Ból który przeszył Johann po trafieniu był tak okropny że Johann obalił się prosto na ziemię na wilgotny leśny mech, jednak szybko powstał i mimo słabość zaczął biec dalej.Czuł że rana mocno krwawi, a krew przesiąka przez jego ubranie. Słysząc zbliżający się coraz bliżej niego pościg bandytów, Johann przyspieszył swój bieg, mimo tego że kilak razy prawie się przewrócił się na ziemie i tego że prawie zemdlał z bólu.
Dzięki łasce bogów, grasanci zgubili jego trop i skierowali się w zupełnie inną kierunku niż uciekał Johann, prosto w głąb lasu. Mimo osłabienie Johann zdołał jeszcze posłyszeć wściekłe słowa któregoś z bandytów, który wymienił imię przywódcy swojej bandy i wspomniał coś jeszcze o jakimś gońcu na którego zasadzali się grasanci.
Gdy bandyci zniknęli w lesie Johann szybko ruszył w kierunku zajazdu. Johann wychodząc prosto na małą oświetloną przez księżyc polan zdołał dostrzec zabudowania wioski, a także sam zajazd w którym powinni prawdopodobnie czekać na niego jego nowi towarzysze. Johann szybko ruszył w tamtym kierunku, przy okazji jedną ręką starając się zatamować krwawienie z rany uciskając ją. Miał też nadzieję że nie padnie z wykrwawienia po drodze.
Ostatnio edytowane przez Orthan : 26-01-2016 o 01:46.
|