Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 27-01-2016, 15:42   #16
Zell
Edgelord
 
Zell's Avatar
 
Reputacja: 1 Zell ma wspaniałą reputacjęZell ma wspaniałą reputacjęZell ma wspaniałą reputacjęZell ma wspaniałą reputacjęZell ma wspaniałą reputacjęZell ma wspaniałą reputacjęZell ma wspaniałą reputacjęZell ma wspaniałą reputacjęZell ma wspaniałą reputacjęZell ma wspaniałą reputacjęZell ma wspaniałą reputację
PROLOG: Królestwo ambicji

Soledad Ruiz, Mohini Patel, Brook Godfrey, Alice McGee

Radclyffe poprowadził wampiry do wind, a stamtąd nimi piętro niżej i dalej głównym korytarzem. Wiedzieli, że prawie dotarli na miejsce, kiedy zobaczyli na końcu korytarza sporych rozmiarów, oszklone przyciemnianym szkłem drzwi, jednego człowieka wyraźnie stojącego na straży prywatności osób znajdujących się za owymi drzwiami, a ich przewodnik zatrzymał się i odwróciwszy do gości powiedział skłaniając się lekko:

- Jesteśmy na miejscu. W środku są już inni zaproszeni. Jeżeli zajdzie potrzeba - będę tam również. - to powiedziawszy otworzył przed wampirami drzwi, zaś sam wszedł do środka dopiero, jak oni byli już wewnątrz. Może to była tylko wyobraźnia Alice'a, ale wydawało mu się, że jak wchodził usłyszał szept Radclyffe'a, który miał powiedzieć: Powodzenia.


Już kiedy byli przy drzwiach nie mieli z powodu ich ciemnej powłoki okazji przyjrzeć się malującemu za nią pomieszczeniu, jednak po wkroczeniu do tego szklanego grobowca otrzymali szansę spojrzenia na miejsce, w którym spędzą Sylwester. Czy spełniło ich oczekiwania? Czy tego się spodziewali? Na te pytania już każdy z nich znał odpowiedź, jednak niezależnie od ich osobistych upodobań wybrano za nich i chcąc nie chcąc musieli na to przystać.

[media]https://www.laepiclasvegas.com/assets/uploads/_470x285_crop_center-center_89/1Oak-VIP-Booths.png[/media]

Widzieli wchodząc do wieżowca, że na parterze posiada on restaurację jednak tu, wysoko ponad poziomem ulicy znajdowała się inna przystań, zarezerwowana na tę noc dla klienteli znacznie różniącej się od tej, która chodzi pod słońcem. Była to wyraźnie przestrzeń klubowa z pełnym różnorakich alkoholi barem, niewielkim parkietem, za to zasnuta podłużnym wygodnymi kanapami, ustawionymi w niedomkniętych prostokątach z dostawionymi do siebie niewielkimi, szklanymi podobnie jak drzwi stoliczkami z miejscem jak i na butelki, jak i na lód. Najbardziej jednak rzucała się w oczy kolorystyka zaginana przez światła utrzymane w tonacji błękitu i fioletu, które pomimo że zmieniały zabarwienie miejsca oraz rzucały ciekawy poblask na znajdujące się tu osoby, nie męczyły zbytnio oczu.

Uczepione na stelażach duże grafiki zdobiły pomieszczenie, będące poddanymi manipulacji zdjęciami ludzi, w których dominująca była biel i jasne, dość chłodne tonacje. Pierwsza, jaka stanęła wampirom przed oczami prezentowała młodą kobietę o długich, prostych, czarnych włosach, której dolna połowa twarzy zakryta była oplatającym ściśle jej usta czerwonym materiałem.

Jednak nie to tak naprawdę było teraz istotne.

Pojawieniu się czwórki wampirów towarzyszyło urwanie rozmowy i poczuli na sobie spojrzenia zgromadzonych w środku osób. Piątka na kanapach w jednym prostokącie zwróciła swoje spojrzenia ku nowo przybyłym. Prócz tych osób po pomieszczeniu cicho przemieszczało się przynajmniej trzech innych ludzi, a i zobaczyli z boku, pod ścianą siedzących na innych kanapach dwóch mężczyzn i dwie kobiety, cała czwórka o urodzie godnej pozazdroszczenia.

W momencie, gdy piątka nieznajomych zauważyła pojawienie się nowych, zapanowała atmosfera pomieszanej nieufności z ciekawością, która tworzyła całkiem ciekawe spektrum.

Trochę ponad trzydziestoletni mężczyzna, wyglądający z aparycji na najstarszego z piątki, pierwszy zwrócił swe spojrzenie na nieznanych sobie przybyszów i zerknąwszy na siedzącego obok siebie towarzysza w okularach mruknął cicho lecz nie na tyle, aby młode wampiry tego niedosłyszały, sprawiając że na ustach tamtego wykwitł uśmieszek triumfu:

- Wiem. - westchnął poprawiając idealnie ułożoną koszulę od marynarki zadającą cios w dumę koszuli mężczyzny w okularach, którego to ubranie nie było w tak idealnym, nienaruszonym wręcz stanie, a pomimo że nie można było zarzucić mężczyźnie niechlujnego wyglądu, to jednak kontrast między tymi dwoma panami był widoczny na pierwszy rzut oka.

W pierwszym wrażeniu można było się zastanawiać czy kobieta o azjatyckiej urodzie i długich, czarnych włosach nie jest tą samą, której usta okalał szal na zdjęciu, jednak po chwili porównania widać było różnice między tymi dwoma paniami. Obserwowała ona nowych z wyraźnym zainteresowaniem i uśmiechnęła się z rozbawieniem na słowo swego towarzysza.

Ciekawym członkiem tego zgromadzenia był niewątpliwie nastolatek z modnym, wśród jego rówieśników, uczesaniem. Ciemnobrązowe włosy miał zaczesane i wymodelowane żelem tak, aby stały ku górze. Nie zdjął nawet zarzuconego na głowę kaptura bluzy, jakby zupełnie nie obchodziło go, jak powinien się ubrać na taką okazję. Obserwował on przybyłych z niezbyt wielkim zainteresowaniem, nie przestając popijać czerwonego drinka.

W końcu była młoda kobieta z uwiązaną szyi czerwoną apaszką, trochę przypominającą w tym momencie materiał, jaki okalał usta tajemniczej modelki z fotografii. Jasnobrązowe włosy, które w tym momencie oświetlone były kiepskim, niebieskim światłem, szalały w nieposkromionej burzy, a oczy uważnie lustrowały tych, którzy ważyli się wkroczyć w tą, dotychczas prywatną, domenę.

Zapadło milczenie, które przerywane było jedynie ledwo słyszalną, ale wszechobecną muzyką klasyczną, która nie pasowała do wystroju pomieszczenia w jakim się znajdowali... jakby pochodziła z innej epoki.

Mężczyzna w okularach rozsiadł się wygodniej z wyrazem ukontentowania słowami towarzysza i wysunął w stronę nowych wampirów trzymany kieliszek ze swoim drinkiem.

- Piękna noc na nawiązanie nowych znajomości. - odezwał się prawie, że radośnie, patrząc z niejakim rozbawieniem spod półprzymkniętych powiek - A przyjaciele Księcia są naszymi przyjaciółmi...
- ...zaś wrogowie, wrogami. - dokończyła wypowiedź kobieta z apaszką niższym, mniej rozbawionym tonem wbijając wzrok gdzieś za czwórkę nowo przybyłych wampirów.

Zrozumieli jedno - znaleźli się pośród tych, którzy w normalnych okolicznościach nawet nie zaszczyciliby ich swoim spojrzeniem.


 
__________________
Writing is a socially acceptable form of schizophrenia.
Zell jest offline