Minęło trochę godzin. Dwie, czy trzy a może więcej? Nie pilnowała czasu.
Oderwała się na chwilę od sterów by skoczyć do części wspólnej statku i w syntetyzatorze przygotować sobie półmisek chrupiących pałeczek z nerfa.
Wróciła na swoje miejsce, zarzuciła nogi na kawałek wolnego miejsca na panelu i zajęła się przeglądaniem holonetu na padzie, pożerając swój posiłek mlaszcząc przy tym głośno.
Zachowywała się swobodnie, zapominając o całym świecie.
Nawet odzyskała humor na chwilę. Do momentu, gdy lampa kontrolna nie zaczęła migać i nie trzeba było się wziąć do roboty.
Sięgnęła za stery, wprowadziła do komputera komendę wyjścia z hiperprzestrzeni. No i koniec tego dobrego...Mruknęła pod nosem.
Smugi światła znikły, a na iluminatorze pojawiła się czarna otchłań kosmosu upstrzona gwiazdami. Na środku widać było szaro-zgniło-zieloną planetę, która nie zrobiła na Aen dobrego wrażenia.
Trochę się obawiała tej misji. Trochę była podniecona a trochę zmartwiona. Czy uda im się wypełnić zadanie?
Włączyła przycisk interkomu. No gołąbeczki, chyba już wiecie, że dotarliśmy.
Połączyła się z obsługą największego z kosmoportów. Tu Pretty Reckless, proszę o zgodę na lądowanie...Zamruczała swoim zmysłowym głosem numer 5. Dostała odpowiedź. Dziękuję, proszę o numer tunelu powietrznego oraz numer lądowiska, podajcie koordynanty...Dziękuję... Uśmiechała się pod nosem, pociągając za manetkę.
Statek płynnie wszedł w atmosferę planety. |