Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-01-2016, 00:41   #1010
Pipboy79
Majster Cziter
 
Pipboy79's Avatar
 
Reputacja: 1 Pipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputację
Andrew "Andy" Morrison - pogodny szturmowiec


Morrison właściwie zgadzał się z uwagami szeryfa i Ellen. Sam był podobnego zdania w obu kwestiach. Jeśli miejscowi chcieli odzyskać młodych i zbłądzonych a byłaby okazja to jemu to nie przeszkadzało. Co innego gdyby wybuchły jednak walki. Chwila wahania mogła kosztować kogoś życie. Akurat w samej walce szturmowiec był już bezkompromisowy i jakby ktoś robił mu coś głupiego pod lufą to był gotów posłać mu wiązkę śrucin. I nie było ważne czy to zbłąkana, młoda dusza w przypływie paniki macha bronia czy jakiś gangerowy recydywista. Mógł rzucić broń i się poddać? Mógł. Tak z zimną krwią to fan przedwojennych formacji specjalnych raczej nie zabiłby bez powodu jeńca. No ale póki tamten drugi miał broń w łapach i stawiał opór właściwie nie zostawiał mu wyboru. Teraz jednak miał jednak coś innego na uwadze.

- Dobra robota Sam. Są na parterze w pokoju po lewej. - rzekł krótko szturmowiec widząc podrywającą się Ortegę. Stanął między nią a "2-ką". Nie był kuloodporny i tak dosłownie to mógł ją zasłonić tylko przez moment gdy przebiegała tuż za nim ale miał nadzieję, że jasno pokaże obu stronom swoje intencje. Gdy gderliwa Ortega przebiegła został Cosmo. Który ku zaskoczeniu Morrisona nie ruszył się nawet symbolicznie tylko wdawał się w jakies pyskówki z tamtymi w "2-ce". Podszedł do niego na wyciągnięcie ręki.

- Hej, Cosmo co z tobą? Oberwałeś? Nie możesz wstać? Zaniosę cię, nie mozemy tu zostać. Dawaj, ruszamy! - wyciągnął lewą dłoń wsadzając ją pod ramię montera by pomóc mu wstać. W drugiej wciąż trzymał swoje wierne Nornico. Niby mieli rozejm ale nie uśmiechało mu się własną klatą sprawdzać słowności i cierpliwości tamtych w drugim domu. Cosmo na poważnie rannego nie wyglądał sadząc po jego całkiem przytomnych i świadomych reakcjach ale w walkach czasem to było bardzo zdradliwe. Ale jak był ranny to i tak lepiej było się nim zająć pod osłona czterech ścian a nie tutaj.
 
__________________
MG pomaga chętniej tym Graczom którzy radzą sobie sami

Jeśli czytasz jakąś moją sesję i uważasz, że to coś dla Ciebie to daj znać na pw, zobaczymy co da się zrobić
Pipboy79 jest offline