Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 27-01-2016, 17:52   #22
Lady
 
Lady's Avatar
 
Reputacja: 1 Lady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputację
Keith!
Krzyknęłam, wrzasnęłam. Bezgłośnie w swojej głowie, bo szeroko otwarte usta i szok nie pozwoliły mi na inną reakcję. Jak to było, przeżywają najsilniejsi? Ja silna nie byłam. Nic a nic. Z trudem powstrzymałam mocz przed polaniem mi się po spodniach.
Keith. Zabity. Ot tak.
Na powierzchni przeżyły chyba tylko takie same bestie, jak te, które ten świat zniszczyły!
Chciało mi się wyć, płakać, trząść i jednocześnie rzucić na tych co strzelali z gołymi pięściami. Prawie nie słyszałam tego głosu na zewnątrz, tego śmiechu. Zbyt mocno szumiało mi w uszach.

Przeżywają najsilniejsi. Może też ci, którzy potrafią się ruszyć, działać, niezależnie od okoliczności. Racjonalizm, logiczne myślenie. Punkciki w moim mózgu oznaczające zbliżające się świadomości. Nie umiałam ich zlokalizować, ale wiem, że tam były. Wreszcie się ruszyłam. Nie Beth, która jeszcze niedawno wydawała mi się taka silna, ale ja. Nie, nie myśl tak Lena! Wszyscy musimy być silni. Zobacz tylko na Keitha. Nie, nie patrz.
Pistolet. To jest cel.
Rzuciłam się na niego na czworakach. Wzięłam w dłoń. Dla mnie to była wielka, ciężka kupa żelastwa. I jedyna szansa na przeżycie. Taka cienka nić, której musiałam się uczepić, aby nie skulić się i nie zacząć płakać.

Cofnęłam się pod ścianę, usiadłam i uniosłam pistolet, celując w okno. Szli tutaj. Niech tak będzie. Oparłam wyciągnięte ramiona na podwiniętych kolanach.
- Nie wychylajcie się - szepnęłam do Beth i Marcusa. - Nie umiem z tego strzelać… - miałam nadzieję, że mój głos nie jest aż tak płaczliwy i drżący.
Byli tuż tuż. Podświadomie wiedziałam, że to prawda.
 
Lady jest offline