Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 01-02-2016, 21:08   #34
abishai
 
abishai's Avatar
 
Reputacja: 1 abishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputację
Przy gotowaniu Bobby nie odzywał się za wiele. Tak było łatwiej. Robić polecenia w milczeniu i z uśmiechem na twarzt. Pomagał przy gotowaniu na tyle ile mógł. Robił już takie rzeczy gdy był młodszy.. choć składało się na to częściej oprawianie zwierzyny, niż szatkowanie warzyw. Było miło tak siedzieć blisko Ange i patrzeć jak się krząta.Było coś uroczego w jej energicznych ruchach.
Piwa nie wypił za wiele, jeszcze mniej mówił siedząc przy ognisku i słuchając jak reszta rozmawia.
Bear nie był typem salonowego lwa, a choć już dawno wyleczył się z wstydu za swą wadę wymowy (dając łomot każdemu dzieciakowi który się z niego naśmiewał) to bynajmniej nie stał gadułą.
Z Bruce’m też nie bardzo wiedział o czym ma rozmawiać. Ot… płynął w parze z jego siostrą. To zbyt mało, by Bruce musiał z nim przeprowadzić poważną męską rozmowę. A sytuacja w jakiej się znajdowali sprawiała, że przyzwoitka w ogóle nie była potrzebna. Bardziej to “Bear” współczuł Bruce’owi, który pewnie wolałby być ze swoją dziewczyną w bardziej romantycznym miejscu. Co to bowiem za zabawa udać się z dziewczyną na wyprawę, by ostateczności okupować namiot z brodatym facetem, którego się nawet nie znało.


Ryk, trzask materiału. Cholera!
Niedźwiedź? Tutaj?
Cholera!
Bobby klął w duchu, bo ciężko było mu ustami. Mount tego nie wiedział? Powinien wiedzieć, że na szlaku można było spotkać drapieżniki. Powinien ustalić warty przy ognisku. Powinien…
Nieważne. Spokój. Trzeba pomyśleć.
Co robić? Co robić? Co robić?! Wiedział!
- Cccicho…-wydukał Bobby szukając na oślep w bagażu małej skrzyneczki. Latarka na baterie słoneczne wylądowała w dłoniach Bruce’a.
- Ppoośw..ieeć.- rzekł Bear i dalej przeszukiwał nerwowo bagaż, aż w końcu pochwycił rękojeść.


Pistolet na race sygnałowe. Amunicji miał ledwie na trzy strzały. I sam pistolet nie służył jako broń, ale huk i światło powinny zaskoczyć i odstraszyć drapieżnika. Jeden strzał w powietrze, drugi w niedźwiedzia… choć Bobby liczył, że drugi strzał nie będzie potrzebny.
- Mmasz nnóż? Wyccinaamy… dździuurę z drugieej strrony nnamiottu.- Bobby’emu ciężko było zapanować nad strachem, tym bardziej że wiedział z czym ma do czynienia… prawdopodobnie.
Niedźwiedź… stary samiec chyba. Bo tylko takie mogły wedrzeć się do obozowiska z taką furią. Schorowany na tyle by nie móc polować na szybszą i zdrową zwierzynę. Pchany głodem wybierał łatwe ofiary, ludzi.
Przed takim zagrożeniem… nie dało się specjalnie uciec. Był za szybki, wspinał się dobrze po drzewach i pływał lepiej niż ludzie. Kajakiem można było uciec, o ile zdoła się nabrać prędkości zanim niedźwiedź do niego dopłynie.
 
__________________
I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny.
abishai jest offline