Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 31-01-2016, 17:37   #33
Pipboy79
Majster Cziter
 
Pipboy79's Avatar
 
Reputacja: 1 Pipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputację
Frank Jackson - małomówny optymista.


- Za pieczenie miśków pewnie byśmy dostali mandat i wezwanie do sądu. - uśmiechnął się do John'a na jego uwagę. Ale zrobiło mu się raźniej zwłaszcza jak ten też ruszył nazbierać drewna. Poza tym we dwóch mogli nazbierać go więcej. Nastepną godzinę więc przetuptali na zmianę pomiędzy lasem a obozem przy rzece.

- Ale śmieszne. - mruknął Frank mijając powalonego przez John'a Bruca. Tamten go zaskoczył i gdy odruchowo odskoczył trochę drewnianego złomu mu się ulało z dłoni. Ale machnąl na to ręką, jak Bruce był taki rozrywkowy niech sobie sam dozbiera resztę. Zresztą trzeba było kończyć bo już się całkiem ciemno zrobiło. - Ej, to było niezłe. Chodzisz na jakieś karate albo coś takiego? - rzucił zaciekawiony do drugiego zbieracza chrustu gdy zostawili za sobą Bruce'a i wchodzili do obozu. Musiał przyznać, że widok powalonego żartownisia i błyskawiczna reakcja łysego brodacza całkiem go usatysfakcjonowały.


---



Akurat jak skońćzyli nosić reszta też chyba skończyła swoje zadania. Płonęło już ognisko i dolatywał zapach jedzenia. Po tym całym dniu Frank czuł sie głodny jak wilk i bardzo chętnie wreszcie spoczął na jakimś kawałku powalonego pnia. - Dobre było. - rzucił chwaląc wysiłek kuchenny Bobby'ego i Ange których widział wcześniej jak się za tym krzątają. W sumie nieźle im chyba poszło. Każdy zajął się jakoś kwałkiem roboty to się i nie narobili za specjalnie i jakoś ten obóz "się zrobił". Kto wie, może się całkiem niezła ekipa zebrała i będzie co potem wspominać. Ale prawie od razu gdy miłe ciepło posiłku rozlało mu się przyjemnie w żołądku gdzie promieniowało energią na resztę zmęczonego ciała poczuł jednak charakterystyczny efekt uboczny. Czyli zachciało mu się spać. Zresztą cały dzień na wodzie też miał pewnie coś z tym wspólnego. - To ja spadam do siebie. To do rana. - rzucił jeszcze razem z machnięciem reki na pożegnanie reszcie towarzystwa, wstał i poszedł do swojego namiotu zagrzebać się w spiwór i spać do rana. Nie wątpił, że nawet jakby zaspał to reszta go obudzi. A jakby wszyscy zaspali i ruszyli później też by się nie pogniewał.



---



- O kurwa! Co jest!? - pobudka była ale nie taka jakiej się spodziewał. Słyszał jakieś ryki dzikiej bestii. ~ Kurwa to ten grizzly! ~ pomyślał z bijącym ze strachu sercem. Za cholerę nie chciał dać się złapać w pułapce namiotu zamotany w swój spiwór! Nie usmiechało mu się zdawać na łaskę i pomysłowość niedźwiedzia. Słyszał też co gorsza trzask rozszarpywanego materiału zupełnie jakby niedźwiedź dorwał się do jakiegoś namiotu. Słyszał wrzaski i bieganinę na zewnątrz. Słyszał kogoś, chyba teco Connora jak coś darł się o kajakach. To dobry pomysł był. W razie czego odpłynął na wodę a potem się pomyśli. Ale najpierw...

Odpiąć plecak i złapać lighstick. Złamać gdy się nim podpierał wygrzebując się z posłania. Już sie zaczynał żarzyć żółtawą poświatą więc ku wyjściu z namiotu. Teraz już coś widać. Złapać za kurtkę i buty. Przejśc przez wejście namiotu. Chłód nocnego powietrza, sylwetki namiotów, jakies biegające sylwetki i ognisko. Nawet teraz widział żar jaki z niego się dobywał. Szybko do niego! Pare kroków już jeden rękaw kurtki na sobie. Dobrze wyjąć latarkę. Ale potrzeba wolnej reki. Ktoś tam się drze, chyba "Bear". Ma kłopoty. Cisnąć w tamtą stronę lighstick to sie zwolni dłoń. Przyklęknąć przy ogniski, włożyć buty bez wiązania. Odpalić latarkę. I sięgnąć po większe polano z ogniska. Już znowu na nogach. Pomachać kijem może się rozpali. Zwierzęta boją sie ognia przecież. I poświecić jeszcze światłem latarki. Może się przestraszy. W końcu ostre, skumulowane światło. Albo oslepi na chwilę. A potem do kajaków i w razie czego to na wodę.
 
__________________
MG pomaga chętniej tym Graczom którzy radzą sobie sami

Jeśli czytasz jakąś moją sesję i uważasz, że to coś dla Ciebie to daj znać na pw, zobaczymy co da się zrobić
Pipboy79 jest offline