Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 27-01-2016, 22:14   #361
Krzat
 
Krzat's Avatar
 
Reputacja: 1 Krzat wkrótce będzie znanyKrzat wkrótce będzie znanyKrzat wkrótce będzie znanyKrzat wkrótce będzie znanyKrzat wkrótce będzie znanyKrzat wkrótce będzie znanyKrzat wkrótce będzie znanyKrzat wkrótce będzie znanyKrzat wkrótce będzie znanyKrzat wkrótce będzie znanyKrzat wkrótce będzie znany
Pobudzony kolejnymi dawkami chemikaliów, poza tym że trzymał pion to mógłby rzec że czuje się świetnie. Zewnętrzna jak i dożylna aplikacja dała mu kolejne kilka godzin życia na maksymalnych obrotach.
Swoją drogą Gubernator posiadał niezły zapas syntetyków jakości której Fanga nie miał przyjemności próbować. Rzadko który diler czy narkoman był wstanie coś porównywalnego zaoferować, ale nie o to w tym interesie chodziło. Sprzedać jak najwięcej najgorszego gówna, na tym im zależało.
Łowca nie interesowało to czy jego organizm długo tak pociągnie, bo zdawał sobie sprawę że transfuzja z jego krwi zabiła by niejednego. Ważne było że widział ostro a ciało jego nadążało nad nieskrępowanymi myślami.
Droid medyczny nawet dał se spokój z tym jak to posumował Jaroo wargowaniem. Jak miał pokonać przeciwnika jeśli on sam był sobie wrogiem. Przez jedną chwile zaniósł się śmiechem na myśl o tym że czegokolwiek by nie zrobił czekała go śmierć i to nie tylko dotyczyło jego przyszłości. Wszystko co do tej pory zrobił, całe jego życie to zabawa w kotka i myszkę. Gra w którą był coraz to lepszy.
Ściana się obaliła w efektownym wejściu mechanicznego potwora. Fanga nawet jakby chciał to nie doznał szoku, był już nakręcony do granic. Przyjął to nieoczekiwane spotkanie raczej z ciekawością. Wyłącznie z braku informacji ta temat zwyczajów gości nie przywitał się z otwartymi rękami i uśmiechem na twarzy.
Rozumiał że nie odpowiadali na ich zapytania zanim to się zaczęła. Bo nie można dopowiadać na pytania które tak naprawdę nie mogą istnieć, rządu którego istnienie się neguje. Bo jeśli by tak nie było to to co teraz robią było by inwazja zbroją, gwałtem na suwerennej planecie.
Jednak jeśli wszczęli tą wojnę tylko dlatego ażeby przyjść pogadać to są zwykłymi zwyrodniałymi bydlakami. I póki nie zechcą wycofać swych oddziałów poza jej atmosferę łowca nie będzie w stanie przeprowadzić żadnej sensownej rozmowy. Jak tu być mądrym, chyba oczekiwali że po tym wszystkim skapitulują tak po prostu bez uzgodnienia warunków. Byli niepoważni.
To że miał dobry humor nie znaczyło że nie miał ochoty ich zgnieść. Wręcz kipiał chęcią mordu i nie specjalnie przejmował się tym czy jest to widoczne. Pewnie powiedzą że odebrało mu rozum, tylko problem tkwił w tym że nie posługiwał się nim w ramach przyjętych norm i definicji.
Gardło mu się zacisło ze słyszalnym stukiem a twarz przybrała sarkastyczny grymas- Ja tu jestem pierwszym wodzirejem- każde słowo brzmiało jakby wyrywane z wnętrza. Wzrok jego nie opuszczał końca działa w niego skierowanego- Ten na ziemi to He...- nie skończył. Powierzchowne myśli odpłynęły. Wpadł w objęcia szaleństwa. Zanim wykonał choćby najmniejszy ruch już był trupem. Dowód na to że nie tylko czyimś życiem gardził, swoje też miał za nic. To co zrobił dale już nie było w granicach percepcji jego świadomości, już go nie było w tej nędznej nic nie znaczącej fizycznej powłoce. Wypalił w tą pochłaniającą go hipnotyczną czerń gwintowanej otchłani.
 
Krzat jest offline