Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-01-2016, 21:31   #4
Kolejny
 
Kolejny's Avatar
 
Reputacja: 1 Kolejny ma wspaniałą reputacjęKolejny ma wspaniałą reputacjęKolejny ma wspaniałą reputacjęKolejny ma wspaniałą reputacjęKolejny ma wspaniałą reputacjęKolejny ma wspaniałą reputacjęKolejny ma wspaniałą reputacjęKolejny ma wspaniałą reputacjęKolejny ma wspaniałą reputacjęKolejny ma wspaniałą reputacjęKolejny ma wspaniałą reputację
Im dłużej zachodził w głowę tym bardziej nie rozumiał, co jego ojca podkusiło do latania za jakimś Szmaragdowym Grodem. Naprawdę nie podejrzewałby, że jakikolwiek stalker, który bądź co bądź powinien mieć głowę na karku i wie, jak wygląda sytuacja na górze, uwierzy w podobne bajki. Jasne, fajnie było posłuchać i powyobrażać sobie raj na ziemi, ale bez przesady. Tylko dzieci takie jak ta Tykla, która nakręcała się coraz bardziej, mogły w to stuprocentowo wierzyć. Ale z drugiej strony, Piotr nie był głupim człowiekiem. Może jednak chodzi tu o coś więcej...? Była to myśl tak abstrakcyjna, że Pogorzelski nie poświęcał jej za dużo czasu. Urodził się w metrze, wiedział jak przedstawia się sytuacja i rozumiał, że raczej nie ma z niej jakiegoś łatwego wyjścia.
Odgłos wystrzałów mimo wszystko go zaskoczył. Byli blisko Hanzy i spodziewał się podświadomie, że będzie tu trochę spokojniej. Jasne, nie wykluczał jakichś rzezimieszków z nożami i innymi takimi lub nawet pistoletami, ale żeby ktoś puścił całą serię z kałasznikowa? To było co najmniej podejrzane. I niepokojące. Spiął się w sobie na chwilę, ale sekundę później widząc, że ewentualne zagrożenie jest daleko stąd, rozluźnił się.

- Lepsze to niż nic. Dzięki. - rzucił do stojących przed nim mężczyzn. Doceniał to, że potraktowali go poważnie. Wielu z powodu jego młodego wieku totalnie go lekceważyło i olewało. Nie, żeby Pogorzelskiemu specjalnie to wadziło, nie chciał też przyciągać za dużo uwagi, ale aktualnie każdy kolejny skrawek informacji był dla niego ważny.
Jak na razie to nie szło mu najgorzej. Minęło dziesięć dni odkąd opuścił dom. Nie zapominał, żeby je dokładnie przeliczać. Każdy dzień był jak kolejne ziarenko w klepsydrze, które przemieszcza się na jego niekorzyść. Wciąż nie napotkał większych problemów, miał zapas prowiantu i naboi. Cieszyło go to, ale wiedział, że dalej musi bardzo uważać. Szczęściu trzeba pomagać jak tylko się da.
Szesnastolatek spojrzał bacznie na dziewczynę. Nie miał po co się do niej odzywać, nie chciał mieć z nią nic wspólnego. Widocznie mieszkała tutaj, to przecież nie będzie raczej się nigdzie wybierała. Szczegóły o tym bajarzu niezbyt go interesowały, jeśli zna już jego imię i kierunek, w którym tamten się udał to najpewniej da radę go znaleźć. A kto wie, może razem z nim swojego ojca? Nadzieja jakaś zawsze była.
Następny cel: Prospekt Mira.
- Dobra, ruszam. Jeszcze raz dzięki za pomoc panowie. Z fartem.
Ruszył ciemnym korytarzem. Nie miał ku swojemu niezadowoleniu latarki, więc musiał polegać przede wszystkim na swoim wzroku i słuchu. Starając się nie tupać za głośno Pogorzelski przemierzał kolejne metry. Wyjął z kieszeni nóż motylkowy, którym zaczął obracać w dłoni, wykonując efektowne ruchy. Przypominało mu to o starych czasach i pozwalało się odstresować. Był jeszcze walkman w plecaku, ale teraz na pewno nie był najlepszy czas, żeby go wyciągać. Chociaż, czy kiedykolwiek będzie taki? W metrze nie można opuścić gardy nawet na chwilę...
 

Ostatnio edytowane przez Kolejny : 21-01-2016 o 21:38.
Kolejny jest offline