Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 30-01-2016, 21:13   #27
Googolplex
 
Googolplex's Avatar
 
Reputacja: 1 Googolplex ma wspaniałą reputacjęGoogolplex ma wspaniałą reputacjęGoogolplex ma wspaniałą reputacjęGoogolplex ma wspaniałą reputacjęGoogolplex ma wspaniałą reputacjęGoogolplex ma wspaniałą reputacjęGoogolplex ma wspaniałą reputacjęGoogolplex ma wspaniałą reputacjęGoogolplex ma wspaniałą reputacjęGoogolplex ma wspaniałą reputacjęGoogolplex ma wspaniałą reputację
Cage przestał myśleć. Tak po prostu wyłączyły się mu wszelkie funkcje analityczne. Zmęczenie i silne emocje skutecznie blokowały jego zwykłe codzienne podejście do życia. Wszystko co zostało to pojedyncze chwile kiedy zachwycało go piękno otaczającej przyrody i niemal mechanicznie wykonywane obowiązki. Coś jednak w nim się z tego cieszyło. Nigdy wcześniej nie próbował nawet sprawdzić jak daleko sięgają granice jego możliwości. Nigdy nie był zdany na swe własne siły.
W jednej z chwil, gdy jego umysł wędrował swobodnie po ścieżkach jaźni a ciało po prostu pracowało, przyłapał się na myśli, że wszystkie jego dotychczasowe wyprawy za miasto były jedynie podziwianiem świata przez szybkę. No bo jak nazwać jego największa przygodę sprzed spływu kiedy przypadkiem rozjuszył gniazdo os? To było niczym w porównaniu do wysiłku jaki musiał teraz włożyć w zwykłe codzienne czynności. Jak porównać pakowanie teleskopu do bagażnika z niesieniem kajaka na własnym grzbiecie? A pomyśleć, że do niedawna uważał, iż prowadzi życie blisko natury. No cóż to fakt, że widział w życiu więcej zieleni niż niejeden z jego sąsiadów ale czy wyjazd samochodem za miasto by obejrzeć gwiazdy z dala od industrialnych zanieczyszczeń i iluminacji mógł być przez niego dalej nazywany kontaktem z naturą, szczerze w to wątpił.

Kolejny dzień kiedy Aron dawał z siebie wszystko tak psychicznie jak i fizycznie. Kolejny dzień kiedy musiał z żalem przyznać, że zarówno w jednej jak i drugiej kwestii pozostaje na szarym końcu. Mimo to nie przejmował się. Przyjechał by sprawdzić siebie a nie rywalizować z kimkolwiek. Od początku wiedział przecież, że będzie ciężko. Co prawda nie spodziewał się jak bardzo. Któż mógłby się spodziewać na jego miejscu?
Wodospad dał mu się we znaki i wcale nie chodziło tu o wywrotkę czy uszkodzony kajak. Najcięższym przeżyciem były chwile tuż przed spadkiem kiedy instynkty krzyczały by się ratować, gdy panika wzbierała a adrenalina zalewała jego ciało gotując je do ucieczki. W tamtej chwili zimna kąpiel była niczym błogosławieństwo, walka by odwrócić kajak, by utrzymać głowę na powierzchni, mógł działać, mógł znaleźć ujście dla całej zgromadzonej energii i napięcia.

I było cudownie! Nigdy wcześniej się tak nie czuł. Nigdy wcześniej jego życie nie zależało od niego w taki sposób. Czuł obolałe mięśnie, czuł jak usta mu drżą i słyszał nawet szczękanie zębów. Całe ciało pulsowało w rytm potężnych uderzeń serca, a ono waliło jak szalone, jak nigdy wcześniej. Było to niemal mistyczne przeżycie.

***

Po wyjściu z wody nie czuł bólu, nie czuł zmęczenia. Widział wszystko z krystaliczną precyzją i w nieco zwolnionym tempie, jakby jego mózg przełączył się na wyższe obroty. Nigdy nie doświadczył świata w taki sposób. Słodkiego zapachu drzew, widoku uciekającej po konarze wiewiórki. Mógłby przysiąc, że w tej jednej chwili nie ma dla niego rzeczy niemożliwych, że gdyby tylko chciał mógłby biec przez las niczym jedno z dzikich zwierząt…
I zreflektował się. Czytał, że szok spowodowany nadmiarem adrenaliny może wywołać takie ataki euforii, nie pamiętał tylko co powinien w takiej sytuacji zrobić, więc zdał się po prostu na doświadczenie przewodnika. I jedynie uzupełnił energię pałaszując jeden z ukrytych pod kamizelką batoników energetycznych. Domyślał się, że siły jakie stracił będą skutkować niedługo poważnym wyczerpaniem, więc uzupełniał je w jedyny sposób jaki znał.

Dziwna czaszka wbrew temu co można by sądzić, wpłynęła pozytywnie na poczucie bezpieczeństwa Arona. Znaczyło to, co potwierdził Mount, że niedaleko mieszkają ludzie, czyli w razie poważniejszych trudności nie będą tak całkowicie sami. A to już według dr Cage’a był ogromny plus.

Póki miał siłę zabrał się za rozbijanie namiotów. Wolał zostać w obozie gdyż już powoli zaczynał czuć zmęczenie a to z kolei świadczyło o wyczerpaniu się zapasów adrenaliny. Był niemal pewny, że niedługo po prostu padnie pół-martwy ze zmęczenia i nie będzie mógł się ruszyć aż do rana.
 
Googolplex jest offline