Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 28-01-2016, 14:11   #23
Sekal
 
Sekal's Avatar
 
Reputacja: 1 Sekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputację
Strach, ten największy, dojmujący i przejmujący władanie nad mózgiem, objawiał się u każdego trochę inaczej. To jak na niego się reaguje okazywało się dopiero doświadczając go. Wtedy, gdy zwykle było już za późno. To dlatego ludzkość od zawsze potrzebowała liderów, postaci wyróżniające się. Pragnące działać i nie zatrzymujące się niezależnie od okoliczności. Jednostki. Bo tłuszcza była jak owce. Potrafiła iść za przewodnikiem i niewiele więcej.

Beth okazała wcześniej siłę woli, a teraz opanowała swoje ciało, stłumiła krzyk i ścisnęła mocniej nóż, przyciskając się do ściany przy otworze drzwiowym, przez który wcześniej wyglądał Russel. Nie zaryzykowała przeskoczenia do ciebie. Może coś usłyszała, bo pokazała na prawo, ku schodom. Marcusa sparaliżowało. Ciągle patrzył się na martwego Keitha, na krew tworzącą coraz większą kałużę wokół głowy. Gdybyś podążyła za tym jego spojrzeniem, mogłabyś skończyć tak samo.
Może katatonia wcale nie byłaby zła w porównaniu z tym, co miało nadejść?

- Brać je żywcem! - dobiegło zawołanie. I zaczęło się.
Pojawili się. Kilku na raz. W skórzanych ubraniach, z maskami i chustami na twarzach. Bronią w rękach. Strzeliłaś. Szarpnęło, obijając cię o ścianę za plecami. Ktoś krzyczał. Nie, wielu krzyczało. Strzeliłaś raz jeszcze w człowieka przeskakującego przez otwór okienny, mocno pociągając za spust. Lufa po każdym strzale wędrowała w sufit. Czy trafiłaś? Nie miało to znaczenia. Było ich za dużo. Beth rzuciła się na jednego. Marcus siedział.
Spróbowałaś raz jeszcze, ale przeciwnik był tuż obok.
Ostatnie co zobaczyłaś to pałka pędząca na spotkanie twojej skroni.

***

Kiedy się ocknęłaś, leżałaś na ziemi. Czułaś ją w ustach, więc to musiało być to. Głowa pulsowała paskudnym bólem, zamazując wzrok i wytłumiając pozostałe zmysły. Rzucono cię tu i tak musiałaś zastygnąć. Następne co dotarło do twojej świadomości, to skrępowane z tyłu ręce. Nie mogłaś nimi ruszyć!

Otworzyłaś oczy. Obok leżała Beth, przytomna, patrząca na ciebie, również skrępowana. Miała krew na spuchniętej wardze i trochę zadrapań. Gdzieś zniknęła jej kurtka, bluza była rozpięta, a na dekolcie miała brudne ślady. Nie, to nie był na to czas. Twoje ubranie było na miejscu, ale i tak trzęsłaś się z zimna.
- Lena - szepnęła ciemnoskóra, nie spuszczając z ciebie wzroku. Wydawała się być w szoku. Marcusa nigdzie nie było widać… ale zaraz go usłyszałaś. Jego krzyk dochodzący z budynku. Ciągle byliście w tej samej okolicy. Wyciągnęli ze środka i rzucili na ziemię obok. Obróciłaś się i zobaczyłaś plecy jednego z nich, stojącego na balkonie. Inni, w tym Lindt, musieli być w środku. - Lena, musimy uciekać… - Beth wyraźnie starała się tłumić swoje emocje, aby się nie załamać musiały odgrodzić się od tych okropności.
Nóg nie miały skrępowanych. Tylko co z tego? Sam ból odbierał ochotę na wszystko. Plecaki były albo na górze, albo cholera wie gdzie. A słuchem wychwyciłaś jeszcze jednego z napastników, kręcącego się gdzieś po drodze. Jego buty wyraźnie chrzęściły na piachu.
 

Ostatnio edytowane przez Sekal : 03-02-2016 o 11:09.
Sekal jest offline