Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 20-01-2016, 13:35   #9
Wila
 
Wila's Avatar
 
Reputacja: 1 Wila ma wspaniałą reputacjęWila ma wspaniałą reputacjęWila ma wspaniałą reputacjęWila ma wspaniałą reputacjęWila ma wspaniałą reputacjęWila ma wspaniałą reputacjęWila ma wspaniałą reputacjęWila ma wspaniałą reputacjęWila ma wspaniałą reputacjęWila ma wspaniałą reputacjęWila ma wspaniałą reputację
Centrum Arkada, ul. Solec 81B, rano
Chłopak zapewne nie miał teraz czasu zastanawiać się nad tym, dlaczego Grażynka uśmiechnęła się na ów wiadomość, ba nawet wyglądała na taką która właśnie miała dołączyć do świetnej zabawy albo po prostu była czymś rozbawiona.
- Mój Yamaha będzie od nich dwa razy szybszy. - Oznajmiła tylko, gdy wyłączyła telefon (całkowicie!) i włożyła na głowę kask.
Ruszyli z kopyta w stronę drogi wojewódzkiej numer 801 przez Most Łazienkowski.


- Sukinsyn leci za nami! - Krzyknął Kajko by Lulu go usłyszała.
Nie łudziła się, wiedziała, że ten kto śledzi ich przez kamerę na dronie szepce czułe słówka komuś innemu. Przejeżdżając przez Wisłę poczuła uścisk Kajki na lewej ręce, coś krzyczał ale tego już nie zrozumiała. Odwróciła się odruchowo, tylko lekko aby zobaczyć wyciągnięta rękę chłopaka gdzieś w lewo.

Poniżej, prostopadle do wiaduktu mostu łazienkowskiego ciągnął się Wał Miedzeszyński, od strony Pragi Północ widać było spore zamieszanie, bo kilka samochodów wpadło na siebie, jeden wpadł na ściankę tłumiącą dźwięki. Szykował się spory karambol, sprawca - czarne BMW pruł w stronę wiaduktu by przejechać pod nim. Dron wciąż śledził, Lulu wjeżdżała na aleję Stanów Zjednoczonych, BMW celowało zapewne zatem w zjazd w lewo ślimakiem na dołączenie do tej trasy.


Lulu znała Warszawę, w końcu mieszkała tu od lat. W jej głowie szybko zagościł plan. BMW jest szybkie, ona też. Tylko czy dość? Co ma takiego ona a nie ma BMW? Ona jest mała, ono wielkie. Jak najłatwiej zgubić drona? Wśród wysokich budynków… Postanowiła zjechać pierwszym możliwym zjazdem z alei Stanów Zjednoczonych, a gdy znajdzie się na ulicy Salskiej wjechać między bloki za restauracją Naam Thai, zmuszając kogokolwiek jadącego za nią w samochodzie do tego by musiał jechać dalej lub zawrócić. BMW miało pewne opóźnienie, samochód wyjechał na zjazd z Alei Stanów w Saska gdy Lulu skręcała za barem. Samochód wykręcił na wysokości Lizbońskiej i wjechał w nią rozpędzając się. Tymczasem dron leciał wysoko, nad budynkami manewrując jedynie w ten sposób by operator spoglądający przez kamerę miał taki kąt widoku aby budynki nie przeszkadzały. Prującej Yamahy nie dało się przeoczyć. Lulu zorientowała się, że jej plan wrzucenia BMW na Saską lub zmuszenia do zawrócenia nie wypalił, za chwile przetną sobie drogę na Lizbońskiej. Musiała zmienić plan. To były sekundy, kiedy Lulu prawą dłonią ścisnęła rękę Kajko sugerując mu mocniejsze objęcie jej. Spróbowała ostrzec go również słownie, ale nie była pewna czy zdoła usłyszeć.
- Trzymaj się!
Zawróciła gwałtownie, z piskiem opon. Silnik zawarczał przy kolejnym przyśpieszeniu, aż miło. Nowy plan obejmował dostanie się do ulicy Alzackiej, a później pod prąd (jeeeeeea!) Złoczowską aż do Brukselskiej… tylko co dalej? Nie może przecież kręcić się w kółko. Zgubienie pościgu na drodze szybkiego ruchu byłoby korzystniejsze, ale czy bardziej możliwe?


Wykręcając puściła się siłą wszystkich koni mechanicznych swej Yamachy z powrotem, gdy mijała prześwit między budynkami stojącymi przy Lizbońskiej kątem oka zobaczyła, że BMW jedzie pełnym pędem tą ulicą w kierunku Afrykańskiej. Uśmiechnęła się z satysfakcją, nie dość, że samochód miał problemy z wjechaniem wszędzie tam gdzie ona to i nie był tak zwrotny. Wariatka zdjęła jedną rękę z kierownicy jadąc po wertepach pełnym pędem tylko po to by pokazać Łysemu środkowy palec. Motorem szarpnęło mocno, w ostatniej chwili złapała za kierownice oburącz i wyrównała. Kajko coś wrzasnął nie wiadomo czy ze strachu czy szalonej złości. To trwało tylko chwile, tym większy był szok. Ludzie nie są tak szybcy. Choć widziała go w tym prześwicie zaledwie sekundę, choć pruli w przeciwnych kierunkach, on kierując samochodem zdążył unieść dłoń, boczna szyba BMW prysnęła, rozległy się strzały. Dziś nie miał tłumika.

Nie trafił.

Lulu trzymała się więc planu aż do Brukselskiej gdzie postanowiła skręcić w lewo w ulicę Ateńską. Z niej zaś wbić się na pierwotny swój cel, czyli Wał Miedzeszyński w stronę Gocławia. Ponieważ nie było jak inaczej… zwolniła by zrobić to za pomocą przejścia dla pieszych.

Dron wyleciał spomiędzy budynków, uczepił się jak rzep psiego ogona. BMW na chwile miała z głowy ale na jak długo sukinsyn jakimś cudem operujący latajką z nie wiadomo jakiej odległości z pewnością szeptał czułe słówka do kierowcy z gnatem. Rozpędziła się na “Wale” tylko po to by niedługo później wychwycić w lusterku koziołkującego opla. Daleko, ale jak widać typ nie odpuszczał robiąc z Wału Miedzeszyńskiego kopalnię części zamiennych.

Grażynka próbowała przyśpieszyć, ale jej Yamaha nie wyciągnie więcej niż 200 na godzinę, chyba że z górki… W każdym razie jej działający na szybkich obrotach mózg obliczał w tym czasie prawdopodobieństwo zgubienia szaleńca w BMW na drodze szybkiego ruchu a w kolejnych zakamarkach miasta. To drugie było bardziej prawdopodobne, ale miało sens tylko jeśli zgubią drona. Dron powinien sam spaść, ale kiedy to w końcu nastąpi? Z obliczeń Lulu, niczym orzeł na monecie wypadła realizacja planu B. Grażynka postanowiła wjechać między drzewa, tam gdzie pojedzie jej motor, a nie pojedzie BMW i nie poleci dron. W jej głowie pojawiła się szalona scena w której… w każdym razie Kajko wolałby na pewno by tego nie robiła. Wywaliła z głowy szalone sceny i postanowiła, że gdy tylko będzie mogła skręci między drzewa.

Manewr zawrotki na Saskiej Kępie dał jej zysk sporej odległości od ścigającego, a mogła liczyć na to iż w razie ścisku samochodów na Wale będzie miała dodatkową przewagę. Problem był w tym, że ponad 230 koni mechanicznych potwora jaki ją ścigał miało atut w postaci kierowcy o dużych umiejętnościach i jeszcze większej determinacji. Dodatkowo kierowcy widząc we wstecznych lusterkach co się dzieje wręcz panicznie zjeżdżali z drogi wariatowi jakiego (i efekty jego szaleństw) widzieli w lusterku. Jakaś Corsa władowała się na drzewo sama manewrując by zjechać z trasy pędzącego BMW I8.


Kajko dostawał skrętu szyi starając się śledzić wszystko na bieżąco, w pewnym momencie mimo pędu i kasku do uszu Lulu doszły jego triumfalne krzyki.
- Spaaad…. - nie zastanawiała się nad tym, skupiała się na prowadzeniu, ale westchnienie ulgi być może przez samą podświadomość przebiegło przez jej pierś. Wyglądało na to, że drona mieli z głowy… a jak tak to zgubić mniej mobilny samochód? Pomiędzy krzewami nadwiśla? Kaszka z…
Łysy chyba doszedł do tego samego wniosku, bo mimo dużej odległości jaka jeszcze dzieliła go od Yamachy zwalniającej i skręcającej między drzewa, oraz dwóch samochodów między nimi wszedł w drift z prędkością ponad 200 km/h.
Zanim siła manewru wprawiła samochód w koziołkowanie, wciąż odruchowo patrzący za siebie Kajko zobaczył błyski wystrzałów. Łysy wypalił trzy razy zanim jego samochód stał się istną karuzelą gubiąca części i koziołkująca po ulicy.

Znów chybił.

Grażynka nie zaniechała jednak swoich zamiarów. No może odpadło snucie się motorem między drzewami dosłownie, a zamiast tego w jej głowie pojawiły się polne ścieżki. Wolała nie ryzykować ewentualnych przeszkód po drodze… no i spotkania z policją, która już mogła wiedzieć o czarnym BMW z kierowcą, który spowodował po drodze kilka wypadków. Motor zaczął zwalniać. Nie chciała przyciągać niepotrzebnie uwagi, choć jednocześnie marzyła o znalezieniu się daleko, daleko stąd.

(https://www.youtube.com/watch?v=7K0n8ZVILPw)

Kwatery Pracownicze, Reguły, pod Warszawą, ul. Królewska 11, południe
Daleko, daleko od tamtego miejsca… Grażynka w końcu zatrzymała motor. Kajko poznawał miejsce do którego przyjechali. To miał być ich kolejny spokojny i cichy azyl. Zdjęła pośpiesznie kask.
- Kajko? Żyjesz? - Starała się zadać mu to pytanie zaniepokojonym tonem głosu, ale czerwona na policzkach a jednocześnie rozgrzana z nerwów, była tak pełna radosnego triumfu, że prędzej wyszedł by jej jakiś radosny okrzyk.
- Ty wariatko! Udało się! Jupppi! - Krzyknął szczęśliwy, że wciąż żyje zaraz po tym jak sam zdjął kask. Bez zbędnych ceregieli chwycił dziewczynę w ramiona. Uniósł i ucałował w policzek. Lulu zaśmiała się. Nie spodziewała się raczej takiej reakcji, ale nie tylko nie protestowała, co odwzajemniła uścisk.
- Cholera jasna, Lulu! - Po kilku chwilach, Kajko powoli zaczął oswabadzać ją z uścisku, a tym razem ton miał mniej wesoły, ba pojawiła się w nim nutka pretensji. Jakby nagle sobie przypomniał, że wcześniej planował na nią nakrzyczeć zamiast jej przytulać. - Myślałem, że przez Ciebie zejdę. Co Ty sobie myślałaś, żeby w takim momencie jeszcze pokazywać mu fack’ola!? Do reszty ocipiałaś!?
- Hej, hej! Spokojnie… - Dziewczyna nie wydała się zmartwiona ani przez chwilę, wręcz przeciwnie. Reprymenda tylko bardziej ją rozbawiła. Nikt nie był w stanie (no prawie nikt…) popsuć jej chwili tryumfu nad łysolem. Złapała Kajko na chwilę za oby dwie dłonie. Albo to, albo jej słowa zbiły go z tropu. - Weź głęboki oddech czy coś, tylko mi tu nie krzycz. Należało się … - Tu padło kilka brzydkich słów określających na kilka różnych sposobów łysego kolesia z BMW. - Ważne, że jest już po wszystkim, okej? - Przyglądała mu się czujnie, jakby chciała wymusić wzrokiem potwierdzenie.
Kajko faktycznie wziął głęboki oddech. Skinął głową.
- Dobra. Spoko. Ale wiesz, nie powiedziałbym, że tak po wszystkim… - Westchnął. - Okej… chodź Mała, zobaczymy czy mają dla nas pokój.

Ruszyli w stronę Kwater Pracowniczych nieśpiesznym krokiem (po drodze wypadało wypalić po fajce). Wybierali je ze względu na cenę, a odległość kilku kilometrów od Warszawy w ich przypadku była co najwyżej “rozsądna”. Znów udało im się wytargować niższą z możliwych od-do cen wpisanych na stronie internetowej hotelu, oczywiście ze względu na brak sezonu. Pokój do złudzenia przypominał poprzedni. Dwa łóżka na przeciwko siebie, stolik, mała kuchnia i obskurna łazienka. Dla odmiany panowała tu żółto-zielona kolorystyka. Emocje powoli opadały.
Kajko zasugerował zajęcie się nieprzyjemną dość sprawą “bycia głodnym jak wilk”. Grażynka zaś chcąc o dziwo odwlec chwilę w której siada do kompa i zastanawia się co dalej, postanowiła mu wyjątkowo w tym pomóc. Ciepły posiłek i lecące w tle The IT Crowd zdecydowanie przywróciły im równowagę i na jakiś czas magicznie sprawili, że nie myśleli o innych sprawach.
- Może włączymy wiadomości? - Zasugerował Kajko, gdy odcinek skończył się. Lulu uniosła lekko brwi i zerknęła na niego.
- Jesteś pewien?
Wzruszył ramionami.
- Znajdź coś, ja z chęcią w tym czasie wezmę szybki prysznic. Zgrzałam się. Jak usiądziemy do kompów, to pewnie zejdzie.
- Okej.

Grażynka i jej plecak z niewielką zapasową ilością ciuchów zniknęli w łazience. Kajko zaś, postanowił sprawdzić najświeższe wiadomości. Gnała go do tego czysta ciekawość. Czy kierowca BMW przeżył? Ile rozwalił samochodów? Co mówią media na temat tego wszystkiego, czego sam nie tylko był świadkiem a czynnym uczestnikiem?

Włączył kolejny odcinek The IT Crowd, a co tam, niech się buforuje. Gdy zaczął przeglądać media, usłyszał, że Grażynka włącza w łazience wodę. Wchodził właśnie na stronę tvnwarszawa.tvn24.pl gdy z łazienki usłyszał krótki krzyk przerażenia.
- Lulu? - Zerwał się na nogi i po kilku krótkich susach był już przy drzwiach łazienki. - Wszystko okej? - Brzmiał na przestraszonego, w końcu gdzieś w jego głowie odzywała się paranoja, tylko co takiego mogłoby się stać?
Odpowiedziała mu chwila ciszy, zakręcona woda i szybki stukot bosych stóp w stronę drzwi. Odsunął się o krok by nimi nie dostać w nos.
Grażynka, opatulona szczelnie kiedyś zapewne białym, teraz szarym i spranym ręcznikiem hotelowym wyskoczyła z pomieszczenia. Była zdecydowanie blada i przestraszona, no i mokra.
- On tam jest! - Wskazała wnętrze łazienki. Mówiła przestraszonym tonem w stylu “ratuj mnie”.
- Boże, kto? - Przecież też patrzył na pomieszczenie. Było całkowicie puste!
- Tam, zobacz. - Wskazywała szmacianą zasłonę prysznica. Kajko patrzył i nie widział nic.
- Na zasłonie! - Wtedy powoli, powoli chyba zaczął rozumieć o czym dziewczyna mówi. Na zasłonie bowiem był tylko jeden “ktoś”.


Kliknij w miniaturkę


Pacnął się otwartą dłonią w czoło.
- Jaja sobie robisz, prawda? - Przeniósł wzrok z pająka na dziewczynę. Jego mina wyrażała zdziwienie i rozbawienie. - Mała, przed chwilą ścigał Cię łysol w BMW, który strzelał do nas z broni palnej w biały dzień, po ulicach Warszawy dwieście na godzinę! A Ty wyglądałaś jakbyś całkiem nieźle się bawiła, a teraz wyskakujesz spod prysznica bo widzisz pająka!? PAJĄKA!? - Wskazał małego winowajcę palcem.
Lulu spuściła zawstydzona wzrok na swoje bose stopy, w momencie kiedy niewinnie układała jedną na drugą. Chciała powiedzieć Kajko o tym, jak pająk na nią patrzył i ile miał odnóży, jak bardzo ją zaskoczył, kiedy delektowała się przyjemną ciepłą wodą… ale nie była pewna, czy chłopak zrozumie.
- Zrób z nim coś proszę. - Odparła więc tylko tyle, skruszona. Chłopak nie wiedząc czy się śmiać czy płakać wszedł do łazienki. Chwycił słuchawkę prysznica i odkręcił wodę. Spłukał pająka do odpływu. Po tym, zaczął bohatersko wychodzić z łazienki kręcąc głową na boki… jednak coś go “tknęło”. Wrócił się i sprawdził dokładnie zasłonę w poszukiwaniu większej ilości gości. Przesunął wzrokiem po ścianach i meblach.
- Czysto. - Odparł tym razem wychodząc.

Podczas gdy Lulu dzielnie wskoczyła z powrotem do zbezczeszczonej wcześniej przez pająka łazienki, Kajko usiadł przy komputerze skupiając się na tvnwarszawa.tvn24.pl. Uśmiechnął się sam do siebie, pod nosem.
 
__________________
To nie ja, to moja postać.

Ostatnio edytowane przez Wila : 26-01-2016 o 11:06.
Wila jest offline