To było wręcz dziwne, od wielu lat Elladris nie trafił na nikogo zdolnego wytrzymać z nim dłużej niż kilka sekund w starciu jeden na jeden, a ten wojownik walczył z nim jak równy z równym. Elf musiał przyznać, że to bardzo odświeżające przeżycie. Jednocześnie jego wzrok śledził pole potyczki i łowca demonów dostrzegł, że Duncan zaczął rozmawiać z przywódcą tej zgrai. Czyżby chciał rozwiązać to bez dalszego rozlewu krwi? Stormrage niewiele słyszał, ponieważ w zgiełku walki skupiał się na przeciwniku, jednakże pirat wyraźnie nie wykazywał wrogich intencji.
Elladris postawił krok w tył, skinął przeciwnikowi na znak uznania, po czym puścił miecz prawą ręką i wskazał nią na paladyna oraz korsarza. Ostrze trzymane w lewej ręce skierował ku ziemi, na znak braku wrogich intencji
-Wygląda na to, że twój szef postanowił chyba podjąć negocjacje z moim towarzyszem. Nie ma sensu rozlewać krwi za spór, który zaraz może zakończyć się pokojowo. - nie wierzył że próbuje zatrzymać walkę, ale czy był sens w jej kontynuowaniu? Zabijając się wzajemnie mogli pogrzebać szanse Duncana na osiągnięcie celu. - Chylę czoła dla twojego talentu, od bardzo dawna nie spotkałem nikogo, kto mógłby mi dorównać. Może usiądźmy i poczekajmy na dalszy rozwój tej rozmowy, jeśli nie dojdą do porozumienia z przyjemnością dokończę tę walkę.
__________________ Nieważne kto śmieje się ostatni, grunt żebym był to ja. |