[indent]- Razem pojedziemy. Ot, pewnie panowie jacyś również na popas stanęli- Franciszek wzruszył spokojnie ramionami i poprawił olstro z pistoletem. Istotnie, Pan Andrzej miał rację. Coś nie tak było w tej gospodzie. Jednak nierozsądnie było mieć człowieka, do którego nie miało się zaufania za plecami. Z dwojga złego, Franciszek wolał mieć go przed sobą. W głowie ułożył mu się pewien fortel, który pozwalał rozwiać nieco wątpliwości z należytą ostrożnością. Mrugnął więc to pana Błudnickiego i rzekł do Sehenia: - Panie Seheń, skocz pan przodem i sprawdź, czy nam jakiejś zasadzki jakieś zbóje nie szykują. Tutejszy jesteś, może gospodarza znasz. Niechże się odkrzyknie i wyjdzie ze służbą przy koniach pomóc. My spokojniej podążać będziemy - Franciszek obserował reakcję sługi, czekając ,aż ten wypełni rozkaz
Ostatnio edytowane przez Asmodian : 02-02-2016 o 18:37.
|