W końcu, gdy pierwsze promienie wiosennego słońca pokonały barierę horyzontu i musnęły okna zajazdu, na zewnątrz rozbrzmiał tętent kopy. Na podwórze z impetem wjechał piękny kary koń. Zwierzę było całe zroszone potem, na jego pysku widać było ślady piany. Z siodła niezgrabnie zsunął się smukły jeździec, na jego ramieniu wyraźnie widać było skórzany tubus z korespondencją. Niewysoka postać zrobiła dwa, trzy kroki, zachwiała się i przyklęknęła z bólu, mocno ściskała swój bok. W końcu odchyliła kaptur i odsunęła zakrywający usta szal, oddychając zachłannie świeżym, rześkim powietrzem.
W porannym słońcu błysnęły związane w kok rude włosy. Niewiasta wyraźnie nie miała siły wstać, jej okraszona piegami blada twarz ściągnięta była bólem.
***
Tymczasem zraniony egzekutor brnął przez pola w kierunku widocznych na horyzoncie zabudowań. Kręciło mu się w głowie.
Johann medycyna d20(-3 mocno improwizowane tamienie)= porażka
Mimo uciskania rany, życiodajna czerwona wilgoć zdawała się szybko opuszczać jego ciało.
Johann sprawność d20(+4 łatwy - 5 rany)= 2 sukces
Czy to jednak za sprawą wrodzonego uporu, czy też łaski Bogini Sprawiedliwości sprzyjającej mu w jego misji, znalazł w sobie siły, by utrzymywać dobre tempo, wkrótce zamajaczyły mu już przed oczami zarośla, za którymi stał zajazd. I wtedy, spoglądając za siebie w obawie przed pościgiem zauważył widziany wcześniej wóz, pełny uzbrojonych zbirów, mknący traktem w kierunku zajazdu, do którego i on zmierzał. Było ich pięciu albo sześciu i wyraźnie im się spieszyło. Wóz wzbijał wysokie tumany pyłu.
Zacisnął zęby i szybko pognał do przodu, gorąca krew tętniła mu pod dłonią, którą zaciskał ranę.
***
Trójka strażników po nudnym poranku pełnym wyczekiwania, wreszcie ujrzała trochę akcji i to zdecydowanie więcej niż się spodziewała.
Nie minęła bowiem więcej niż minuta od przyjazdu zranionej niewiasty, a zza budynku wozowni wyłonił się ledwo utrzymujący się na nogach, pokrwawiony, ubrudzony darnią i błotem... Kapłan Vereny, przynajmniej jeśli wierzyć resztkom symboli widocznych na porwanej szacie. Zaspany był tak, że wyglądał jakby przybiegł co najmniej z Altdorfu.