"Pani Mgieł" minęła majestatycznie przez Galaktykę by dowieźć Throula bezpiecznie na miejsce. Gdy wyszli z nadprzeztrzeni zaraz odezwał się komunikator. Throul znów przyłączył pstryczek na pulpicie i rozwalił się w fotelu jak żaba na pierdolonym liściu. - Tu planetarna kontrola lotów do niezidentyfikowanego statku. Kim jesteś i jaki masz cel? - padłao z głośników ostre pytania. Typem z kontroli był niemlody, chyba pod czterdziechę gruby i łysienący. Throul uśmiechnął się do niego jednym z powiatowych uśmiechu. - Tu jacht "Pani Mgieł" prosimy o pozwolenie na lądowanie celem uzupełnienia paliwa oraz zapasów. Przesyłam listę załogi i co mamy na pokładzie. Potrzebna nam też będzie naprawa. Hipernapęd ocipiał - zełgał gładko.
__________________ Gargamel. I wszystko jasne |