulicy Jagiellońskiej. Musi wiedzieć, na czym stoi. Wykaraskała się z pościeli by wyjąć z plecaka laptopa i wraz z nim znów wrócić do łóżka.
- Na prawdę? - To oderwało Daniela od przygotowywania śniadania. - Może jednak najpierw zjesz śniadanie?
- Przecież na nie grzecznie czekam. - Obdarzyła przyjaciela niewinnym spojrzeniem. Widać jednak, nie żartował. Odłożyła więc komputer na poduszkę i znów wykaraskała się z łóżka.
- W czym Ci pomóc? - Zapytała gdy znalazła się koło niego. W kuchni panował delikatny nieporządek świadczący o przygotowaniach w toku. Grażynka automatycznie złapała jakąś przyprawę i zaczęła umieszczać ją “na miejscu”.
- Zostaw. Tego jeszcze używam. Idź ubierz skarpetki, nie mogę patrzyć jak łazisz na boso. Możesz posmarować bułki. Już kończę. - Uśmiechnął się do niej, a ona w tym momencie uświadomiła sobie, że jej ambicja zagrania na nerwach i pokazania jaka jest dobra i nieuchwytna panience w lateksie jest beznadziejnie głupia.

Dopiero po zjedzonym śniadaniu podczas którego Lulu wciąż biła się z myślami, czy bezpieczniej będzie powiedzieć Danielowi, czy bezpieczniej będzie nie powiedzieć Danielowi… gdy ten poszedł ogarnąć kuchnię, włączyła laptopa. Uruchomiła swój ruter kartą z telefonu. Jak zwykle zabezpieczyła dobrze swoje połączenie, po czym wlazła na kamery. Cel, sprawdzenie ulicy Jagiellońskiej. Czy jej dom miał w nocy gości? A może ma jeszcze szansę oszczędzić ich ojcu?

Nie zauważyła nikogo wchodzącego do bloku. Jeden samochód, który mógłby być samochodem jakim odjechali z Namysłowskiej, ale nie miała pewności. A więc nie było tak źle. Prawdopodobnie nie wiedzą nawet jak wygląda. Ha! Sprawdziła jeszcze jedne kamery z ulicy Braci Pillatich. Skoro nie było ich tam, nie sądziła, że mogliby być gdzieś tu, ale ostrożności nigdy nie za wiele.

- Jakie masz na dziś plany? - Zapytała dziewczyna, gdy Daniel przestał sprzątać kuchnię i usiadł wygodnie na fotelu przyglądając się jak jej palce zgrabnie przesuwają się po klawiaturze komputera, popijając przy tym kawę.
- Na 11 powinienem być na uczelni.
- Aha, a później? - Wciąż nie była pewna czy mu mówić. Bała się, że zacznie panikować i zostanie jeszcze bardziej we wszystko wplątany niż tego by chciała.
- Miałem pomóc ojcu w pracy.
- Mhm.
- Później jesteśmy umówieni z kumplami w Paradoxie na planszówki. Mogę zmienić plany jeśli chcesz, a na planszówki możesz iść ze mną. - Upił łyk kawy przyglądając się jej czujnie. Dla Lulu nastąpiła chwila podjęcia decyzji.
- Nie. Nie zmieniaj. Zostaw mi tylko zapasowe klucze jakby co. Okej?

Gdy tylko Daniel wyszedł z domu na uczelnie, Grażynka postanowiła sprawdzić jeszcze coś na kamerach. Czy ojciec wyszedł z domu do mieszkania Pana Patryka Huczko? Jeśli tak miała nowy plan. Na początek odwiedzi ojca w pracy. Powinna też włączyć telefon, w końcu czekała aż zadzwoni Kajko.

Plany odwiedzenia ojca szybko uległy w gruzach, gdy na kamerach zobaczyła Pana Łysego odwiedzającego blok. Na szczęście ojciec wyszedł do pracy. Na nieszczęście teraz już mogli mieć jej zdjęcie. Do ojca wolała się nie zbliżać. Został więc Kajko, oraz Daniel który teraz w tłumnych miejscach i z daleka od domu powinien być w miarę bezpieczny. A gdy by tak… upewniła się, że Pan Łysy zniknął z okolic jej domu. Powinien podjąć inny trop. Spakowała swoje rzeczy i ubrała się. Czas na opuszczenie kawalerki Daniela. Nie była pewna, czy może być tu bezpieczna. Na uczelni mimo wszystko wolała się nie pokazywać. Rozejrzała się jeszcze po mieszkaniu Daniela, w poszukiwaniu odpowiedniego miejsca… przyprawy. Może być. Włożyła między nie swojego pendrive w kształcie świnki. Tu będzie bezpieczny.

* * *

Galeria Mokotów, Wołoska 12, Starbucks, przedpołudnie
Lulu dosiadła motoru który jeździł i udała się do centrum handlowego. Bezpieczne miejsce, pełne ludzi w którym nikt nie będzie jej szukał no i net za darmo, zapewniający idealną anonimowość. Rozsiadła się wygodnie z kawą z Starbucks, laptopem i telefonem położonym koło siebie. Wciąż czekała aż Kajko zadzwoni. Postanowiła dać mu na to czas.



* * *

Galeria Mokotów, Wołoska 12, KFC, południe
Kajko nie dzwonił. Pokręciła się trochę po galerii, aby nie tkwić w jednym miejscu. W końcu zjadła obiad w KFC a Kajko dalej nie dzwonił. Postanowiła więc. Założyła nowego e-maila pozbawionego wszelkich imion, nazwisk i ksywek, składającego się z przypadkowych znaczków, po czym przystąpiła do pisania.
Witam,
Chciałabym złożyć anonimowy donos na włamanie i kradzież. Ulica Namysłowska 2, drugie piętro.. <dzień, godzina>
W załączniku niezbędny materiał dowodowy z kamery miejskiej.
Osoby odpowiadające za włamanie i kradzież często widywane są w klubie Hydrozagadka i Skład Butelek, ul. 11 listopada 22.
W załączniku materiał przybliżający sylwetki złodziei.

Osoba mieszkająca pod wskazanym adresem, kontaktowała się ze mną w chwili włamania znajdując się na zewnątrz budynku. Od tej pory nie posiadam z nią kontaktu.

Pozdrawiam
<w podpisie adres IP przekierowany na Biały Dom, Stany Zjednoczone>
Lulu przeczytała dwa razy e-maila, załączyła trzy filmiki pokazujące sylwetki czarnulki w lateksie i łysego jegomościa. Sprawdziła jeszcze raz przekierowanie IP i w końcu nacisnęła magiczne “Wyślij”. Gdy komputer oznajmił, że wiadomość została wysłana, zatarła wszelkie ślady tego co uczyniła i wyłączyła komputer. Spakowała go do plecaka, po czym sięgnęła po swój telefon przyglądając mu się, jakby miał odpowiedzieć jej na nurtujące ją pytania.

Koło 14:00 Lulu zarejestrowała dźwięk dzwonka telefonu oznaczający sms, choć ten numer nie był przez nią używany do kontaktów, mało kto (jeżeli ktokolwiek) mógł się poszczycić posiadaniem tego numeru.
Cytat:
Od <nieznany>: yahoo. l:carrramba69, p:nazwa serwisu na jakim sie poznaliśmy + 3 cyfry 100-liczba lat ile się znamy.
Umysł Lulu zaczął pracować na wysokich obrotach. Serwis na którym się poznaliśmy… anime.tanuki.pl…. ping 86.111.245.90



… plus 100 plus 100 plus 100 minus 3 … 8611124887…

Hasło niepoprawne

Hmm…
a może po prostu… anime.tanuki10010097...

Hasło niepoprawne

97? Więc byłoby anime.tanuki97

Lulu zalogowała się na skrzynkę orientując się, że jest całkowicie pusta. Żadnych wysłanych, żadnych otrzymanych, żadnego spamu, kosz - pusty.
Tylko dwie Kopie robocze krzyczały w tej pustce swoją obecnością.
Po wejściu na nie ukazały się ich tytuły “sing” i “mult”.
Nie otworzyła żadnej z nich, za to utworzyła kolejną kopię roboczą. Nadała jej tytuł “sing”. Zaś w treści dopisek “Priv”.
Po chwili pojawiła się kolejna kopia robocza, “Call”.
Po chwili telefon Lulu zaczął dzwonić, numer oczywiście nieznany ale nie ten skąd przyszedł sms o poczcie na Yahoo.
Odebrała telefon, do którego nieco niepewnie powiedziała:
- Halo?
- Dżizas, czemu tak długo? - Usłyszała głos Kajki. - Już myślałem, że łamią hasło do poczty.
- Najpierw zaczęłam za mocno kombinować, a później pomyliłam liczby z cyframi. Nie myśl, że zapomniałam gdzie i kiedy Cie poznałam. - Ostatnie zdanie miało zaczepny ton.
- Sorka za te kombinacje, chciałem mieć pewność, że Cię nie dorwali… i że się telefonując nie wystawiam. - Chłopak był spokojniejszy niż w nocy. - Nawet sms z “logpassem” puściłem od przechodnia.
- Nie szkodzi. Kajko… nie odzywałeś się długo i ja chyba przez ten czas zrobiłam coś, co może Ci się nie spodobać. - Urwała na moment, chcąc dać mu chwilę na przygotowanie się na następną informację.
- Kumpel wyszedł rano nie zostawiając kluczy zapasowych. Miał wrócić “za godzinkę”, wrócił niedawno. A kartę i tel ogarnąć, zeszło się. Sorki Mała. Co takiego zrobiłaś? W większej dupie to chyba być nie mogę.
- Złożyłam anonimowy donos na policję o włamaniu. Myślałam… sam wiesz.
- Kumam. Dzięki za troskę w każdym razie. To akurat nie powinno mi zaszkodzić, może gliny są u mnie w domu to bezpiecznie będzie wrócić i zabrać parę rzeczy. Do sklepu wyszedłem jak stałem, nawet bez kurtki.
- Serio? Chcesz tam wracać? Wątpię by było to bezpieczne.
- Gdzieś jest bardziej bezpiecznie niż przy gliniarzach zabezpieczających miejsce przestępstwa? Cholera, nie wiem. Brakuje mi pomysłów.
- Niby nie, ale maila wysłałam kilka minut temu. Nawet jeśli, to gdy zabezpieczą już miejsce ktoś może Cie śledzić, gdzie idziesz dalej. Ja noc spędziłam u kumpla, ale mają mój telefon i myślę, że wszystkie moje kontakty mogą być już spalone. Byli u mnie na chacie, ale kilka minut później ojciec wylazł cało do pracy.
- Nacelowali cię po miejscu logowania, kamienica. Mogli nie wiedzieć jakie mieszkanie. Jakbyś miała abonament to mogło by być srogo.
- Tak czy inaczej, na pewno nie mogę tam teraz wrócić, a w kontaktach mam niewiele osób które mogą szybko sprawdzić. Normalni ludzie zazwyczaj mają abonament.
- Walić normalnych. Normalni nie mają takich atrakcji jak my, nie? - zażartował, Lulu usłyszała trzask zapalniczki przy komórce. - Ja tez w ciężkiej d… Na kompie miałem backup wszelkich kontaktów. Znaczy w sieci, ale z autologu. Tylko ten jeden kumpel tel. ostatnio zgubił nie uaktualniłem nowego nr. Bo on z nienormalnych to sim nie miał jak odzyskać. Masakra.
Trzask zapalniczki przypomniał jej o tym jak bardzo ma ochotę zapalić. A może spowodował ów ochotę? W każdym razie wsunęła laptopa do plecaka, spojrzała czy nic nie zostawia przy stoliku i skierowała się do wyjścia z centrum na świeże powietrze.
- Dobrze. Przynajmniej masz bezpieczne schronienie. Tylko, nie wyobrażam sobie jak długo możemy się tak chować. Ja już nie mam pomysłu gdzie, a Ty nie masz żadnych swoich rzeczy.
- Mamy swoją zajebistość. - To nie zabrzmiało jak żart, raczej czarnohumorowy suchar. - I nie, nie mam schronienia. Wieczorem wraca jego dziewczyna od rodziców, ona ma alergię na mnie - ja na jej koty. Mała, potrzebujemy planu. Długo tak nie pociągniemy.
Zaśmiała się krótko gdy wspomniał o alergii na koty, ale zaraz wesołość jej minęła.
- No tak. Tylko jakie mamy opcje? Wyjechać gdzieś na jakiś czas. Mam ograniczony budżet więc byłaby to opcja krótkoterminowa dająca nam tylko więcej czasu na bezpieczeństwo i myślenie co dalej. Policja już dostała sygnał, ale wątpię byśmy mogli spodziewać się ochrony. Sami jesteśmy przestępcami jakby na to nie patrzyć. Może gdybyśmy wiedzieli, że ich zatrzymali. Przydało by nam się więcej dowodów, że zrobili albo zamierzają zrobić coś złego. Póki co nie wygląda to za dobrze. I ostatnie… możemy sami się z nimi spotkać. Nie żeby to był najlepszy pomysł, wiedząc że wymachują spluwami. Tylko… właściwie na tych filmach nie było nic takiego, sam powiedz. Laska mizdrząca się z jakimiś typami. Po tym jak zgłosiłam włamanie, kradzież i Twoje zaginięcie na policję mogą być na prawdę źli.
- Właśnie to jest najbardziej porąbane. Laska podsiadła się do typa i zaczęła się z nim całować - ja mam wiazd na chatę tylko za to, że to widziałem? Hej, akcji z bezdomnym to jeszcze… że niby nie chciała się na YT znaleźć, ale tam przecież nic nie ma. Nic na gnaty i wloty na chatę… - urwał. - Chyba, że jest poszukiwana przez gliny.
- Może to nie jest najgłupszy plan. Zaszyć się gdzieś i spróbować zebrać na nich więcej dowodów? Jeśli jest poszukiwana… mogę to sprawdzić. Potrzebuję tylko trochę czasu i ciche spokojne miejsce.
- Znajdź i dla mnie - rzucił sarkastycznie. - Tez poszperam, tylko muszę sprzęt jakiś sobie załatwić, a boję się wsunąć kartę do bankomatu, hehe. Przedzwonię później.
- Kajko zaczekaj… - Urwała. Przez chwilę w słuchawce trwała cisza. - … Może, faktycznie zaszyjemy się gdzieś razem? - Zapytała niepewnie. - Z wypłaceniem kasy z bankomatu ja bym trochę zaczekała, aż będzie to konieczne. Zaraz po tym wsiadałabym na motor i pojechała gdzieś dłuższą trasą, miejscami gdzie nie ma kamer by je w razie czego zwieść. To jedyna opcja szybkiego ucieknięcia by mnie nie wyśledzili. Póki co nie jest to konieczne, mam trochę gotówki na kilka dni. Co do Ciebie, zgłosiłam Twoje zaginięcie i póki policja ma ten sygnał, może bardziej chcieć ich znaleźć niż za zwykłą kradzież z włamaniem. Może powinieneś zostać zaginięty. Podjechałabym po Ciebie gdzie chcesz i pojechalibyśmy dalej.
Kajko milczał przez dłuższą chwilę, aż Lulu zastanawiała się czy wciąż jest po drugiej stronie słuchawki.
- I ile tak chcesz uciekać?
- Wiem, że dłuższe uciekanie nie ma sensu. Chcę tylko spróbować znaleźć na nich coś co zadowoli policję. Lepszy taki plan, niż żaden.
- Niegłupie. Martwię się tylko o jedno, Lulu… - zawiesił głos.
- Tak? - Odetchnęła głęboko po zadaniu tego pytania. Ona martwiła się o więcej rzeczy niż jedno, więc o co martwił się Kajko?
- Mendy nic nam nie mogą zrobić - powiedział. - Ja trop pozamiatałem, ty chyba też. Zgubili nas w blisko dwu milionowym mieście. Jesteśmy dla nich jak pieprzona igła w stogu siana. Mają tylko nasze kontakty, rozumiesz?
Przez chwilę w słuchawce zapadła cisza.
- Rozumiem. Dlatego chciałam trzymać się od nich z daleka. Nic nie wiedzą, zachowują się normalnie jakby nic się nie stało. Nie mam lepszego pomysłu. A Ty?
- Ja się martwię tym Lulu czy te zjeby są aż tak zdesperowane by nas znaleźć aby zacząć robić coś przez co sami wydamy się w ich ręce. Byle by tylko przestali. I ile mamy czasu zanim… I czy śmiganie po listopadowej Polsce z fajną dziewuchą będzie czymś co pomoże mi to zmienić.
W tym czasie Lulu zdążyła wyjść już na zewnątrz i teraz Kajko mógł usłyszeć odgłos zapalniczki.
- A jest coś innego co pomoże Ci to zmienić?
- Nie wiem. - Był rozgoryczony, może nawet lekko zrezygnowany.
- Ja też nie wiem. Więc albo próbujemy to zmienić, albo wieczorem widzimy się w Hydrozagadce. Lepszych pomysłów nie mam.
- Okey, tylko… Ja muszę coś zrobić, możliwe, że wieczorem już mnie nie spotkasz. - Mówił cicho. - Zostawiam telefon u kumpla, by wiesz… w razie czego. Nie mieli na ciebie namiaru.
- Nie rób nic głupiego. - Odparła z troską. - Do usłyszenia Kajko.
- Mam nadzieję, że nawet do zobaczenia. Trzymaj się i nie daj się bydlakom. - Zakończył połączenie.
 
__________________
To nie ja, to moja postać.
Wila jest offline